Brak łasnej wartości przyczyna schizofreni
Moderator: moderatorzy
Brak łasnej wartości przyczyna schizofreni
Wiem że każdy człowiek ma jedna z bardzo istotnych potrzeb jaka jest poczcuie własnej wartości akceptacji szacunku. Gorzej jest jeśli nam jej zabraknie. I moje pytanie jest czy brak poczucia własnej wartości może być przyczyna zaistnienia choroby schizofrenicznej. Jakie wogóle są przyczyny poczucia niskiej wartości bo chyba nie tylko środowiska w jakim przebywa? Ja mam strasznie niskie poczucie własnej wartości czesto myśle ze jestem gorszy ze coś zle mówie robie a to skłania mnie do zakmnięcia w sobie "bo po co się odzywac skoro i tak mówie zle" zatem odrazu narzuca się kolejny problem zakmniecia w sobie brak przyjaciół i w następstwie chyba również brak szacunku braku asertywności. Mówie o takim niskim poczuciu które jakby chamuje przed dalszym rozwojem jakbyśmy staneli w miejscu i nie robili nic bo i tak po co. czy Wy równeż macie takie objawy.Jak z tym próbujecie walczyć?może chodzicie do terapeutów??Przez takie poczucie wydaje mi się że nie tylko niszczymy siebie ale również najbliższych często wyżywajac się poniewaz ktoś w pracy nam ubliżył bądź zrobił coś gdzie poczuliśmy się tacy malutcy. Co byście powiedzieli kiedy wszystko co pragnelicie osiągnąć powiedzmy udało się Wam i zamiast zyć pełnia życia i cieszyc się z tego nie jestescie szczesliwi czy to już jest schizofrenia ???prosze o pomoc
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: ndz kwie 15, 2007 1:22 am
Ja rowniez chcialabym znac odpowiedzi na Twoje pytania bo mam ten sam problem. Zawsze wydaje mi sie ze nie mam racji, ze jak cokolwiek powiem to na pewno bedzie to wielka bzdura. To sprowadza sie do tego ze malo kiedy ujawniam swoja opinie na jakikolwiek wazniejszy temat poniewaz boje sie osmieszyc. Bardzo duzo dlugo i intensywnie analizuje rozmowy z ludzmi - czy aby za bardzo sie nie wyglupilam, co on/ona o mnie pomyslal?? Czy zachowalam sie adekwatnie to sytuacji, czy nie robilam glupich min. Zastanawiam sie czy aby sie ktos ze mnie nie smial. Jak dojde do wniosku ze sie wyglupilam, ze narobilam sobie wstydu jakims zachowaniem itp to nie moge o niczym innym myslec, zamartwiam sie, doluje - jaka to ja jestem glupia i nic nie warta. W zasadzie czuje sie zawsze nic nie warta i moje kontakty z ludzmi to jakby ciagle ukrywanie mojego prawdziwego "ja" - ukrywam bo przeciez nie moga poznac jaka beznadziejna jestem na prawde. czuje sie fatalnie. wlasnie wrocilam z pracy i znowu analizuje co powiedzialam zle a co dobrze. wydaje mi sie ze zapomnialam powiedziec dziekuje do szefa ktory zrobil mi mala przysluge - mam wiec z glowy caly wieczor - juz nie bede mogla o niczym innym myslec. jestem beznadziejna
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 28
- Rejestracja: pn mar 05, 2007 9:36 pm
- Lokalizacja: mysłowice/jaworzno
byc w klatce swoich mysli..wiezniem swojej duszy...ktos powiedział kiedys...KAżDY CZłOWIEK MA JEDNO SKRZYDłO I ABY MóC POLECIEC DO GóRY JAK ANIOł POTRZEBUJE OBJąC DRUGIEGO CZłOWIEKA...i ja nie czułam swojej wartości...ale popatrzcie...jestescie komus potrzebni ...dla kogos żyjecie.. jestescie całym światem...nie warto myslec nie mam poczucia własnej wartości...nie wierzcie...
tylko człowiek zadaje ból dla przyjemności..
żyj z całych sił bo w tym cały sens istnienia żeby umiec życ..
żyj z całych sił bo w tym cały sens istnienia żeby umiec życ..
