Ludzie zdrowi normalnie na mnie działają... O ile nie wiedzą o mojej chorobie, to mnie nie stygmatyzują.
Jednak moja ciotka, mimo że wie o mojej chorobie, że się leczę, to specjalnie, niemalże z radością wyprowadza mnie z równowagi, gadając głupoty, reagując w histeryczny sposób na moje raczej niewinne uwagi, ciesząc się z tego, że wywołała u mnie jakąś reakcję. Ona uważa, że traktuje mnie normalnie... A jest nieznośna, apodyktyczna, źle wychowana i gada prawie zawsze to co jej ślina na język przyniesie... Oby przyjeżdżała do nas jak najrzadziej...
Może z lekka przesadzam, ale ciotka w ogóle się ze mną nie patyczkuje.
Nie chce też słuchać mojego gadania na temat psychozy, szpitala i mówi, że jej to nie interesuje... Fakt, ma do tego prawo, a ja czasem przynudzam, bo nie przeszła mi jeszcze poszpitalna trauma...
Moja ciotka jest jedyną zdrową, ale wredną osobą, której towarzystwo wpływa na mnie negatywnie.
Już od niej wolę mojego brata, z którym mam słaby kontakt, czasem w niewybredny sposób ze mnie sobie żartuje, nie mogę liczyć na jego pomoc, gdyby mi się zepsuł komp, który mi lata temu podarował, prawie do nas nie dzwoni i wiecznie zapowiada że nas odwiedzi ze swoim synem, do czego nigdy nie dochodzi.

Albo podejście mojej siostry, która jest pediatrą i oczywiście uważa, że skoro jestem chora, to powinnam się leczyć...
Z kolei moja Mama ma zaufanie do mnie w sprawie leków... Nie kontroluje czy je zażywam... Po prostu mi ufa i uważa że jestem na tyle dorosła, by je brać. Ona też ma dość mojego gadania na temat choroby, albo komputerów, różnych forów internetowych- bywam monotematyczna.
Mam bardzo dobry kontakt ze znajomą mojej Mamy, Alą, w zasadzie jej przyjaciółką ze szkolnych lat i ona jest bardzo wyrozumiała, jak trzeba to mnie wysłucha, nie krytykuje mnie i czasem mnie do siebie zaprasza i wówczas specjalnie przyrządza wegetariański posiłek. Traktuję ją jak ciocię, ale mówię do niej po imieniu.
No i dobry mam kontakt z moją matką chrzestną, jednak rzadko rozmawiamy, nie dzwonię do niej, tylko ona do mnie dzwoni i daje mi pieniążki z okazji moich urodzin, Bożego Narodzenia i mnie bardzo lubi, mimo że nie poświęcam jej wiele uwagi...

Poza tym nie cierpię dzwonić do innych, oraz rozmawiać przez telefon...
W sumie, zdrowi ludzie, z wyjątkiem mojej ciotki Hanki, mają na mnie dobry wpływ.