Schizofrenia - inny punkt widzenia

informacje naukowe, medyczne

Moderator: moderatorzy

asias2000
antypsychiatra
Posty: 67
Rejestracja: śr paź 15, 2008 2:02 pm
Lokalizacja: Berlin
Kontakt:

Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: asias2000 »

Psychiatria nie informuje o innych formach obchodzenia siȩ ze schizofrenią, bo przecież monopolista, to monopolista i wie, że jego monopol polega na tym, aby na światło dzienne nie dopuszczać innych teorii. A takie istnieją już od dawna.

Kiedy w rodzinie nagle pojawia siȩ tzw. schizofrenia stoimy zazwyczaj bezradni i bezsilni przed nie lada problemem. Nasza wiedza (a raczej niewiedza) na temat tego fenomenu jest bardzo jednostronna, bo z gruntu nauczono nas, że „wariat to wariat“ i od zawsze napływało do nas, że jest to niebezpieczna i nieuleczalna choroba. W sprawie naszych bliskich zadamy sobie jednak pytanie, czy rzeczywiście jego to również dotyczy. Mało tego, „nasz chory” będzie siȩ upierał, że chory nie jest, co pogłębi nasz strach, gdyż zachowywał siȩ będzie inaczej, niż zazwyczaj, czyli wbrew ustalonym przez ogół „normom“. Co w takiej sytuacji robić?

Ciekawie w takich momentach na pewno nie jest, gdyż z jednej strony czeka na nas masa codziennych obowiązków, z drugiej - ów bliski, który wydaje siȩ już na stałe potrzebować poświęcenia naszej uwagi, ciągle chcąc nam coś przekazać. Bez przerwy i bez względu na nasze życiowe kłopoty chce pochłaniać naszą uwagę czy to potokiem słów, czy też niepokojącym izolowaniem się od nas. A my nie mając pojęcia, co siȩ dzieje, jak nie pomyślimy w pierwszej kolejności, że wziął jakieś narkotyki, to z pewnością przemknie nam przez myśl, że... trzeba będzie zaprowadzić go do psychiatry.

Nikt z nas nie pomyśli, że nagłe zmiany w naszym bliskim niekoniecznie są chorobą, a mogą być zrodzeniem siȩ w nim nowego stanu świadomości, czego w tej początkowej fazie nie jesteśmy w stanie pojąć ani my, ani - tak do końca - on sam, bo dla obydwu stron są to doświadczenia nieznane. Zrodzi siȩ więc w nas (i w nim) strach, coraz częściej zaczniemy myśleć o wizycie u psychiatry i już w tym samym momencie nasz bliski odwróci siȩ twierdząc (na początku spokojnie, po chwili już wściekle): „...sami jesteście pieprznięci!“

Dalszy przebieg będzie już stereotypowy: wy zaczniecie szukać informacji, gdzie i jak tu w szybkim tempie dostać siȩ na lekarską wizytę, mając nadzieję, że zauważy to jak najmniej ludzi w waszym środowisku, bo przecież wstyd i potępienie społeczne, a nasz „wariat“ przestanie już zwracać uwagę i na nas, i na to, co postrzegamy za „normalne“. Nie zauważymy - bo jak ? - że całe otoczenie spada dla niego na dużo dalszy plan, niż myślimy, a całą energię poświęcał będzie już teraz wielości wydarzeń i przeżyć, pochłaniających jego uwagę Z jednej strony stanie siȩ to dla niego rozpoczęciem życia w innej świadomości, a z drugiej - niewytłumaczalnym „kłopotem”. Spowoduje to nieuchronnie, że otoczenie zacznie postrzegać go, jako kogoś "opętanego" i - zamiast posłużyć mu opieką i schronieniem – dołoży(my) siȩ do pogłębienia jego izolacji, z czego wciąż nie będziemy zdawać sobie sprawy. W tej nowej rzeczywistości, w której nagle wszyscy wylądowaliśmy, on opierał siȩ będzie już na innych zmysłach, niż dotychczas poznane pięć (słuch, dotyk, węch, wzrok i smak), a my - na zwyczajnych opowieściach o straszności „chorób psychicznych“ i publikacjach, wyprodukowanych i kolportowanych przez psychiatrię / przemysł farmaceutyczny.

Ponieważ psychiatria jest też „fenomenem“ samym w sobie nie dowiemy siȩ z jej źródeł, że na świecie coraz szerzej propagowane są inne metody wsparcia dla Schizofreników (i skupmy siȩ na tym fenomenie, bo to Królowa „chorób psychicznych”) niż te, które psychiatria konwencjonalna usilnie stara siȩ nam sprzedawać. Dlatego na pewno każdemu rodzicowi (czy też innemu bliskiemu) Schizofrenika potrzebna jest rozwaga w poszukiwaniu informacji i możliwości rozwiązań, a samemu dotkniętemu potrzebne jest nasze możliwie intensywne towarzyszenie mu w ewentualnie zapoczątkowanych wizytach u lekarza psychiatry. Szczególnie tam nie powinniśmy pasywnie siedzieć w poczekalniach i czekać, aż nasze dziecko wyjdzie po rozmowie „w cztery oczy” z gabinetu, a właśnie aktywnie uczestniczyć w tych posiedzeniach. Może zwrócicie uwagę, jak niechętnie lekarze psychiatrzy pozwalają na udział kogokolwiek w takich rozmowach, unikając świadków, mogących przecież dopatrzyć się bezsensowności dialogu „lekarz-pacjent”? Bo jeżeli wmawia się nam, że problemu nie da siȩ pozbyć i w sumie... to siȩ da, ale... jednak do końca życia trzeba będzie korzystać z usług psychiatrii i „tabletki na podtrzymanie“ będą już na zawsze „niezbędnikiem“, to czy nie należy siȩ ocknąć i jednak porozglądać za inną formą wsparcia? Bo przecież, jak boli nas głowa i bierzemy np. aspirynę czy paracetamol, to głowa przestaje boleć! A tu? Każą brać tabletkę, która przecież już do końca życia ma... nie „uzdrowić”.

I jak już tak zaczniemy siȩ rozglądać i doszukiwać publikacji poza-psychiatrycznych to może siȩ okazać, że psychiatria - z jej obowiązującymi teoriami - nie jest jednak tą jedyną formą obchodzenia siȩ z ludźmi, których dotknęła schizofrenia. Może faktem nagle siȩ stanie, że jedynie (skutecznie) wypiera ona inne formy obchodzenia siȩ z nią, bo przecież monopolista, to monopolista i wie, że jego monopol polega na tym, aby na światło dzienne nie dopuszczać innych teorii? Mało tego! W wielu pracach spotkacie siȩ z dowodami, że schizofrenia nie może być traktowana, jako choroba biologiczna, bo nie da siȩ w niej niczego pomierzyć według definicji samego pomiaru. Więc skąd podstawy do leczenia farmaceutycznego, które wciąż psychiatria lansuje? Dowiemy siȩ też, że to jednak nieprawda, że „tylko neuroleptyki mogą pomóc“!

Dlatego jeszcze raz: zastanówmy siȩ, zanim uwierzymy pierwszemu lepszemu psychiatrze. Przecież na pewno nie uwierzylibyśmy pierwszemu lepszemu mechanikowi, który by stwierdził, że samochód, który nam się właśnie zepsuł „będzie jeździł“ po pierwszej naprawie, ale za dwa tygodnie „znowu siȩ zepsuje“, w związku z czym już od natychmiast powinniśmy pojawiać siȩ u niego regularnie co tydzień na „naprawę podtrzymującą”. I tak już do końca życia! Czasami nawet będziemy musieli nasz samochód zostawić na tym warsztacie przez kilka tygodni, bo... zawsze może być gorzej, a inaczej siȩ nie da!

W roku 1995 niemieckie Zrzeszenie Osób Doświadczonych Psychiatrą na zlecenie magazynu specjalistycznego „Sozialpsychiatrische Informationen” przeprowadziło sondaż wśród swoich członków na temat jakości psychiatrii (źródło: P. Lehman, „Soteria und Empowerment”, 2003). Dodajmy, że było to po 20 latach od wprowadzenia w 1975 roku reform w psychiatrii niemieckiej, na które w Polsce jeszcze dzisiaj czekamy, nie wiadomo dlaczego zadowalając się jej stanem, przypominającym „niemiecką siostrę” sprzed... prawie 40 lat.

A oto, kilka wniosków tego sondażu, które niech rodzinom schizofreników pomogą w uzmysłowieniu, czego powinni szukać dla swoich bliskich, kiedy już postanowią spróbować znaleźć pomoc w psychiatrii (która to pomoc i tak będzie miała dopiero sens tylko wtedy, jeżeli będziecie każdy psychiatryczny ruch skrupulatnie obserwować i aktywnie uczestniczyć we wszystkich rozmowach pomiędzy „chorym” bliskim, a wybranym lekarzem psychiatrą):

1/ Tylko 10 % pacjentów twierdziło w tym sondażu, że psychiatria potrafiła im poradzić w rozwiązaniu problemów, jakie się u nich pojawiły; 90 % wypowiedziało psychiatrii kategoryczne „nie” wobec:
a) nagminnego urażania godności człowieka;
b) nieprzestrzegania podstawowego prawa o konieczności informowania pacjenta na temat ryzyka, związanego z leczeniem i skutkami ubocznymi;
c) braku ciepła i normalnego ludzkiego podejścia dla pacjentów;
d) braku opieki indywidualnej (intensywniejsze „towarzyszenie”, które pozwoliłoby na budowanie wzajemnego zaufania /lekarze pojawiają się u pacjenta zazwyczaj raz w tygodniu i tylko na kilkuminutową rozmowę – przyp. A.S./);
e) nagminnego stosowania przymusu, przemocy, psychofarmaków, elektroszoku, przywiązywania do łóżek;
f) lekarzy, którym wydaje się wiedzieć o pacjentach lepiej i więcej, niż oni sami.

2/ Wszyscy ankietowani domagali się natychmiastowego wprowadzenia w psychiatrii alternatywnych propozycji i pomysłów, np.:
a) alternatywne psychofarmaki, jak np. homeopatyczne;
b) wsparcie w tworzeniu projektów samopomocy;
c) uruchamianie tzw. „Domów Ucieczki” (czyli ośrodków tworzonych poza strukturami psychiatrii, bazujących na wspieraniu pacjentów w znalezieniu równowagi bez niezmiernie szkodliwych psychofarmaków i „opieki” psychiatrycznej – przyp. A.S.);
d) alternatyw wg. propozycji Moshera i Lainga;
e) uruchamianie „Miękkich pokoi” a la „Soteria” (Peeck / von Seckendorf / Heinecke 1995). („Miękki pokój” = pomieszczenie na terenie kliniki, udostępniane osobie dotkniętej w najtrudniejszych stanach psychozy/strachu; utrzymywane w jasnym, przyjemnym kolorze, z wykładziną i firankami. Wchodzenie i wychodzenie jest dobrowolne i ma dać poczucie schronienia, bezpieczeństwa, pomagać w budowaniu wzajemnego zaufania, a nie tak szkodliwego w tym stanie przekonania o bezradności i przymusie. Ma m.in. chronić przed nerwowymi sytuacjami w klinice i zapewnić spokój w otoczeniu, przypominającym mieszkanie. Meble są uniwersalne /materiały miękkie/, co pozwala na ustawianie ich według własnego upodobania – przyp. A.S.)

Autorzy wspomnianego sondażu podsumowali wyniki następująco: „Dopóki lekarze są przekonani, że za pomocą psychofarmaków muszą pacjentowi odebrać jego prawo do samostanowienia, godności, fantazji, kreatywności i ekspresywności, a ich celem jest osiągnięcie łatwej sterowalności, bezsilność i podporządkowania pacjenta, dopóty psychiatria pozostanie miejscem, w którym praktykuje się szykanowanie, dyscyplinuje i wychowuje ku tzw. normalności.”

Dodam, że to tylko niewielka część żądań i przekonań wspomnianych respondentów. Już 15 lat wcześniej pedagog socjalny Tina Stoeckle podobnie podsumowała badania wśród osób jednej z berlińskich grup samopomocy pisząc: „Dużo ważniejszym niż udostępnienie swoich kwalifikacji zawodowych jest wsparcie ludzkie, które pomaga osobie dotkniętej na odnalezienie siebie samego. Wyszukiwani muszą więc być ludzie, którzy biorą kogoś na poważnie, którzy potrafią wysłuchać, którzy posiadają w sobie ciepło, cierpliwość i tolerancję, ale też ludzie, którzy nie boją się „wariactwa”, „szaleństwa”, czy zachowań niepasujących do norm, dostrzegając w nich tylko negatywność”. (Stoeckle 1983, str. 146)

Nie wierzmy więc w uporczywie szerzone teorie psychiatrii konwencjonalnej, bo przecież w przypadku naszych bliskich nie chodzi o samochody. Akceptując psychiatryczną myśl krzywdzimy ich i zazwyczaj bezpowrotnie tracimy z nimi kontakt, prędzej czy później bezwiednie zwalając to na wyimaginowaną chorobę.

Pozdrawiam, asias2000
obszerniejszy artykuł na:
http://anty-psychiatria.info/index-Date ... hizofrenia
"Kiedy modlisz się - mówisz do Boga. Kiedy Bóg mówi do ciebie - cierpisz na Schizofrenie" - prof. T. Szasz
zona schizofrenika
bywalec
Posty: 32
Rejestracja: sob lis 22, 2008 12:43 pm

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: zona schizofrenika »

przeczytałam ten długi elaborat i dopiero na końcu zrozumiałam, że uważasz schizofrenię za wyimaginowaną chorobę. Być może u Twojego dziecka jest wyimaginowana, a może choruje jeszcze za krótko i nie możesz się z chorobą pogodzić , a może próbujesz zrozumieć coś czego zrozumieć nie można: przepływu myśli i wątków w głowie chorego....... Ja jednak wiem, że schizofrenia jest prawdziwa, dotkliwa i podstępna, bo też mam bliskiego chorego i doświadczyłam tego na własnej skórze. Nagadywanie na psychiatrów nic nie da, wręcz przeciwnie, nam pomogli i każdego kto ma problemy będę namawiać do wizyty u specjalisty.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: zbyszek »

asias2000 pisze:Ponieważ psychiatria jest też „fenomenem“ samym w sobie nie dowiemy siȩ z jej źródeł, że na świecie coraz szerzej propagowane są inne metody wsparcia ...
Asiu, przecież inne metody są propagowane coraz węziej ! Kiedyś próbowano egzorcyzmy, jeszcze wcześniej kaźnie, nawet w 60-tych latach psychoterapię. Że to okazało się nieskuteczne świadczą statystyki powrotów do zdrowia. Nawet jeśli sporo pacjentów życzy sobie środki homeopatyczne dlaczegóż miałyby być stosowane skoro statystycznie nic nie dają.
asias2000 pisze:Może zwrócicie uwagę, jak niechętnie lekarze psychiatrzy pozwalają na udział kogokolwiek w takich rozmowach
Zwróciłem uwagę, że jest odwrotnie ! Lekarz woli zwalić część ciężaru opieki na rodzinę i nie zgadza się na jej obecność w rozmowach tylko na wyraźne wymaganie ze strony pacjenta, który ma do tego prawo.

Asiu, nie tylko te dwa fragmenty świadczą, że tekst mniej odnosi się do rzeczywistej psychiatrii, którą autor może mało zna lecz jest bardziej jakimś echem obrony przed "zarzutem choroby". Na tym forum jednak schizofrenia nigdy nie była i nie będzie żadnym stawianym komkolwiek "zarzutem" !
asias2000
antypsychiatra
Posty: 67
Rejestracja: śr paź 15, 2008 2:02 pm
Lokalizacja: Berlin
Kontakt:

Celem ma być zrozumienie, a nie uzdrawianie. To nie choroba.

Post autor: asias2000 »

Schizofrenia nie jest chorobą, choć chorobą może się stać. Wszystko zależy od tego, na ile uda nam się wychwycić balans pomiędzy "światami", które się pojawiły Schizofrenikowi i czy potrafimy ułożyć sobie życie w harmonii z tymi światami na tyle, aby funkcjonować w tzw. środowisku, w którym - bądź co bądź - przyszło nam żyć.

Na świecie jest wielu ludzi, którzy ze Schizofrenią świetnie dają sobie radę, organizują się wręcz w ruchu międzynarodowym, podejmując działań informacyjnych i sprzeciwiając ich etykietowaniu i stygmatyzacji...

Przypomnijcie więc sobie początek i nie dajcie sobie wmawiać, że to choroba... Są naukowcy, którzy wciąż usilnie nawołują do spojrzenia na Schizofrenię z płaszczyzny fenomenologicznej, a nie biologicznej. Na stronie: http://anty-psychiatria.info/index-Dateien/Page977.htm znajdziecie m.in. poradnik P. Backera "Głos Wewnętrzny". Tekst ten opublikowany został po raz pierwszy w roku 1995 przez Hearing Voices Network z Wielkiej Brytanii ( http://intervoiceonline.org ). Poradnik ten nie tylko uświadamia nam, że na fenomen Schizofrenii należy patrzeć inaczej, niż proponuje to psychiatria konwencjonalna, ale pokazuje też, że jednak prowadzone są tego rodzaju badania naukowe, o czym psychiatrzy w gabinetach i klinikach niestety nie wspominają. Poradnik „Głos Wewnętrzny” jest jedynie streszczeniem prawie 10 –letnich badań prof. Mariusa Romme, psychiatry z Uniwersytetu w Maastricht i powstał przy współpracy osób słyszących Głosy, co w znacznym stopniu podnosi jego wartość. Dodajmy, że „głosy” są różnie nazywane przez osoby dotknięte i często określane są też np. myślami, ich natłokiem, rozmowami lub dialogami filozoficznymi, przepływem informacji itp. W badaniach dr Escher i prof. Romme określono je po prostu „głosami”. Z badań tych jednoznacznie wynika, że spychanie Głosów na margines „halucynacji” nie jest drogą, która może nam pomóc dogadać się ze Schizofrenią. W 2008 dr Sandra Escher opublikowała również ciekawą informację dla rodziców dzieci słyszących głosy, którą też warto przeczytać ( http://anty-psychiatria.info/index-Date ... y%20Escher )

W naszym osobistym przypadku to właśnie zaakceptowanie głosów, jako już nieodłącznej części mojej żony, pozwoliło na znalezienie równowagi pomiędzy tym światem, jaki dodatkowo przeżywa ona, a tym, który widzimy wszyscy.

Pozdrawiam serdecznie, życząc powrotu do wiary we własne zdrowie i inteligencję..
asias2000/ bonus

P.S.
Również strona, na którą warto zajrzeć:
http://www.uzdrowionaschizofrenia.pl/?s=35
"Kiedy modlisz się - mówisz do Boga. Kiedy Bóg mówi do ciebie - cierpisz na Schizofrenie" - prof. T. Szasz
asias2000
antypsychiatra
Posty: 67
Rejestracja: śr paź 15, 2008 2:02 pm
Lokalizacja: Berlin
Kontakt:

Schizofrenia inny pkt widzenia (3) Co na to Schizofrenik?

Post autor: asias2000 »

W poprzednich 2 częściach artykułu “Schizofrenia – inny punkt widzenia” starałem się zwrócić uwagę rodziców i bliskich osób dotkniętych fenomenem schizofrenii na to, że w uporaniu się z powstałym problemem braku komunikacji potrzebna jest przede wszystkim nasza gotowość do otwarcia własnej świadomości na nowe doświadczenia, jak i chęć poszerzania wiedzy o publikacje spoza psychiatrycznej półki. Uzupełnieniem do poprzednich 2 części, jak też swego rodzaju formą “uwagi dla psychiatrów” niech będzie poniższa rozmowa ze Schizofrenikiem, którą przerpowadziłem w połowie marca br.:

- Czym dla Ciebie jest Schizofrenia?

- Czym dla mnie jest schizofrenia? Hmm... Wyda się to kontrowersyjne dla wielu schizofreników, jak i osób związanych ze schizofrenią, ale dla mnie jest ona darem, dodatkowym zmysłem, pozwalającym inaczej postrzegać rzeczywistość. Tak mogę powiedzieć po wielu latach zmagań, nauki obchodzenia się ze schizofrenią, dogadywania się z nią, a co za tym idzie – poznaniem i zrozumieniem innego stanu świadomości, który nagle się pojawił. A czym naprawdę jest schizofrenia, nie wie nikt i chociaż istnieje wiele teorii, to żadna z nich nie daje całkowicie wyczerpującej odpowiedzi. Jest wiele rzeczy na tym świecie, których słowami nie da się opisać tak, aby powstała regułka, którą można byłoby przypiąć do każdego, tak jak nie istnieje uniwersalny garnitur w który można byłoby wpasować każdego człowieka bez względu na jego płeć, wzrost czy też wagę, a w którym podobałby się bez wyjątku pozostałej reszcie społeczeństwa. Myślę, że poznanie schizofrenii byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby udzielono nam wreszcie głosu w rozważaniach na ten temat, a nie ogłupiało psychotropami i spychało na margines “chorego psychicznie”.

- Określanie schizofrenii chorobą można więc śmiało zaliczyć do podstawowych błędów...

- Jasne! Najłatwiej jest określić schizofrenię chorobą, zamknąć nas w szpitalach, gdzie kratami są nie tylko metalowe pręty w oknach, ale przede wszystkim podawane pacjentom psychotropy, co usilnie próbuje robić przeważająca większość psychiatrów i innych specjalistów, związanych z tą profesją. I wiecie, może i bym się z tym zgodziła, gdyby te ich kraty potrafiły coś naprawdę powstrzymać, czyli cierpienie samych "leczonych". Niestety metody te w większości przypadków takich problemów tylko przysparzają.

- Czy nauka według Ciebie zawiodła w przypadku schizofrenii?

- W odniesieniu do schizofrenii na pewno. Ale ogólnie trzeba powiedzieć, że dzisiejszy świat nauki ma niesamowicie niezrozumiałą dla mnie tendencję sprowadzania wszystkiego do materii. Do czegoś, co można zmierzyć, zważyć, dotknąć... A to przecież niemożliwe! I tak próbuje się nam na przykład wmówić, że miłość to nie wzniosłe uczucie, łączące ludzi, a tylko feromony, hormony, że można na nią wystawić jakiś wzór chemiczny, a na problemy naszych zranionych uczuć przepisać tabletkę. Ale tak się nie da. Taka tabletka nie istnieje tak, jak nie istnieje tabletka na schizofrenię. W konsekwencji prowadzi to do stwierdzenia, że ludzie z wrażliwą naturą są osobami chorymi. A przecież każdy z nas gdzieś na drodze doświadczeń życiowych poznał, czym jest "złamane serce". A schizofrenicy to właśnie przedstawiciele tych wszystkich wrażliwych, którym złamane serce złamało też duszę. I nie tylko świat przestaje w nich wierzyć, ich rodziny, przyjaciele, skazując na osamotnienie i izolację, ale - co najgorsze - oni sami. Przygnębiające i przerażające jest również to, że ludzie, którzy z zawodu (i mam nadzieję, że też z powołania; mam tu na myśli przede wszystkim psychiatrów klinicznych) mają wspierać tych właśnie wrażliwych najbardziej, traktują nas jako ludzi chorych, a słyszenie głosów zawsze, jako halucynacje, omamy i mają nadzieję, że to neuroleptyki są receptą na wszystko. Bo, jak łatwo jest wypisać receptę, jak szybko można podać zastrzyk, a jak ciężko jest przecież wysłuchać drugiego człowieka. Owszem, można zepchnąć problem i otumanić dotkniętego, wyciszyć go środkami uspokajającymi, ale nie rozwiąże się w ten sposób samego problemu. Zresztą na świecie żyje wiele osób, które słyszą głosy i potrafią z nimi żyć bez faszerowania się chemią.

- Czyli jednoznaczne żądanie wobec psychiatrii: spójrzcie na schizofrenię inaczej?

- Tak! Bo na tym podłożu powstaje właśnie pytanie, które dzięki Bogu zadało sobie już wielu współczesnych naukowców: czy można patrzeć na schizofrenię i słyszenie głosów inaczej? W badaniach przeprowadzonych w Holandii i Wielkiej Brytanii, o których wcześniej wspominałeś, prof. Romme doszedł po blisko 10 latach studiów do następującego wniosku: (posłużę się cytatem...) „Jak pokazują nasze badania nie możemy zaprzeczać egzystencji tych głosów. Musimy przyjąć, że nie możemy tych głosów zmienić. Nie są one uleczalne tak samo, jak niewyleczalna jest leworęczność. Wielorakości nie można uleczyć – można jedynie nauczyć się z nią obchodzić. I aby ludziom w tym pomóc, nie powinniśmy oferować im nieprzydatnych terapii. Powinniśmy im samym dać wolny wybór, co im pomaga, a co nie. Musi upłynąć jakiś okres czasu, zanim osoby dotknięte spostrzegą, że głosy po prostu są ich częścią, nalezą do nich.“

U prof. Romme zaczęło się od tego, że jedna z jego pacjentek wywołała w nim zwrot myślowy pytając: „Ponieważ wierzy Pan w Boga, którego nikt nie może widzieć, dlaczego nie może Pan uwierzyć w głosy, które chociażby ja słyszę i które są dla mnie realne?“ Na to pytanie powinien odpowiedzieć sobie każdy psychiatra.

- Czyli wiara w to, że Wasze przeżycia mają po prostu miejsce, a nie odwoływanie się do błędnej tezy, że to halucynacje...

- Moment! Zwróć uwagę, że gdybym poszła do psychiatry, w Europie oczywiście i do katolika na dodatek, i powiedziała, że mam wrażenie, że żyłam w starożytnym Egipcie - dostałabym tabletki! U Hindusów byłoby to tylko przypomnieniem mojej reinkarnacji, prawda? No właśnie! Mówi się, że wiara czyni cuda, a nam schizofrenikom najbardziej potrzeba wiary innych ludzi w to, że też nimi jesteśmy. Więc tu zadam kolejne pytanie: jaki wzór chemiczny na wiarę wypisze nam współczesna nauka? Jak zapekluje do tablicy Mendelejewa miliardy ludzi na świecie, którzy bez względu na kolor skóry, zawód czy przekonania polityczne, a przede wszystkim religie, wierzą w Boga, Allacha, Jahwe i nieskończoną ilość uczuć ludzkich związanych z tymi słowami? Też da się ich opisać wzorem? A może są tabletki, które z muzułmanina zrobią chrześcijanina, z buddysty protestanta, a z wyznawcy judaizmu świadka jehowy? Nie! Taka tabletka nie istnieje, bo człowiek to nie tylko zbiór cząstek, atomów i nie tylko góra mięsa, która da się pokroić na plasterki i rozłożyć na czynniki pierwsze, ale to przede wszystkim Himalaje uczuć, zamkniętych w każdym z nas. Prof. dr dr Peter Antes z Uniwersytetu Leibniza w Hanowerze, jeden z najznakomitszych fachowców religioznawstwa na świecie, w paru słowach pięknie scharakteryzował świat wiary i nauki, ujmując to w stwierdzenie, że w różnych kulturach są różni Bogowie, ale oprócz tego są jeszcze “bogowie w białych fartuchach”. Dodam, że słowa te wypowiadał na sympozjum, zorganizowanym przez zjednoczenie psychiatrów, które poruszało zagadnienie psychozy i religii... ( http://www.psychiatrie-in-berlin.de/detail.php?id=31 ) Oh! Jak dobrze byłoby nam, udręczonym duszom, uwierzyć, że ci ostatni są tymi prawdziwymi Bogami. Ale jak w to wierzyć, skoro co gabinet psychiatryczny, to inne “wyznanie”, czytaj - inna diagnoza? Jak opierać się na radach psychiatrów, skoro w kuluarach lekarskich sympozjów słyszy się wyznania: "tak naprawdę to nie mamy pojęcia, co to jest ta schizofrenia”? Niestety do tego przyznają się w rozmowach w cztery oczy (na razie!) tylko ci najodważniejsi, którzy być może sami przestali wierzyć w dogmat i skuteczność neuroleptyków. Tak więc, być może, czas się przyznać psychiatrom, że tak, jak nie ma na świecie uniwersalnej wiary, która pozwoliłaby pod sztandarem jednej religii zjednoczyć wszystkich ludzi, tak i nie ma recepty lekarskiej, która mogłaby rozwiązać problemy, związane z ludzkimi uczuciami. A schizofrenia to są uczucia. Pogubione uczucia, których nie da się skleić żadną chemiczną pastylką, ale można pozbierać je i spróbować poukładać ponownie, dzięki wsparciu choćby ze strony tych, którzy chcą nam w tym pomóc.

- A czy psychiatria w obecnej formie pomaga?

- ...Miałam kiedyś okazję obserwować, jako pacjentka, inną pacjentkę, która po raz pierwszy trafiła do szpitala psychiatrycznego, gdzie stwierdzono u niej schizofrenię paranoidalną. Pominę ustosunkowanie się do wielorakości psychiatrycznego nazewnictwa, bo w każdym rodzaju schizofrenii jest wspólny mianownik... ale.. może nie wszystko na raz... Dziewczyna ta już od wielu lat dawała sobie w życiu świetnie radę bez farmakologii. Skończyła nawet studia, ale na prośbę matki i – jak wynikało z rozmów z nią - pod jej wyraźną presją, zgłosiła się na oddział, żeby w końcu zaspokoić jej życzenie. Lekarze po zdiagnozowaniu zaaplikowali jej medykamenty i oczekiwali rezultatów, co w praktyce oznacza notoryczne męczenie pytaniami typu: “No? I jak? Czuje się już pani lepiej?” Pacjentka unikała odpowiedzi, gdyż widocznie rezultaty nie były takie, aby mogła o nich krzyczeć z radością i wychwalać świat medycyny. Pewnego jednak wieczoru lekarz usłyszał w końcu odpowiedź: “Panie doktorze, może i czuję się lepiej. Tylko zastanawiam się nad jednym... Czy to lek mi pomaga, czy też sama świadomość przyjmowania go, jak również świadomość, że pan stara się mi pomóc, a ja w to wierzę”. Lekarz nie powiedział na to ani słowa więcej. Spotkałam tą dziewczynę wiele miesięcy później - zrezygnowała z farmakologi, bo doszła do wniosku, że to jednak nie tabletka była, a wiara... I tak wierzę i mam nadzieję, że pewnego dnia pojawi się na świecie więcej odważnych psychiatrów, którzy uwierzą i zamiast chemii podadzą nam pomocną rękę, abyśmy z powrotem znaleźli drogę do tego świata.

- Serdecznie dziękuję za rozmowę.

- To ja dziękuję...


Pozdrawiam
asias2000/bonus1
Kontakt: http://anty-psychiatria.info
"Kiedy modlisz się - mówisz do Boga. Kiedy Bóg mówi do ciebie - cierpisz na Schizofrenie" - prof. T. Szasz
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: zbyszek »

bogdan
zaufany użytkownik
Posty: 550
Rejestracja: ndz lut 24, 2008 11:40 pm

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: bogdan »

Bardzo dobre teksty Asa Asi (?) :)

Nie jestem jednak kompletnym przeciwnikiem psychiatrii. Ta dziedzina wymaga jednak konkretnej reperacji. Zmienia sie ona faktycznie i mam chyba to szczescie w nieszczesciu, ze zyje w Danii, gdzie psychiatrzy nie sa az tacy zli. Owszem, najlepsza porada jaka slyszalem to bylo "bierz leki". Kiedy opowiadalem o tym, ze to wszystko bierze sie z zycia duchowego to lekarza malo obchodzilo, a kiedy napominalem o glosach, lekarz z zainteresowaniem i zadowoleniem zaczynal pomrukiwac "tak... tak...!", notujac cos w swoim notesie. To straszne.

Psychiatrie jako tako nie obchodzi tresc doswiadczenia.
Ja obchodza objawy.
Psychiatria leczy objawy doswiadczen.

Mam stycznosc z papierami z najnowszych badan naukowych nad neurologia i biochemia w schizofrenii (matka znajomej, ktora nie wie przez co przeszedlem) i przeraza mnie to jakim mechanistycznym i coraz bardziej bezwglednym podejsciem do naszego umyslu, wywodzacym sie z przestarzalej fizyki newtonowskiej kieruje sie psychiatria, dla ktorej umysl to tylko zagadkowe dopelnienie obrazu organu zwanego mozgiem.

To znak, ze ta nauka nie nadgania pozostalych dziedzin. Nawet fizyka kwantowa okazala sie niepelna teoria do zrozumienia wszechswiata, bo jak sie okazuje swiat sklada sie z czasteczek przypominajacych struny, ktore wibruja w 10 wymiarach, a nie 3 jakie widzimy golym okiem i czwartego (czasu), ktorego doswiadczamy.
W tym sa przeciez potezne, szesciowymiarowe luki...

Psychiatria nie bierze pod uwage prawie zadnej fenomenologii. Np. tego, ze doswiadczenia duchowe moga tez miec pozytywny wplyw na czlowieka. Psychiatria z trudnoscia sie do nich wogle odnosi. Miara dobra w spoleczenstwie, ktore splodzilo psychiatrie jest produktywnosc. Nieproduktywny - nieprzydatny, slyszy glosy - chory. Cel - wyeliminowac glosy, uczynic produktywnym. Tu nie ma miejsca na indywidualne podejscie, bo spoleczenstwo nie chce latwo sprzedawac taryf ulgowych ludziom, ktorzy nie chca, lub nie moga sie poddac systemowi. Nie ma w spoleczenstwie miejsca dla szamanow, uzdrowicieli, odkrywcow, ryzykantow, samozwanczych mnichow, ktorzy chca zmienic oblicze swiata. Sila tej machiny zniewala wiec ludzi, gardzi nimi, a jedyny ludzki gest jaki proponuje to ponizajaca litosc. Temu sie nie mozna przeciwstawic, choc co prawda mozna czasem znalezc jakies wyjscie, ale o tym dalej. Akceptacja, normalnosc jest warunkowana statusem spolecznym, umiejetnoscia pomnazania pieniedzy i powtarzaniem utartych schematow i podazaniem utartymi sciezkami. Potencjal czlowieka jest ograniczony paskudnymi ramami.

Bo dlaczego przywodca japonskiej sekty "Najwyzsza Prawda" nie zostal nazwany psychotykiem. Mial on niezliczone urojenia, co wiecej przyczynil sie do smierci wielu osob. On byl zdrowy, lecz byl zly. A co z ludzmi takimi jak Dalaj Lama i wielu innych. Jedyne co odroznia ich od schizofrenika, to to, ze schizofrenik przeklina swoj los. Dlaczego? Bo nie umie wspiac sie tak wysoko jak oni. Bo czy schizofrenik ma wogle na to jakies szanse?
Ma.
Kluczem do uratowania ludzi od schizofrenii jest pomoc w realizacji ich potencjalu. Nie ich wybujalych marzen, lecz pomoc w znalezieniu dla nich odpowiedniego miejsca.

I po co ja wogle o tym mowie? Bo to bylo to, co spowodowalo moja psychoze - ludzkosc. Nie potrafilem sprostac jej wymaganiom, bo zbyt rewolucyjnie mysle, wiecej czuje itd. Teraz pozostaje mi sie powoli, mozolnie przyczyniac do zmiany tej sytuacji, bo sam tez chcialem wczesniej zostac psychologiem lub psychiatra. Ba! Wiem, ze mam talent, ktory pozwala mi rozmawiac z ludzkimi duszami (metafora - zeby nie bylo, ze urojenie :)).

Podobnie jak psychiatra Stanislav Grof jestem zwolennikiem psychologii transpersonalnej i teorii integralnej, czyli jezyka wspolnego dla swiata nauki i mistyki.
Wiem, ze zmiana tego stanu nastapi. Wiem, ze psychiatria wkroczy w nowa ere i ja, lecz nie sam, sie ku temu przyczynie :).
We barely remember what came before this precious moment
Choosing to be here right now
Hold on, stay inside
This body holding me, reminding me that I am not alone in
This body makes me feel eternal
All this pain is an illusion
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: zbyszek »

Witaj Bogdan, piszesz bardzo ciekawie. Twój post jest wart polemiki.
bogdan pisze:Psychiatrie jako tako nie obchodzi tresc doswiadczenia.
Ja obchodza objawy. Psychiatria leczy objawy doswiadczen. ... nie bierze pod uwage ... tego, ze doswiadczenia duchowe moga tez miec pozytywny wplyw na czlowieka.
... ponieważ mogą mieć równie dobrze negatywny wpływ. Zwróć uwagę, że jeśli się w tym punkcie zgodzimy to przyznasz, że psychiatria nie zwalcza niczyich poglądów, lecz zostawia je na boku, nie zajmuje się nimi, nie dostrzega ich.
bogdan pisze:... Miara dobra w spoleczenstwie, ... jest produktywnosc. Nieproduktywny - nieprzydatny ...
Bodgan, masz całkowitą rację. Zauważ jednak, że ta uwaga odnosi się równie dobrze do bardzo wielu innych dziedzin ludzkiej działalności. Zwróć uwagę na marketing, finanse, zarządzanie. Spróbuj choćby wynająć mieszkanie - i gdzie znajdziesz tam "wymiar ludzki", skoro wynajmem zajmuje się wyspecjalizowana firma, której działania mierzy płasko pojęta efektywność ? Społeczeństwo nie potrafi zintegrować wielu istotnych ludzkich doznań. Masz jednak rację, że w przypadku psychiatrii można to dość wyraźnie zobaczyć.
bogdan pisze:... Nie ma w spoleczenstwie miejsca dla szamanow, uzdrowicieli, odkrywcow, ryzykantow, samozwanczych mnichow, ktorzy chca zmienic oblicze swiata.
To nieprawda, niektórzy uważają nawet, że "nawiedzonych jest zbyt wielu. Spójrz, przecież rozpad na ograniczone w swoim działaniu dziedziny nastąpił z powodu złych doświadczeń z "uzdrowicielami" - byt często prowadziły te "uzdrowienia" do zbrodni i teraz się tego boimy.
bogdan pisze:.... A co z ludzmi takimi jak Dalaj Lama i wielu innych. Jedyne co odroznia ich od schizofrenika, to to, ze schizofrenik przeklina swoj los.
To nieprawda, dokonujesz w tym miejscu argumentacji niedozwolonego skrótu. Przecież istnieje coś takiego jak choroba umysłu, wtedy kiedy został on nadwyrężony, kiedy jego istotne elementy zawaliły się i człowiek goni w piętkę, zapętlił się w jakichś uczuciach, które zdominowały jego umysł, np ciągle wydaje mu się, że ktoś go śledzi pomimo, że tak nie jest.

Bodgan, oczywiście starajmy się zintegrować nasze doświadczenia, lecz to bardzo poważne i trudne zadanie, przed jakim stoi każdy z nas. Nie czyńmy zarzutu psychiatrom, że dają nam jakieś leki, bo one temu nie zaprzeczają. Masz dostęp do odczuwanie świata, którego brak wielu innym. Postaraj się go wyrazić !
bogdan pisze:.... Kluczem do uratowania ludzi od schizofrenii jest pomoc w realizacji ich potencjalu....
To jeden z kluczy ! Bez standardowej pomocy psychiatrii wszystkich drzwi nie otworzysz.
bogdan pisze:.... Kluczem ... jest pomoc w ... znalezieniu dla nich odpowiedniego miejsca.
Bądź realistą, wiele wskazuje na to, że to Ty masz to miejsce znaleźć, a co gorsza najczęściej w ogóle od nowa stworzyć, bo jeszcze nie istnieje.
lukrecja
zaufany użytkownik
Posty: 74
Rejestracja: pt lut 06, 2009 1:33 am
Lokalizacja: dolny śląsk

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: lukrecja »

Potencjał u schizofreników najwięcej widac w salach szpitalnych
niczego nikomu niechce sie , nawet ze sobą rozmawiać .
też tak mam, szukam u siebie choć cząstki chęci -
chciałabym coś chcieć -ale jak to zrobić . Leki hmmmm......
sama niewiem do czego mi potrzebne chyba po to
,żeby przytyć następne 10 kg.
Fajnie chłopaki piszecie skąd u was tyle weny twórczej
a u Bogdana fantazji.
Troche racji masz Bogdan ,widzenia i objawienia maja tylko schizofrenicy.
z tego jak widać większośc normalnych
uwierzyła w świętość tych przygłupów .
zgodnie z hasłem "ustąp głupszemu "-więc głupota rządzi światem
bogdan
zaufany użytkownik
Posty: 550
Rejestracja: ndz lut 24, 2008 11:40 pm

