witam!!!!!
chcialbym sie odniesc do problemu ktory, jak widze dreczy wiekszosc ludzi na tym forum..strach, strach, strach...strach przed zakupami,strach przed nowa znajomoscia, strach przed studiowaniem, przed samym soba......az mnie korci, zeby uznac czestosc uzywania tego slowa za jakas wymowke przed zagladnieciem poza strach.......w siebie...nie jestem jednak do tego przekonany i mysle ze to falszywy trop ale pojawilo sie takie przeczucie wiec i je zabieram w ta dyskusje (mam nadzieje, ze nie z samym soba,lub tylko z Chorsem jak przy okazji BALU SYLWESTROWEGO

).....moja teorie wymyslilem dzis, wiec jej swiezosci nie ufam...wiem jednak, ze ilosc doswiadczen ze strachem, ktora i mnie dotknela jest jak jej silny fundament i mozliwe, ze gdzies tam lezy ziarenko prawdy...badz nawet cala garsc....................................................................................................................wyobrazam siebie jako podroznika po nazwijmy to osi...os jednak nie posiada punktu zerowego, gdyz nie popieram pogladu "prawda lezy posrodku"...nie jestem typem wierzacym w Boga,Sile wyzsza lub jakkolwiek nazwac te zbiorowa halucynacje (jezeli ktos wierzy to ok..ja nie musze miec przeciez racji)....nie uwazam tez siebie za Boga-jestem nikim (nie mylic z zerem) i wszechswiat tez jest niczym a infantylnosc pewnego tekstu hipchopowego "ja tez jestem Bogiem, tylko wyobraz to sobie", razi chyba kazdego myslacego czlowieka...aczkolwiek wybaczyc mozna to...powiedzmy nieporozumienie, bo wiecie jak to jest...jak fajny beat leci w glosnikach na szarym blokowisku, gdzies na zadupiu wszechswiata to mozna odniesc wrazenie ,ze Boga sie za jaja zlapalo i ze Bog glupi i bedzie sie temu przyglondal..........nie to jest jednak tematem posta, aczkolwiek niebyt punktu zerowego musialem jakos wyjasnic...tak czulem.....nie obrazajac nikogo mysle....................................................................no wiec ta os to tak naprawde prosta na koncach ktorej lezy sobie euforia, szalenstwo, wszystko co podskurnie uwazamy za zle, strach tez tam lezy...na drugim koncu znajduje sie glusza emocjonalna, pustka ktora czujemy, niebyt jakich kolwiek mysli,czy to pozytywnych czy negatywnych.......Ja po przez moje 28mio letnie zycie zaznalem obu tych koncow...od eufori po totalne zduszenie mojego ducha...wiem, ze nie jest to obce kazdemu z was i *słowo niedozwolone* powiem tylko tyle ZE ZAJEBISCIE SIE CIESZE ZE TU JESTEM

..........................................cala praca owego podroznika polega nie na tym by osiasc w nieokreslonym(dla mnie) punkcie zerowym z prawda przy boku, ale by w pewnym momecie swojego zycia (ja wybralem stan eufori) zlapac "za reke" na przyklad Strach i prosto w oczy powiedziec tej suce "dobra!!! zabieram cie ze soba, teraz to ja cie trzymam a nie ty mnie i nie puszcze cie dopuki nie zdecyduje o tym. I wiesz gdzie cie zabieram suko!? na drugi kraniec...tam gdzie sie neutralizujesz,w niebyt!! i bedziesz tam ze mna, az polaczone obydwa konce spowoduja mieszanie sie wszystkich przeciwstawienstw i na powstalej obreczy zacznie sie mega neutralizacja....a strach pozna swoich przeciwnikow i ta wojna zapewniam nie bedzie latwa ale wypelni czale cialo podroznika, kazda jego czesc......bedzie wszedzie, w kazdym momecie, atomie, mysli i uczuciu.....a wszedzie to nigdzie i w koncu zniknie a powstaly pierscien ow podroznik zalozy na "ten" palec jak panna mloda lub pan mlody....i jak zechce to go sciagnie bo strach nie bedzie w srodku...strach bedzie mial forme...a obcowanie z forma to mozliwosc jej modyfikacji....czego wszystkim zycze z calego serca

.............................................nara wariaty :twisted: