Można np. zażyć wcześniej tabletkę benzodiazepiny.
W moim wypadku odpada przez skłonność do uzależnień jeśli chodzi o tego typu substancje. Poza tym teraz leków nie biorę.
hvp2, co do drugiego problemu, to psychiatra nie był w stanie mi pomóc, przerabialiśmy to. Do psychologa nie chodzę.
PS. Jednak jak jesteś w stanie iść do pracy to najprawdopodobniej jesteś w stanie również wybrać się na wycieczkę. Naprawdę nie śmiem snuć hipotez, co mogłoby Cię powstrzymywać.
Wiesz, to troszkę co innego. Strasznie mi trudno tę różnicę sprecyzować... Chodzi o to, że moja obecność jest w pracy jest w pełni uzasadniona. Wiadomo, 'trzeba chodzić do pracy'. Gdybym nie chodziła, niby jak miałabym się utrzymać, z czego żyć... Dodam, że mam 2 koty, które muszą coś jeść. Wycieczka, to - pomijąc lęk przed ludźmi i moją przypadłość - to jednak nie to samo.
Pomijam już drobny fakt, że moim zdaniem wychodzenie z domu, przebywanie wśród ludzi a nawet robienie z nimi wspólnie jakichś rzeczy nie sprzyja zawieraniu bliższych relacji.
Tutaj Gehenna trafiła w sedno. Myślałam, by napisać coś podobnego, jednak nie ujęłabym tego tak dobrze. Przerabiałam to wiele razy - szkoły, studia, różne prace, wolontariat (ale to ostatnie wtedy, gdy lepiej się czułam... przełamanie się, by zagadywać do obcych, podchodzić z puszką, namawiać na zakup karmy dla zwierząt lub ich adopcję, wymagało ode mnie naprawdę nie lada wysiłku nawet wówczas, gdy było w miarę ok). I nie udało mi się nawiązać żadnych relacji w związku z ww. aktywnościami.