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: bogdan »

zbyszek pisze:Witaj Bogdan, piszesz bardzo ciekawie. Twój post jest wart polemiki.
bogdan pisze:Psychiatrie jako tako nie obchodzi tresc doswiadczenia.
Ja obchodza objawy. Psychiatria leczy objawy doswiadczen. ... nie bierze pod uwage ... tego, ze doswiadczenia duchowe moga tez miec pozytywny wplyw na czlowieka.
... ponieważ mogą mieć równie dobrze negatywny wpływ. Zwróć uwagę, że jeśli się w tym punkcie zgodzimy to przyznasz, że psychiatria nie zwalcza niczyich poglądów, lecz zostawia je na boku, nie zajmuje się nimi, nie dostrzega ich.
Racja! Nie spotkalem sie z tym, by psychiatrzy wysmiewali sie, badz szykanowali te przekonania. Wielu ludzi z dziedziny psychologii i psychiatrii ma na codzien do czynienia z niezwyklymi ideami, nieraz inspirujacymi. Wierze nawet, ze niektorzy z tego czerpia. Niemniej jednak psychiatria to bardzo ignoruje, co raczej czlowiekowi nie pomaga, a psychotyk sam sobie dopowie co sie kryje za kamienna twarza pana w bialym kitlu...
Co do negatywnego wplywu doswiadczen duchowych to licza sie dalsze ich konsekwencje. Swoja psychoze moge zaliczyc do doswiadczen mistycznych, lecz choc byla pieklem, to dzieki niej przytomnieje. Nie zmienie tego, ze czuje sie szamanem, czy mistykiem, lecz wiem, ze moge swoj dar jeszcze wykorzystac. Grunt to nakierowac, bo przeciez nie wypierzesz komus mozgu i nie amputujesz mu tej czesci umyslu, ktora czyni go niezwyklym.
Ktos kto czul sie Jezusem moze byl faktycznie jego przeszlym wcieleniem, lub krewnym itd.? Nie da sie odpowiedziec na to pytanie. Nie mozna tego nazwac urojeniami, bo nie istnieja dowody na to, ze reinkarnacja istnieje. Co wiecej - istnieje wiele dowodow posrednich na to, ze wlasnie reinkarnacja jest faktem.
I przez to nazwy takie jak "urojenia", czy "choroba" najbardziej bola.
zbyszek pisze:
bogdan pisze:... Miara dobra w spoleczenstwie, ... jest produktywnosc. Nieproduktywny - nieprzydatny ...
Bodgan, masz całkowitą rację. Zauważ jednak, że ta uwaga odnosi się równie dobrze do bardzo wielu innych dziedzin ludzkiej działalności. Zwróć uwagę na marketing, finanse, zarządzanie. Spróbuj choćby wynająć mieszkanie - i gdzie znajdziesz tam "wymiar ludzki", skoro wynajmem zajmuje się wyspecjalizowana firma, której działania mierzy płasko pojęta efektywność ? Społeczeństwo nie potrafi zintegrować wielu istotnych ludzkich doznań. Masz jednak rację, że w przypadku psychiatrii można to dość wyraźnie zobaczyć.
Znow sie zgadzamy Zbyszku. Psychiatria to zaledwie ten wydzial struktury spolecznej, ktory nadaje kategorie "niezdolnego do normalnego funkcjonowania w aktualnym spoleczenstwie". Szpitale psychiatryczne to nie oazy dla cierpiacych, lecz nadal miejsca izolacji dla heretykow.
zbyszek pisze:
bogdan pisze:... Nie ma w spoleczenstwie miejsca dla szamanow, uzdrowicieli, odkrywcow, ryzykantow, samozwanczych mnichow, ktorzy chca zmienic oblicze swiata.
To nieprawda, niektórzy uważają nawet, że "nawiedzonych jest zbyt wielu. Spójrz, przecież rozpad na ograniczone w swoim działaniu dziedziny nastąpił z powodu złych doświadczeń z "uzdrowicielami" - byt często prowadziły te "uzdrowienia" do zbrodni i teraz się tego boimy.
Gotow bylbym polemizowac czym i kim jest szaman i uzdrowiciel. W plemieniu szaman ma swoje miejsce, widzi to, czego nie widza inni i cala struktura socjalna czerpie z niego, a on rzecz jasna z niej. Szaman nie wiedzie wioske na boj, ani nie podzega do zla. Szaman jako kaplan jest lacznikiem i sluga obydwu swiatow - materialnego i niematerialnego. Dlatego Shoko Asahara byl po prostu zbrodniarzem, a nie bogiem wcielonym... choc to material na inna dyskusje.
zbyszek pisze:
bogdan pisze:.... A co z ludzmi takimi jak Dalaj Lama i wielu innych. Jedyne co odroznia ich od schizofrenika, to to, ze schizofrenik przeklina swoj los.
To nieprawda, dokonujesz w tym miejscu argumentacji niedozwolonego skrótu. Przecież istnieje coś takiego jak choroba umysłu, wtedy kiedy został on nadwyrężony, kiedy jego istotne elementy zawaliły się i człowiek goni w piętkę, zapętlił się w jakichś uczuciach, które zdominowały jego umysł, np ciągle wydaje mu się, że ktoś go śledzi pomimo, że tak nie jest.
Racja. Takim ludziom potrzeba oaz, a nie izolacji. Jakby Dalaj Lama sie zalamal to tez moglby trafic na oddzial zamkniety.
zbyszek pisze:Bodgan, oczywiście starajmy się zintegrować nasze doświadczenia, lecz to bardzo poważne i trudne zadanie, przed jakim stoi każdy z nas. Nie czyńmy zarzutu psychiatrom, że dają nam jakieś leki, bo one temu nie zaprzeczają. Masz dostęp do odczuwanie świata, którego brak wielu innym. Postaraj się go wyrazić !
Masz racje, moze sie wiec jednak troche zapedzilem :D. W kazdym razie psychiatrii, zeby nie powiedziec calej ludzkosci (ale nie chce znow wyjsc na Don Kichote'a :)) potrzebna jest prawdziwa transformacja. Musimy wykazac sie duzo bardziej empatycznym podejsciem do calego swiata - psychiatria jest tylko jednym z rejonow.
zbyszek pisze:
bogdan pisze:.... Kluczem do uratowania ludzi od schizofrenii jest pomoc w realizacji ich potencjalu....
To jeden z kluczy ! Bez standardowej pomocy psychiatrii wszystkich drzwi nie otworzysz.
Jesli "chory" sie zgodzi na branie lekow i rzeczywiscie zechce uczestniczyc w tym planie ratowania siebie dzieki lekom. A jaka jest prawda to kazdy wie - leki wszystkim ida w boki, a to co niezaleczone, czyli umysl predzej czy pozniej znajduje szczeline, przez ktora wyskoczy. Ja mimo zalecen psychiatrow wybralem nie brac lekow, na co uzyskalem bezproblemowa zgode (choc entuzjastycznej aprobaty juz nie bylo :)). Powiedzialem, ze chce sam zrobic cos z soba. Wiem, ze moge, znalazlem metody i bede je praktykowal. Mimo to i tak nadal czuje na plecach ducha psychozy, nadal potrafie nadinterpretowywac, mam pewne trudnosci w kontaktach z ludzmi, no i nieustannie mam swira na punkcie ludzkiego umyslu, duchowosci i tak dalej. Mam dobre prognozy. I caly czas je sobie poprawiam :mrgreen:.
zbyszek pisze:
bogdan pisze:.... Kluczem ... jest pomoc w ... znalezieniu dla nich odpowiedniego miejsca.
Bądź realistą, wiele wskazuje na to, że to Ty masz to miejsce znaleźć, a co gorsza najczęściej w ogóle od nowa stworzyć, bo jeszcze nie istnieje.
Ja? Czy raczej w sensie "Ty, schizofreniku"?
Nie mowilem, ze bedzie latwo.
Realizm to szukanie rozwiazan, a nie poddawanie sie.
We barely remember what came before this precious moment
Choosing to be here right now
Hold on, stay inside
This body holding me, reminding me that I am not alone in
This body makes me feel eternal
All this pain is an illusion
asias2000
antypsychiatra
Posty: 67
Rejestracja: śr paź 15, 2008 2:02 pm
Lokalizacja: Berlin
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: asias2000 »

brawo

pozdrawiam, asias2000
Kontakt:
www.anty-psychiatria.info
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: moi »

