Schizo to tchórze!!!
Moderator: moderatorzy
Schizo to tchórze!!!
Ile ja się od Was nasłuchałam że cierpicie nieprzeciętnie, ze Wasze zycie wymaga szczególnego wysiłku itp itd. Ok ok nic nie mówiłam wręcz wspierałam. Tylko jak przychodzi do wzięcia jakiejkolwiek odpowiedzialności na siebie to od razu zaczynają Wam nogi mięknąć. Myślałam ze ta choroba wymaga od Was siły ale bardzo sie pomyliłam.
Zwykłe tchórze i lenie jesteście, rozczulacie sie nad sobą i sami sobie nie pozwalacie być szczęśliwi zeby mieć powody do jęczenia!!!!!!!!!!!!!!
Zwykłe tchórze i lenie jesteście, rozczulacie sie nad sobą i sami sobie nie pozwalacie być szczęśliwi zeby mieć powody do jęczenia!!!!!!!!!!!!!!
Cześć Amigru
Skąd się w Tobie nazbierało tyle złości, czyżbyś przeżyła coś złego?.
Nie wszyscy chorzy ciągle narzekają, na tym forum jest wiele osób, które dobrze i kreatywnie sobie radzą z rzeczywistością.
Niektórzy nawet piszą, że choroba coś im dała pozytywnego (ja do niech nie należę), chociaż poprzez chorobę musiałem przewartościować swój świat.
A Ty przecież też szukasz odpowiedzi na dręczące Cię wątpliwości i jednym z twoich sposobów jest poszukwanie odpowiedzi tutaj.
Mógłbym napisać, że znam odpowiedzi na dręczące Cię tematy, ale czy byłaby to czysta prawda. Znam tylko Twoje wypowiedzi i tylko do nich można się ustosunkować. Poszukujesz i chwała Ci za to, ale znaleźć najwartościowszą odpowiedź musisz sama, tutaj otrzymasz tylko rady, z którymi nie musisz się zgadzać.
Pozdrawiam
Skąd się w Tobie nazbierało tyle złości, czyżbyś przeżyła coś złego?.
Nie wszyscy chorzy ciągle narzekają, na tym forum jest wiele osób, które dobrze i kreatywnie sobie radzą z rzeczywistością.
Niektórzy nawet piszą, że choroba coś im dała pozytywnego (ja do niech nie należę), chociaż poprzez chorobę musiałem przewartościować swój świat.
A Ty przecież też szukasz odpowiedzi na dręczące Cię wątpliwości i jednym z twoich sposobów jest poszukwanie odpowiedzi tutaj.
Mógłbym napisać, że znam odpowiedzi na dręczące Cię tematy, ale czy byłaby to czysta prawda. Znam tylko Twoje wypowiedzi i tylko do nich można się ustosunkować. Poszukujesz i chwała Ci za to, ale znaleźć najwartościowszą odpowiedź musisz sama, tutaj otrzymasz tylko rady, z którymi nie musisz się zgadzać.
Pozdrawiam
Kocham życie - ale czy życie kocha mnie???
Darius, jest we mnie tyle złości, bo wczoraj mój chłopak praktycznie ze mną zerwał. Powiedział że nie chce mieć dzieci i nie chce mnie odwiedzić w styczniu mimo ze bilety juz zabukował. Własciwie ze mną zerwał bo, jak twierdzi, jest za słaby... I nie zwraca uwagi na to że ja jestem silna za nas dwoje... własnie sie upijam w domu i rozmawiam z nim na skype... on mówi ze czuje się tak zagrożony kiedy mnie odwiedza, że nie moze tego zrobić po raz kolejny.
Co mam zrobić?? Jak z nim rozmawiać?? Prosiłam go zeby poszedł do lekarza, powiedział ze moze pójdzie ale on i tak mu nie pomoże...
Pomózcie prosze, jestem zła i zrozpaczona....
Co mam zrobić?? Jak z nim rozmawiać?? Prosiłam go zeby poszedł do lekarza, powiedział ze moze pójdzie ale on i tak mu nie pomoże...
Pomózcie prosze, jestem zła i zrozpaczona....
Re.schizo to tchórze
Rozumiem,że Twój chłopak ma kłopoty z psychiką.Poradzę Ci jedno,walcz o tą miłość za wszelką cenę ,nie odpuszczaj teraz,gdy on złapał doła.Prędzej,czy póżniej ten zły stan,w jakim jest Twój chłopak,minie,oboje o tym zapomnicie.Wspieraj go teraz,a nie atakuj.Powiedz np.,że jeśli on chce,to będziecie przyjaciólmi.Utrzymuj z nim kontakt.Zapewniam cię,że jeśli się kochacie,to będziecie razem.Gdy Twój chłopak będzie w dobrej kondycji,będzie Ci wdzięczny,że nie opuściłaś go właśnie teraz,jak jest żle.Ja tylko życzliwie radzę,a zrobisz jak zechcesz.
Amigru, myślę, że za mało znasz tę chorobę. Jak wielką walkę trzeba ze sobą prowadzić, aby ją pokonać. Ale, jeżeli to coś nas nie zabije, to w po tej walce wychodzimy mocniejsi.