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: ndz kwie 29, 2007 2:27 am
- Lokalizacja: Górny Śląsk
Witam wszystkich serdecznie :)
Witam, własnie sie zarejestrowałam na tym forum i nie bardzo wiedziałam, gdzie moge sie przedstawic, wiec czynię to tutaj.
Odbyłam własnie 3 - miesieczną psychoterapie grupową, w jednym ze slaskich osrodków, w wypisie z osrodka mam rozpoznanie choroby - zaburzenia osobowosci mieszane F61.0. Mozna stwierdzic, ze wszystko ze mną ok, ale mam taki bałagan w głowie, ze juz nie daje rady. Pomijam juz kwestie samoakceptacji, która u mnie od lat jest na poziomie zerowym, a własciwie minusowym (autodestrukcja, samookalecenia, proby samobojcze), ale ten chaos, zaburzenia równowagi i lęki, potworne lęki, nie dają mi zyc.
Nie potrafie spokojnie przejść głowną ulicą w moim miescie, bo ciagle mam jakieś lęki, a co za tym idzie tak mi się kreci w glowie, ze musze trzymac sie muru lub dziwnie przyspieszac krok, zeby tylko nie upaść. Co ze mną jest, niech mi ktoś pomoze to zdiagnozowac. Terapeuci w osrodku chyba uwazali, ze symuluje i wymyslam swoje objawy, bagatelizowali to, zrzucając winę na moją przeszłosc. Boje się, ze to moze byc cos złego. Czytałam wczesniej wypowiedzi na tym forum, przestarszyłam sie, bo kilka lat temu leczono mnie lekami, o ktorych tu rowniez jest mowa. Nie mam mysli samobojczych, owszem one sie pojawiają, ale raczej w formie takich ataków, zeby sobie cos zrobic, a nie planowanego samobojstwa. Czy mozecie mi odpowiedziec na pytanie, czy terapeuta jest w stanie rozpoznac objawy schizy podczas terapii grupowej ???
Ja czuje sie troche zlekcewazona, potraktowana "po łebkach" przez terapeutów. Boje sie o siebie, bo jestem młoda, chce byc kiedys matką i zoną, ale jesli jestem chora, to chyba lepiej, zebym o tym wiedziała.
Pozdrawiam
Odbyłam własnie 3 - miesieczną psychoterapie grupową, w jednym ze slaskich osrodków, w wypisie z osrodka mam rozpoznanie choroby - zaburzenia osobowosci mieszane F61.0. Mozna stwierdzic, ze wszystko ze mną ok, ale mam taki bałagan w głowie, ze juz nie daje rady. Pomijam juz kwestie samoakceptacji, która u mnie od lat jest na poziomie zerowym, a własciwie minusowym (autodestrukcja, samookalecenia, proby samobojcze), ale ten chaos, zaburzenia równowagi i lęki, potworne lęki, nie dają mi zyc.
Nie potrafie spokojnie przejść głowną ulicą w moim miescie, bo ciagle mam jakieś lęki, a co za tym idzie tak mi się kreci w glowie, ze musze trzymac sie muru lub dziwnie przyspieszac krok, zeby tylko nie upaść. Co ze mną jest, niech mi ktoś pomoze to zdiagnozowac. Terapeuci w osrodku chyba uwazali, ze symuluje i wymyslam swoje objawy, bagatelizowali to, zrzucając winę na moją przeszłosc. Boje się, ze to moze byc cos złego. Czytałam wczesniej wypowiedzi na tym forum, przestarszyłam sie, bo kilka lat temu leczono mnie lekami, o ktorych tu rowniez jest mowa. Nie mam mysli samobojczych, owszem one sie pojawiają, ale raczej w formie takich ataków, zeby sobie cos zrobic, a nie planowanego samobojstwa. Czy mozecie mi odpowiedziec na pytanie, czy terapeuta jest w stanie rozpoznac objawy schizy podczas terapii grupowej ???
Ja czuje sie troche zlekcewazona, potraktowana "po łebkach" przez terapeutów. Boje sie o siebie, bo jestem młoda, chce byc kiedys matką i zoną, ale jesli jestem chora, to chyba lepiej, zebym o tym wiedziała.
Pozdrawiam
- zbyszek
- admin
- Posty: 8034
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Witaj Mundek, jak myślisz skąd pochodzi taka niska samoocena ? Czy jest w twoim otoczeniu coś lub ktoś co/kto ją odnawia ? Może bierzesz zbyt do serca czyjeś słowa, a może takie oceny pochodzą z jakiegoś poczucie niespełnionego obowiązku lub tego, że źle oceniasz coś co sam robisz.
Jeśli to wszystko odrzucisz warto zastanowić się na tym, czy nie żyjesz w jakiejś depresji. Depresja może pochodzić oprócz jakiegoś fałszywego systemu wartości także z nieprzyjemnych przeżyć, które cię nadal dręczą, lub może mieć pochodzenie endogenne, tzn. pochodzić z wnętrza twojego organizmu, a nie z zewnętrznego świata.
Z pewnością należy koniecznie zatroszczyć się o to żeby nie żyć w stałym dyskomforcie psychicznym.
Czy konsultowałeś to z psychologiem ? Jeśli nie - idź do niego i napisz nam jaką przycznę on odnalazł, wtedy postaramy się wspólnie coś więcej Ci doradzić.
Jeśli to wszystko odrzucisz warto zastanowić się na tym, czy nie żyjesz w jakiejś depresji. Depresja może pochodzić oprócz jakiegoś fałszywego systemu wartości także z nieprzyjemnych przeżyć, które cię nadal dręczą, lub może mieć pochodzenie endogenne, tzn. pochodzić z wnętrza twojego organizmu, a nie z zewnętrznego świata.
Z pewnością należy koniecznie zatroszczyć się o to żeby nie żyć w stałym dyskomforcie psychicznym.
Czy konsultowałeś to z psychologiem ? Jeśli nie - idź do niego i napisz nam jaką przycznę on odnalazł, wtedy postaramy się wspólnie coś więcej Ci doradzić.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8034
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Witam wszystkich serdecznie :)
Tak, jest w stanie, jednak pozostaje to tylko luźnym podejrzeniem. Samą diagnozę postawić powinien lekarz psychiatra po indywidualnych rozmowach.tigra pisze:czy terapeuta jest w stanie rozpoznac objawy schizy podczas terapii grupowej ???
Niestety to duże problem znaleźć dobrego terapeutę. Przy poważnie prowadzonej terapii powinnaś postawić ten temat w rozmowie z terapeutę. Nie obawiaj się, że byłoby to nieprzyjemne, lub w jakiś inny sposób nie na miejscu. To twoje odczucie i podlega rozważeniu.Ja czuje sie troche zlekcewazona, potraktowana "po łebkach" przez terapeutów.
Czasami pewni pacjenci i terapeuta w ogóle nie pasują do siebie. Raczej byłoby wbrew zasadom, gdyby terapeuta robił jakiś kompromis i musiła z praktycznych wględów zajmować się jednocześnie takią liczbą osób, której nie podała.
Według mnie zmień terapeutę, jeśli to uczucie nie odnajdzie w grupie właściwego rozwiązania.
Tigra, witamy Cię na naszym forum. Także Ciebie zapraszam do działu wątków osobistych.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 24
- Rejestracja: sob kwie 21, 2007 2:58 pm
- Lokalizacja: z piekła
Re: Witam wszystkich serdecznie :)
poprostu wyuczona bezradnosc ktorej uczymy sie od spoleczenstwa w blyskawicznym tempie wkuncu glowa muru nie przebijesz
wzasadzie czuje się jak nasz nowy kolega z forum tylko nie całóy czas tylko czasami mam taki zły zien czuje się niedowartościowany wyzywam się na zonie czuje się zle jestem smutny nie umiem rozmawiac bo zawszze wiem zwe cos złego powiem poprostu nie raz mi przychodziła mysl samobójcza moj matka jest chora na psychoze schizoafektywna jak miałem 4 lat zginał mój ojciec jak miałem 15 lat matka już leczyła się w szpitalu a ja zostałem sam miałem dziefka który mi pomagał ale on tez mnie zle wychowywał nigdy nie miałem swojego zdania az jest to do tej pory szukam pomocy choc nie wiem gdzie szukac no i fakt brak mi odwagi czuje poprostu czuje się ze jestem chory ale nie chce sobie tego wpajac nie wierze ze mi pomoga pychologowie a lekw nie chce brac