bogdan pisze:Bardzo dobre teksty Asa Asi (?) :)
Nie są dobre, bo namawiają do zaniechania leczenia farmaceutycznego, co prawie zawsze skutkuje nawrotem choroby (znam z autopsji, jak to się mówi)
bogdan pisze:Nie jestem jednak kompletnym przeciwnikiem psychiatrii. Ta dziedzina wymaga jednak konkretnej reperacji. Zmienia sie ona faktycznie i mam chyba to szczescie w nieszczesciu, ze zyje w Danii, gdzie psychiatrzy nie sa az tacy zli. Owszem, najlepsza porada jaka slyszalem to bylo "bierz leki". Kiedy opowiadalem o tym, ze to wszystko bierze sie z zycia duchowego to lekarza malo obchodzilo, a kiedy napominalem o glosach, lekarz z zainteresowaniem i zadowoleniem zaczynal pomrukiwac "tak... tak...!", notujac cos w swoim notesie. To straszne.
Zmień lekarza. Dobry lekarz, to taki, który ma nie tylko wiedzę i doświadczenie, ale także jest osoba głęboko empatyczną i której obecność wpływa na pacjenta budująco. Jednocześnie jego związek z pacjentem nie powinien przekraczać pewnego dystansu, ustalonego w ramach relacji pacjent-lekarz. Miałam szczęście trafić na kogoś takiego i widzę, ze znalezienie dobrego lekarza jest kluczowym czynnikiem, warunkującym szybki powrót do zdrowia, w całym procesie leczenia.
bogdan pisze:Psychiatrie jako tako nie obchodzi tresc doswiadczenia.
Ja obchodza objawy.
Psychiatria leczy objawy doswiadczen.
Nie jest prawdą, to co piszesz. O treści doświadczeń w różnego rodzaju stanach psychotycznych pisał już prof. Kazimierz Dąbrowski, który podkreślał także pozytywny aspekt pewnych doświadczeń i stanów w psychozie , manii, czy schiozofrenii(dezintegracja pozytywna). Pisał o tym także C.G. Jung.
bogdan pisze:Mam stycznosc z papierami z najnowszych badan naukowych nad neurologia i biochemia w schizofrenii (matka znajomej, ktora nie wie przez co przeszedlem) i przeraza mnie to jakim mechanistycznym i coraz bardziej bezwglednym podejsciem do naszego umyslu, wywodzacym sie z przestarzalej fizyki newtonowskiej kieruje sie psychiatria, dla ktorej umysl to tylko zagadkowe dopelnienie obrazu organu zwanego mozgiem.
To ogólniki, nieweryfikowalne dane, które mogą wprowadzić w błąd użytkowników tego forum- powołaj się na te badania, kiedy zostaną opublikowane. W tej chwili nie są one dla nikogo przydatne, poza Tobą.
bogdan pisze:To znak, ze ta nauka nie nadgania pozostalych dziedzin.
To zależy, jaki paradygmat naukowy przyjmiesz za punkt odniesienia do takich stwierdzeń. Jeśli czytałeś "Punkt zwrotny" F. Capry, to tego typu sformułowania wydają się być oczywiste. Podobną diagnozę upadku współczesnej kultury, sztuki, nauki i -ogólnie- nowoczesnej, postmodernistycznej świadomości stawia Francis Fukuyama.
Obydwaj naukowcy uważają, że jest to naturalny proces, widoczny na przestrzeni wieków w porządku cyklicznym. Podobnie jest i teraz: paradygmat obecnej nauki i sztuki kończy się, a zaczyna się coś nowego.
Warto przeczytać książki autorstwa Capry i Fukuyamy- bardzo ciekawe lektury, polecam gorąco.
bogdan pisze:Psychiatria nie bierze pod uwage prawie zadnej fenomenologii. Np. tego, ze doswiadczenia duchowe moga tez miec pozytywny wplyw na czlowieka. Psychiatria z trudnoscia sie do nich wogle odnosi.
To nie jest prawda, pisał o tym i Dąbrowski i Jung.
bogdan pisze:Miara dobra w spoleczenstwie, ktore splodzilo psychiatrie jest produktywnosc. (...)Tu nie ma miejsca na indywidualne podejscie, bo spoleczenstwo nie chce latwo sprzedawac taryf ulgowych ludziom, ktorzy nie chca, lub nie moga sie poddac systemowi.
Równie dobrze można powiedzieć, że miarą dobra w społeczeństwie, które spłodziło wolny rynek, jest konsumpcjonizm.
Według Twoich teorii więc, na tej samej zasadzie, co chorzy, ludzie, którzy mało kupują nie są przydatni w społeczeństwie. Cel - zaatakować reklamą i uczynić z nich kupujące maszynki. Itd.
bogdan pisze:Sila tej machiny zniewala wiec ludzi, gardzi nimi, a jedyny ludzki gest jaki proponuje to ponizajaca litosc. Temu sie nie mozna przeciwstawic, choc co prawda mozna czasem znalezc jakies wyjscie, ale o tym dalej. Akceptacja, normalnosc jest warunkowana statusem spolecznym, umiejetnoscia pomnazania pieniedzy i powtarzaniem utartych schematow i podazaniem utartymi sciezkami. Potencjal czlowieka jest ograniczony paskudnymi ramami.
Na szczęście, nikt nie jest bezwolną maszyną i ma prawo wybrać sobie dobrego lekarza, by leczenie było efektywne i nie urażało godności pacjenta. Jak również każdy ma wybór, jeśli chodzi o uczestnictwo w społeczeństwie - na jakich zasadach i w jaki sposób chce się w nim uczestniczyć każdy decyduje sam. Nie robią tego za niego, ani lekarze, ani reklamy
bogdan pisze:Bo dlaczego przywodca japonskiej sekty "Najwyzsza Prawda" nie zostal nazwany psychotykiem.
Oczywiście, że został. Shōkō Asahara, przywódca "Najwyższej prawdy", uczęszczał nawet w dzieciństwie do specjalnej szkoły, ponieważ był w niewielkim stopniu ograniczony intelektualnie i fizycznie. To był człowiek, który daleko odbiegał pod wieloma względami, od tego, co uważamy powszechnie za normę. Podobnie, jak przywódca polskiej sekty- "Niebo" - Bogdan Kacmajor, kory był wielokrotnie leczony psychiatrycznie.
bogdan pisze:A co z ludzmi takimi jak Dalaj Lama i wielu innych. Jedyne co odroznia ich od schizofrenika, to to, ze schizofrenik przeklina swoj los.
Różnicę między Dalajlamą a schizofrenikiem, widać na pierwszy rzut oka - wystarczy wziąć do ręki jedną z książek Dalajlamy, albo poczytać wywiady z Jego Świątobliwością:

[quote="Dalajlama, "Świecka etyka"]
Pytanie: Jeśli można – Jego Świątobliwość przyjechał do nas z przesłaniem moralnym. Co mamy robić, żeby być lepszymi ludźmi?

Dalajlama: Więcej współczucia, bądźcie bardziej współczujący. „Współczucie” to poczucie troski – troski o siebie i troski o innych. Często słowo bywa rozumiane opacznie – kiedy ludzie słyszą o „współczuciu”, wydaje się im, że powinni zupełnie o sobie zapomnieć. Ale tak nie jest. Tybetańskie odpowiednik tego słowa oznacza najpierw troskę o siebie. Kiedy potrafimy już troszczyć się o siebie – i robimy to – bardzo łatwo przenieść nam to uczucie na innych.

Kiedy to poczucie troski o siebie przenosimy na innych, stajemy się rzeczywiście bliscy, naprawdę otwarci na naszych braci i siostry. Z poczucia owej pewności, bliskości, otwarcia na naszych braci, rodzi się z kolei poczucie wewnętrznego spokoju. Budowane w ten sposób poczucie wewnętrznego spokoju jest fundamentem szczęśliwego społeczeństwa, w którym żyją szczęśliwi ludzie w szczęśliwych rodzinach. Jest także fundamentem pokoju i fundamentem sprawiedliwości. Nieodmiennie też podkreślam, że uważam tę etykę za etykę świecką, która nie musi łączyć się z wierzeniami religijnymi.
[/quote]

"Dalajlama" znaczy w języku tybetańskim "nauczyciel, którego mądrość jest wielka jak ocean". Tę mądrość i duchowość widać w książkach Dalajlamy, także w Jego słowach i postępowaniu. Czego nie można powiedzieć o wielu innych ludziach, w tym także schizofrenikach. To, że buddyzm tybetański uznaje wizje, wiarę w wędrówkę dusz (reinkarnację) i inne nauki, odległe od tego, co uważamy za "normalne" i "racjonalne" wynika z dogmatów tej religii. Jeśli jesteś wyznawcą buddyzmu tybetańskiego, to w nie wierzysz, a nie dyskutujesz z nimi. Na podobnej zasadzie katolicy wierzą w dogmat o niepokalanym poczęciu i wniebowstąpieniu Maryi.
bogdan pisze: Kluczem do uratowania ludzi od schizofrenii jest pomoc w realizacji ich potencjalu. Nie ich wybujalych marzen, lecz pomoc w znalezieniu dla nich odpowiedniego miejsca.
I co, w związku z tym, proponujesz?
bogdan pisze:Podobnie jak psychiatra Stanislav Grof jestem zwolennikiem psychologii transpersonalnej i teorii integralnej, czyli jezyka wspolnego dla swiata nauki i mistyki.
A ja uważam, że Stanislav Grof za bardzo zasugerował się wynikami badań z użyciem LSD, w związku z czym nie będzie drugim Jungiem.

Pozdrawiam.m.
asias2000
antypsychiatra
Posty: 67
Rejestracja: śr paź 15, 2008 2:02 pm
Lokalizacja: Berlin
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: asias2000 »

moi pisze:(Teksty asias2000...) Nie są dobre, bo namawiają do zaniechania leczenia farmaceutycznego
...Informują o tym, że można i da się inaczej.
moi pisze:...co prawie zawsze skutkuje nawrotem choroby
..To skutek zazwyczaj zbyt szybkiego odstawiania psychotropów (normalne przy substancjach psychoaktywnych). Dlatego ostrzegamy przed nagłym odstawianiem leków psychotropowych. Bałagan chemiczny, jaki te leki wprowadzają w trakcie ich przyjmowania, doprowadzi nieuchronnie do nieprzyjemnych efektów, które często są wtedy kojarzone z „symptomami choroby”. Pamiętajcie, że najważniejsze jest w pierwszej kolejności jak najdalej idące uporządkowanie często szalejących po głowie myśli i dopiero wtedy, kiedy wewnętrzny spokój zagości na trochę dłużej, powolna ich redukcja. To dopiero wtedy warto ten temat poruszyć najpierw z najbliższymi, a następnie z lekarzem prowadzącym, żeby było oficjalnie...

Z doświadczeń tych Dotkniętych, którzy leki już odstawili wynika, że sensowną formułką na ich redukcję jest obniżanie dawki o 10 % w odstępach 4-6 tygodni.

...reszta postu moi - bez komentarza... jak zwykle propsychiatryczny i namawiający do deptania w tym samym miejscu... :)


Pozdrawiam
asias2000
Kontakt:
http://www.anty-psychiatria.info
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: moi »

Asias2000 pisze:...reszta postu moi - bez komentarza... jak zwykle propsychiatryczny i namawiający do deptania w tym samym miejscu...
Tak, Asias, propsychiatryczny jest ten mój post, bo oparty na własnych doświadczeniach, a nie na doświadczeniach kogoś innego (w przypadku Asias2000, to doświadczenia chorej na schizofrenię żony, której stany relacjonuje, jako jej mąż -Andrzej, niechorujący na schizofrenię; całość ujęta w jeden nick o nazwie Asias2000).

Nie sądzę też, żeby był to post namawiający do dreptania w miejscu - patrząc na swoje życie wstecz, widzę, że mimo choroby, udało mi się całkiem sporo osiągnąć. Więcej nawet, niż zakładał plan minimum po wyjściu ze szpitala (skończyć studia). Jestem samodzielną (finansowo i pod każdym względem) osobą, mam szczęśliwą, kochającą się rodzinę, satysfakcjonującą pracę, dobre zarobki, obroniłam doktorat z dziedziny, która mnie pasjonuje. Czy uważasz, że ten czas, który poświęciłam na tradycyjne leczenie i który jest już za mną jest czasem straconym? Ja tak nie sądzę. Więcej, będę namawiać każdego, żeby kontynuował leczenie, bo teraz dopiero widzę, że zgoda na to była przełomem w moim życiu i uporządkowała je w sposób znaczący.