Jeżeli jednak na chłopaku Ci bardzo zależy, Ty też nie bądź tchórzem. Walcz o niego, podtrzymuj go duchu w złych okresach. Jeżeli teraz się poddajesz co będzie później. Może on zrozumiał to lepiej niż Ty.
Pozdrawiam i życzę szczęścia.
Jeżeli jednak na chłopaku Ci bardzo zależy, Ty też nie bądź tchórzem. Walcz o niego, podtrzymuj go duchu w złych okresach. Jeżeli teraz się poddajesz co będzie później. Może on zrozumiał to lepiej niż Ty.
Pozdrawiam i życzę szczęścia.
Jak łatwo przychodzi nam oceniac innych z perspektywy tego co nas złego spotyka. Nie zgadzam się z twoją wypowiedzią amigru, po pierwsze nie masz prawa oceniać wszystkich chorych ludzi tylko na podstawie własnej przegranej. Tym bardziej mnie to dziwi, skoro twój chłopak był chory winnas rozumieć przyczyny i skutki tej choroby. Nikt nie mówił,ze jesteśmy piekni aczkolwiek prawdą jest że widzimy więcej i czujemy bardziej od zdrowych. Zapewne nie zatrzymujesz się by posłuchać liści spadających z drzewa, nie zachwycasz się zielenią trawy czy ciepłem słońca, a ja i owszem. Rzeczywiście walka o życie jest priorytetem o to by przetrwać dla zdrowych jest to czymś naturalnym a dla nas gehenną. Przykro mi z powodu twoich negatywnych doznań z chłopcem ale widać nie byłaś przygotowana na tą chorobę, to ewidentny dowod na to, że to nam jest cięzej i nie dlatego, że jesteśmy tchórzami. Wiesz problem polega na tym, że chorzy rozumieją zdrowych lecz zdrowi nie rozumieją chorych. to zdrowi wytykaja nas palcami i wyzywają od czubków a nie mają bladego pojęcia co my tak naprawdę przeżywamy. to bardzo ciekawy wątek warto go pociągnąc.
Czesc. Znam ludzi którzy zgodza sie z tym iz chorzy na schizofrenie to tchórze (kiedys a moze nadal ?) moja rodzina tak uwazala (uwaza?) o mnie. ..Jednak czy oni sa swiadomi "pewnych spraw"(nie obrazajac tu nikogo). Moj ojciec pewnego dnia powiedzial ze jak sie wezme w garsc to wszystko bedzie dobrze..nawet przyjaciele mówili ze jestem tchórzem-wystarczy chciec a swiat stoi otworem- a ty wiecznie smutny(jakbym mial sie z czegos cieszyc?) nie chwytasz byka za rogi...
Lecz te opinie wywodza sie czesto z niewiedzy na temat choroby, braku akceptacji i zrozumienia dla innego czlowieka, ktory "inaczej spostrzega niektóre sprawy, swiat"....Jednak jezeli sie ma kogos, ktory z toba porozmawia... bedzie przy tobie gdy "Ci odbija"...Jest Latwiej.I choc czesto docenisz ta osoba po "latach", a moze nawet za pozno !...
Gdybym Kogos kochal to nie poddalbym sie tak latwo.(nie wiem oczywiscie ile Ciebie kosztuje ten zwiazek, i bedac osoba chora badz co badz- Jestem Nieobiektywny)
(nawiasem mowiac co oznacz kochac?-nie wiem)
Pozdrawiam.
Lecz te opinie wywodza sie czesto z niewiedzy na temat choroby, braku akceptacji i zrozumienia dla innego czlowieka, ktory "inaczej spostrzega niektóre sprawy, swiat"....Jednak jezeli sie ma kogos, ktory z toba porozmawia... bedzie przy tobie gdy "Ci odbija"...Jest Latwiej.I choc czesto docenisz ta osoba po "latach", a moze nawet za pozno !...
Gdybym Kogos kochal to nie poddalbym sie tak latwo.(nie wiem oczywiscie ile Ciebie kosztuje ten zwiazek, i bedac osoba chora badz co badz- Jestem Nieobiektywny)
(nawiasem mowiac co oznacz kochac?-nie wiem)
Pozdrawiam.
Macie zupełna rację chodzi o nauczenie rodziny i najbliższych rozumienia nas chorych, ale jest jeszcze jeden aspekt, który należy poruszyć. Niestety największym problemem chorego jest również to, że nie umie sam zaakceptować swojej choroby. Około połowa chorych ludzi twierdzi, że nie są chorzy a największym efektem w leczeniu jest przyznanie się przed samym sobą, że jest się chorym psychicznie człowiekiem, wówczas leczenie ma jakikolwiek sens. Faktem jest, że to zaprzeczenie wynika często z braku akceptacji przez zdrowych i tym samym próbujemy ukryć przed sobą tą słabośc organizmu, lecz kochani by leczyć trzeba postawić sobie samemu diagnozę. nie wstydźmy się tego, że jesteśmy chorzy, to taka sama choroba jak inne.