Swoją drogą, szkoda, Asias2000, że nie chcesz się ustosunkować do reszty argumentów zawartych w moim poście - liczyłam na jakąś merytoryczną dyskusję, a nie dalszą reklamę Twojej prywatnej strony pt. Antypsychiatria.
Asias2000 pisze:
moi pisze:...co prawie zawsze skutkuje nawrotem choroby
..To skutek zazwyczaj zbyt szybkiego odstawiania psychotropów (normalne przy substancjach psychoaktywnych). Dlatego ostrzegamy przed nagłym odstawianiem leków psychotropowych. Bałagan chemiczny, jaki te leki wprowadzają w trakcie ich przyjmowania, doprowadzi nieuchronnie do nieprzyjemnych efektów, które często są wtedy kojarzone z „symptomami choroby” (...)
Z doświadczeń tych Dotkniętych, którzy leki już odstawili wynika, że sensowną formułką na ich redukcję jest obniżanie dawki o 10 % w odstępach 4-6 tygodni.
A teraz zapytam już wprost: czy jesteś lekarzem, kimś kto ma odpowiednie wiedzę i doświadczenie, żeby w sposób tak jednoznaczny proponować komukolwiek przerwanie leczenia i to nie mając w ogóle osobistego kontaktu z daną osobą? Zgłaszam tę sprawę oficjalnie do rozpatrzenia przez administrację tego forum, bo Twoje posty, Asias, są już nie tyle ukazywaniem "innego sposobu patrzenia na problem objawów wytwórczych w schizofrenii", ale amatorskimi próbami leczenia innych przez internet, co może być naprawdę szkodliwe dla wielu osób szukających pomocy na tym forum.
asias2000
antypsychiatra
Posty: 67
Rejestracja: śr paź 15, 2008 2:02 pm
Lokalizacja: Berlin
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: asias2000 »

moi... ja mogę tylko zaapelować, że istnieje coś takiego, jak wolność słowa i przekonań :)...
Powtórzę też, że jest wielu Schizofreników, którzy poradzili sobie ze Schizofrenią inaczej, niż Ty - bez farmakologii, bez porad psychiatrycznych i bez "nawrotów", a z głosami poukładały sobie życie i żyją równie szczęśliwie, jak ty... No, może nie wszystkim powodzi się świetnie materialnie, ale nie popierają psychiatrii... może więc w tym przyczyna :-)... To taka najprzyjemniejsza forma życia Schizofrenika, o czym oczywiście nie możesz wiedzieć, bo ty wybrałaś leki... Szkoda, że zaprzeczasz jednak jej istnienia...

Nie namawiam Cię, abyś odstawiła neuroleptyki... Ale pozwolę sobie przypomnieć, że jako człowiek z wykształceniem akademickim, reprezentujesz również intelektualną część naszego społeczeństwa, więc otwórz własną świadomość na nowatorski spoób postrzegania Schiziofrenii, żebyś nie przeoczyła postępu, a groźby zgłaszania mnie gdziekolwiek i pogróżek, że ktoś mi zabroni tu pisać wystawiają Cię jedynie na pośmiewisko myślących inaczej.

O moim doświadczeniu z psychiatrią, ze Schizofrenią i ludźmi nią Dotkniętymi pisałem w innym poście... szkoda, że już tylko takimi pytaniami próbujesz dewartościować moje posty. Lekarzem nie jestem, ale też nie spotkałem w mojej 5-letniej karierze w psychiatrii ani jednego lekarza, który miał za sobą doświadczenia takie, jak ja :-) ...choćby 4 lata non stop spędzone ze Schizofrenikiem 24 h/dobę od momentu pierwszego epizodu do momentu powrotu do pracy po 4 latach... non stop... non stop... od otwarcia powiek, przez wspolne chodzenie do toalety aż po zamknięcie powiek i znowu ich otwarcie... 24 h/dobę. Polecam każdemu psychiatrze, żeby spróbował takiego doświadczenia... bez neuroleptyków... wtedy może obeszłoby się bez krzyków, że ja tu komuś mogę zaszkodzić.

Pozdrawiam serdecznie
asias2000
Kontakt:
www.amty-psychiatria.info
Bardo
moderator
moderator
Posty: 3856
Rejestracja: pn lut 06, 2006 9:32 am
płeć: mężczyzna

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: Bardo »

Asias, tu nie chodzi o przedstawianie swoich przekonań (do czego masz prawo), ale o próby namawiania ludzi, których nawet nie znasz na zaprzestanie leczenia bez pozostawienia im alternatywy. Nie wiesz do końca, jakie konsekwencje mogą przynieść Twoje słowa. Nam chodzi tylko o większą rozwagę w Twoich działaniach. Przebywam ze schizofrenikiem dłużej niż Ty i mam z nim znacznie lepszy kontakt. Trudno nie mieć będąc nim ;) Dlatego wiem, jakie skutki mogą przynieść nierozważne słowa, nieprzemyślane decyzje o które łatwo w przypadku wrażliwego człowieka jakim jest chory. Mamy własne, niezbyt przyjemne doświadczenia i chcemy, żeby inne osoby ich uniknęły.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: moi »

asias2000 pisze:moi... ja mogę tylko zaapelować, że istnieje coś takiego, jak wolność słowa i przekonań :)...
Zgadza się, Asias, ale granicę tej wolności stanowi dobro drugiego człowieka- jeśli w jakikolwiek sposób Twoja wolność słowa i przekonań krzywdzi drugiego człowieka, trzeba reagować. I ja reaguję, ponieważ w moim odczuciu krzywdzisz wiele osób, które poszukują tu konkretnych informacji, a nie jedynie propagowania pewnych idei. To, że masz 5-letnie doświadczenia jako wolontariusz w pracy z ludźmi dotkniętymi schizofrenią, nawet to że jesteś mężem osoby dotkniętej tą chorobą nie upoważnia Cię do namawiania, by przerwać leczenie farmakologiczne na rzecz "pracy z głosami". Dla osób, które mają problem z leczeniem, ze znalezieniem właściwego lekarza, itd taka informacja może być zabójcza. Nie wiem, czy jesteś w stanie to zrozumieć, bo to nie Ty chorujesz na schizofrenię, a patrzenie na schizofrenika nawet przez 24h na dobę nigdy nie da Ci takiego wglądu w chorobę, co bycie chorym.
Proszę więc, byś nieco ostrożniej serwował swoje rewelacje i popierał je neutralnymi, w miarę obiektywnymi i weryfikowalnymi źródłami naukowymi, z których mogą skorzystać inni użytkownicy tego forum. I byś przy tym starał się być wiarygodny, bo w tej chwili -w moim odczuciu- jedynie reklamujesz swoją prywatna stronę.
asias2000 pisze:Powtórzę też, że jest wielu Schizofreników, którzy poradzili sobie ze Schizofrenią inaczej, niż Ty - bez farmakologii, bez porad psychiatrycznych i bez "nawrotów", a z głosami poukładały sobie życie i żyją równie szczęśliwie, jak ty...

"Wielu", to znaczy ilu? 100 tys? 12 osób?
Liczbę chorych ze schizofrenią na świecie szacuje się na 50 mln. W Polsce, w 2004 roku żyło 127 tys. osób z rozpoznaniem tej choroby, z czego ok 25% proc. pacjentów ze zdiagnozowaną schizofrenią było hospitalizowanych. Z tych 25% (czyli ok 32 tys), jak donoszą raporty lekarskie pełną uleczalność uzyskuje 30- 40% pacjentów. 60% osób ze zdiagnozowaną schizofrenią, poddanych leczeniu (bez hospitalizacji), w tym również poddanych różnym formom terapii (czyli w 2004 roku było to ok. 70 tys. osób) jest zdolna do powrotu do pracy oraz powrotu do życia społecznego (dane te mam z książki prof. Jerzy W. Aleksandrowicza, pt. "Psychoterapia. Poradnik dla pacjentów").
A jak wyglądają te dane w przypadku osób ze zdiagnozowaną schizofrenią i leczonych WYŁĄCZNIE za pomocą "pracy z głosami"?
Asias, osoby, które odwiedzają to forum potrzebują informacji, konkretów, a nie walki na idee i górnolotnych słów.
asias2000 pisze:No, może nie wszystkim powodzi się świetnie materialnie, ale nie popierają psychiatrii... może więc w tym przyczyna :-)
W tym miejscu Twoje insynuacje posuwają się trochę za daleko. Nie reprezentuję żadnej firmy farmaceutycznej i nigdy nie namawiałam do kupowania jakiegoś konkretnego leku. Uważam, że to bardzo zły dowcip z Twojej strony, tego typu oceny w stosunku od mojej osoby. Zauważ, że ja staram się jednak szanować swoich rozmówców.
asias2000 pisze:To taka najprzyjemniejsza forma życia Schizofrenika, o czym oczywiście nie możesz wiedzieć, bo ty wybrałaś leki... Szkoda, że zaprzeczasz jednak jej istnienia...
Ale co jest tą najprzyjemniejszą formą życia schizofrenika, bo nadal nie rozumiem nic z tego, co piszesz. Napisz proszę, jakieś konkrety, które nie będą dotyczyły wyłącznie Twojej żony i Jej stanu zdrowia. Bo to, że jednej osobie pomógł na migrenę napar z mniszka lekarskiego nie dowodzi wcale skuteczności owej rośliny w leczeniu migreny: w grę wchodzą bowiem inne czynniki towarzyszące procesowi powrotu do zdrowia. Np. czynniki środowiskowe, genetyczne i inne (nawet dieta, no i najważniejszy czynnik- subiektywna ocena pacjenta). Czy Towja żona była np. powtórnie diagnozowana przez lekarza psychiatrę po Jej "pracy z glosami"? Czy istnieje w ogóle możliwość, byś w ten sposób udowodnił skuteczność tej metody?
asias2000 pisze: więc otwórz własną świadomość na nowatorski spoób postrzegania Schiziofrenii, żebyś nie przeoczyła postępu
Tak, czytam pisma Junga i prof. Dąbrowskiego - to że tak powiem podstawa, elementarz jeśli chce się pisać o "nowatorskim sposobie postrzegania schizofrenii". Dorobek, który Ty zdajesz się pomijać całkowitym milczeniem, a w to miejsce proponujesz jedynie lekturę Twoich artykułów z Twojej prywatnej strony.
asias2000 pisze: a groźby zgłaszania mnie gdziekolwiek i pogróżek, że ktoś mi zabroni tu pisać wystawiają Cię jedynie na pośmiewisko myślących inaczej.
Nie sądzę, żeby ktoś wyśmiał na tym forum moje obiekcje w stosunku do Twojej osoby i metody, która propagujesz. Wolę raczej dmuchać na zimne, niż doprowadzić do tego, że ktoś pod wpływem Twoich postów przerwie leczenie i rozpocznie na własną rękę, czatując z Tobą, pod Twoim kierunkiem (wolontariuszem bez wykształcenia lekarskiego) "pracę z głosami".
asias2000 pisze:choćby 4 lata non stop spędzone ze Schizofrenikiem 24 h/dobę od momentu pierwszego epizodu do momentu powrotu do pracy po 4 latach... non stop... non stop... od otwarcia powiek, przez wspolne chodzenie do toalety aż po zamknięcie powiek i znowu ich otwarcie... 24 h/dobę. Polecam każdemu psychiatrze, żeby spróbował takiego doświadczenia... bez neuroleptyków... wtedy może obeszłoby się bez krzyków, że ja tu komuś mogę zaszkodzić.
Asias, ja muszę wytrzymywać ze sobą nawet podczas snu, więc i tu doświadczenie w odczuwaniu stanów zw. z chorobą mam jakby większe ;) Tym bardziej, że jest to obserwacja wewnętrzna tych stanów, a nie z pozycji biernego obserwatora, tak jak Ty towarzyszysz swojej żonie w chorobie.
To są zupełnie dwa inne światy, czego zdajesz się nie dostrzegać. Nie da się przekazać komuś doświadczeń związanych z chorobą.
Nie rozumiesz tego, bo... nie byleś chory. Możesz tylko przez 24 h popatrzeć sobie, jak to wygląda. A wygląda bardzo różnie, bo każdy jest inny. Niektórzy źle reagują na leki (schizofrenia lekooporna) i dla takich właśnie ludzi stanowisz ze swoja górnolotną, nieweryfikowalną ideą prawdziwe zagrożenie.
Ostatnio zmieniony sob lip 18, 2009 10:01 pm przez moi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Wiktor
zaufany użytkownik
Posty: 574
Rejestracja: czw paź 18, 2007 12:31 pm

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: Wiktor »

A może to nowy kaszpirowski, który będzie za kasę uczył rozmawiać z głosami, a nasze forum traktuje jako rozgłośnię reklamową. Wolność słowa ma swoje prawa, ale istniej też coś takiego, jak zdrowy rozsądek i dobra wola.

Poczytałem trochę więcej Asiam i gdyby pisał w moim dziale byłby już dawno zbanowany, a jego posty wykasowane.
...zwierzę morskie, które żyje na lądzie i chciałoby fruwać
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: zbyszek »

Ja także myślę jak Moi, Bardo i Wiktor, choć nikogo nie będziemy banować za poglądy. Kłopot polega na tym, Asias, że swoje tezy przedstawiasz nie tylko jako własny punkt widzenia, lecz je propagujesz. W tym wątku chętnie podejmiemy z Tobą dialog i stąd nikt nie usunie Twoich opinii - to jest Twój wątek, jednak zaznaczanie tych opinii przy innych nadarzających się okazjach musimy sprawdzać, czy dotyczy tematu, jaki nadał autor wątku.
Awatar użytkownika
miś wesołek
zaufany użytkownik
Posty: 8397
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Schizofrenia - inny punkt widzenia

Post autor: miś wesołek »

Mało tego, „nasz chory” będzie siȩ upierał, że chory nie jest, co pogłębi nasz strach, gdyż zachowywał siȩ będzie inaczej, niż zazwyczaj, czyli wbrew ustalonym przez ogół „normom“.
Chyba jakiś odwazny w rodzaju Krzysztofa Kolumba.
Bez przerwy i bez względu na nasze życiowe kłopoty chce pochłaniać naszą uwagę czy to potokiem słów, czy też niepokojącym izolowaniem się od nas.
Współczułbym każdej osobie umieszczonej pomiędzy takimi biegunami, bo wg mnie nie wiedziałaby jak się zachować.
niekoniecznie są chorobą, a mogą być zrodzeniem siȩ w nim nowego stanu świadomości, czego w tej początkowej fazie nie jesteśmy w stanie pojąć ani my, ani - tak do końca - on sam, bo dla obydwu stron są to doświadczenia nieznane.
Ło matko. Rozchwianie nerwowe mam zacząć odczytywać jak krok milowy w rozumieniu obcych cywilizacji lub światów równoległych?
Ok, ja rozumiem postęp i to, że obecna organizacja świata (czy jak to nazwać) nie jest może najszczęśliwszą z możliwych (tak, jak patrzymy obecnie na średniowiecze), ale sorry, śmiem twierdzić, że nie każdy schizofrenik, tak samo, jak nie każdy człowiek "normalny" (jakkolwiek by o sobie myślał) jest od razu wielkim odkrywcą i reformatorem.
dla niego rozpoczęciem życia w innej świadomości, a z drugiej - niewytłumaczalnym „kłopotem”.
jak wyżej.
W tej nowej rzeczywistości, w której nagle wszyscy wylądowaliśmy, on opierał siȩ będzie już na innych zmysłach, niż dotychczas poznane pięć (słuch, dotyk, węch, wzrok i smak), a my - na zwyczajnych opowieściach o straszności „chorób psychicznych“ i publikacjach, wyprodukowanych i kolportowanych przez psychiatrię / przemysł farmaceutyczny.
INNYCH ZMYSŁACH? Rozumiesz co napisałaś? Jak wyżej.
Ponieważ psychiatria jest też „fenomenem“ samym w sobie nie dowiemy siȩ z jej źródeł, że na świecie coraz szerzej propagowane są inne metody wsparcia dla Schizofreników (i skupmy siȩ na tym fenomenie, bo to Królowa „chorób psychicznych”) niż te, które psychiatria konwencjonalna usilnie stara siȩ nam sprzedawać.
Na pewno jest jakimś fenomenem. Ale ten fenomen pomierzył neuroprzekaźniki i - praktycznie już zupełnie - pomógł wielu osobom w stanie ciężkim (nie zawsze bez skutków ubocznych, leki to pół-gówno).
Może zwrócicie uwagę, jak niechętnie lekarze psychiatrzy pozwalają na udział kogokolwiek w takich rozmowach, unikając świadków, mogących przecież dopatrzyć się bezsensowności dialogu „lekarz-pacjent”?
Chyba jacyś terroryści.
nie da siȩ w niej niczego pomierzyć według definicji samego pomiaru.
Co? :shock:
1/ Tylko 10 % pacjentów twierdziło w tym sondażu, że psychiatria potrafiła im poradzić w rozwiązaniu problemów, jakie się u nich pojawiły; 90 % wypowiedziało psychiatrii kategoryczne „nie” wobec:
a) nagminnego urażania godności człowieka;
b) nieprzestrzegania podstawowego prawa o konieczności informowania pacjenta na temat ryzyka, związanego z leczeniem i skutkami ubocznymi;
c) braku ciepła i normalnego ludzkiego podejścia dla pacjentów;
d) braku opieki indywidualnej (intensywniejsze „towarzyszenie”, które pozwoliłoby na budowanie wzajemnego zaufania /lekarze pojawiają się u pacjenta zazwyczaj raz w tygodniu i tylko na kilkuminutową rozmowę – przyp. A.S./);
e) nagminnego stosowania przymusu, przemocy, psychofarmaków, elektroszoku, przywiązywania do łóżek;
f) lekarzy, którym wydaje się wiedzieć o pacjentach lepiej i więcej, niż oni sami.
Tak samo obiektywne są opinie pacjentów o leczeniu, jak psychiatrów o leczeniu.
„Miękki pokój” = pomieszczenie na terenie kliniki, udostępniane osobie dotkniętej w najtrudniejszych stanach psychozy/strachu; utrzymywane w jasnym, przyjemnym kolorze, z wykładziną i firankami. Wchodzenie i wychodzenie jest dobrowolne i ma dać poczucie schronienia, bezpieczeństwa, pomagać w budowaniu wzajemnego zaufania, a nie tak szkodliwego w tym stanie przekonania o bezradności i przymusie. Ma m.in. chronić przed nerwowymi sytuacjami w klinice i zapewnić spokój w otoczeniu, przypominającym mieszkanie. Meble są uniwersalne /materiały miękkie/, co pozwala na ustawianie ich według własnego upodobania – przyp. A.S.
Chyba zabiłbym gdyby ktoś mi nawieszał takie firanki. Poczułbym się jak w Kafce. Choć może to lepsze niż obecne warunki szpitalne... W sumie, masz rację. Chciałbym.
dopóty psychiatria pozostanie miejscem, w którym praktykuje się szykanowanie, dyscyplinuje i wychowuje ku tzw. normalności.”
A masz jakiś wybór poza tzw "normalnością"? W sensie czysto behawioralnym, nie przeżyć wewnetrznych i uniesień, bo te - jak wynika z wcześniejszych cytatów - są prorocze i ultraniezwykłe.
„Dużo ważniejszym niż udostępnienie swoich kwalifikacji zawodowych jest wsparcie ludzkie, które pomaga osobie dotkniętej na odnalezienie siebie samego. Wyszukiwani muszą więc być ludzie, którzy biorą kogoś na poważnie, którzy potrafią wysłuchać, którzy posiadają w sobie ciepło, cierpliwość i tolerancję, ale też ludzie, którzy nie boją się „wariactwa”, „szaleństwa”, czy zachowań niepasujących do norm, dostrzegając w nich tylko negatywność”. (Stoeckle 1983, str. 146)
Nie wypada się nie zgodzić. Leki również moim zdaniem nie leczą.

Krótka podsuma: Wy, antypsychiatrzy sami sobie kopiecie dół pisząc takie pełne uprzedzeń i ... dziwactw sądy. W gruncie rzeczy w dupie macie starania wszystkich wokół siebie, a samych siebie uważacie za wielce uduchowionych, natchnionych, "zdrowych ale kosmitów", reformatorów. Jakoś nie wydaje mi się, aby to właśnie psychiatria była Waszym największym przeciwnikiem. Jest nią rzeczywistość, co do której wydaje Wam się, że jesteście przez swoją wyjątkowość od niej wolni albo zdolni do jej zmiany (a z nią nie ma bata, nie wygracie), a na straży stoi zły policjant - LEKARZ ograniczający wielką wspaniałość, misję i kreatywność. I z poczucia bezsilności i bezradności atakujecie tego, który najbliżej i najbardziej powiązany (choć nie wiadomo jak bardzo chcialby pomóc).

Pozdrawiam.
Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „wiedza o schizofrenii”