
Anty Ja
Moderator: moderatorzy
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1707
- Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
- Lokalizacja: United States of Love
- Kontakt:
Anty Ja
Od października 2005 roku w mojej głowie dzieje się coś , co nazwałem Anty Ja. Są to myśli i sądy które są kompletnym zaprzeczeniem mojej osoby. Na przykład o dzieciach i zwierzętach"zabić", o kobietach"suka", o katastrofie czy mordzie"dobrze", "pojebany" o kimś o kim tak wcale nie uważam,"bzdety"o zjawiskach paranormalnych którymi się interesuje, "tego nie było" o Katyniu, "boga nie ma" chociaż ja WIEM że jest itp. itd. Nie przyszło to z dnia na dzień, lecz z miesiąca na miesiąć dochodziły następne myśli. Bardzo mnie to męczyło, non stop byłem zestresowany i przerażony. Biłem się z tymi myślami, np. "jak to zabić? jak to dobrze? przecież ten człowiek cierpi" albo"jaka suka? przecież to piękna kobieta jest". Męczyłem sie z tym do czerwca. Psychiatra stwierdził że mam zaburzenia schizoafektywne. Biorę Rispolept. Te myśli już nie są takie stresujące ale są nadal. Przywykłem do nich, staram sie je olewać i mimo wszystko żyć. Teraz np. jak mam w głowie myśl ''zabić' to odpowiadam "sam się zabij muthafucka pieprzony" albo coś w tym rodzaju. Nie widzę nadziei na to żeby mi to przeszło. Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy ktoś z was też ma Anty Ja w głowie, bo ja osobiście się z czymś takim jeszcze nie spotkałem. Jest to dla mnie swego rodzaju fenomen. Czy ktoś może wie czy to jest uleczalne? A może mi już tak sie pomieszało w głowie że nie ma ratunku?
Czy jest to objaw schizofrenii, bo przewertowałem to forum wzdłuż i wszerz i nic podobnego nie znalazłem, także w innych źródłach nic o tym nie piszą. A może ja upadłem tylko nie mogę się z tym pogodzić? Naprawdę nie wiem co o tym sadzić. Chciałbym zaznaczyć że nie miałem nigdy głosów ani halucynacji. TO SĄ MYŚLI.

Ostatnio zmieniony czw paź 26, 2006 8:11 pm przez Chors, łącznie zmieniany 3 razy.
- tadek4-1966
- zaufany użytkownik
- Posty: 46
- Rejestracja: sob paź 21, 2006 12:56 pm
- Lokalizacja: Dolnośląskie
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1707
- Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
- Lokalizacja: United States of Love
- Kontakt:
Wiem że jestem wybuchowy, zawsze byłem i chyba już będę
Co do wyciszenia to interesowałem się swego czasu medytacją, bardzo chciałem to robić ale zrezygnowałem, bo stwierdziłem że wiem o niej za mało, że nie umiem usiąść w pozycji lotosu, że nie mam własnego pokoju(już mam) a teraz to ze zwykłego lenistwa tego nie robię. Chciałem przeczytać Biblię już w wakacje 2005 roku ale do dziś tego nie zrobiłem. Może jeszcze się za nią wezmę, ale o medytacji to chyba mogę pomarzyć 


Chors nie rezygnuj tak latwo z medytacji, jesli juz sie nia zainteresowales. To bardzo dobra rzecz, wycisza te wszystkie niepotrzebne mysli, pozwala "odreagowac". Sam medytuje regularnie od okolo pol roku i naprawde widze juz efekty. Potrzeba tylko cierpliwosci i odrobine samozaparcia. Jesli chcesz sie dowiedziec wiecej, to zajrzyj na: http://anatta.pl/vipassana/index.php ,Chors pisze:Może jeszcze się za nią wezmę, ale o medytacji to chyba mogę pomarzyć
jest to jedna z latwiejszych, ale skutecznych technik.
pozdrawiam
Przez pewien czas mialem podobne natretne mysli, typu "ta kobieta to suka", "zabic", itp. . Bylo to w okresie, kiedy odstawilem leki. Po powrocie do nich przeszlo. O ile pamietam, to pomogla mi olanzapina (Zalasta). Takie mysli to jeden z objawow choroby, powiedz o nich lekarzowi.Chors pisze:Dziękuję za linka. Może jednak ktoś się spotkał z czymś podobnmym jak u mnie, proszę napiszcie.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1707
- Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
- Lokalizacja: United States of Love
- Kontakt:
Mówiłem o tym lekarzowi na pierwszej czy drugiej wizycie, ale jak go znam to on już dawno zapomniał. Olanzapina odpada, już brałem(Zolafren), spałem po niej 15 godzin nawet na siedząco, byłem spięty i nadwrażliwy na bodźce zewnętrzne, więc lekarz zmienił mi na Rispolept, który to zrobił ze mnie warzywo,ale te myśli wcale mi nie przeszły
Wątpię żeby przeszły i już się z tym pogodziłem, że muszę z tym jakoś żyć. 


-
- zaufany użytkownik
- Posty: 67
- Rejestracja: pn paź 09, 2006 1:33 pm
Podejrzewam tu pewne nieporozumienie - medytacja to nie cel w sam w sobie czy doraźny poprawiacz nastroju, ale jeden z elementów rozwoju duchowego. A już zabawy w "lotos" to bezsens zupełny; w ogóle bardzo bym przestrzegał przed papugowaniem orientalnych wzorców - zapewne świetnie się sprawdzających w stosunku do kultur, w których wyrosły, ale dla człowieka zachodu więcej niż ryzykownych. Europejska ezoteria zaszła znacznie dalej i naprawdę nie ma potrzeby (poza "modą"...) szukać natchnienia gdzieś nad Gangesem...Chors pisze:Wiem że jestem wybuchowy, zawsze byłem i chyba już będęCo do wyciszenia to interesowałem się swego czasu medytacją, bardzo chciałem to robić ale zrezygnowałem, bo stwierdziłem że wiem o niej za mało, że nie umiem usiąść w pozycji lotosu, że nie mam własnego pokoju(już mam) a teraz to ze zwykłego lenistwa tego nie robię. Chciałem przeczytać Biblię już w wakacje 2005 roku ale do dziś tego nie zrobiłem. Może jeszcze się za nią wezmę, ale o medytacji to chyba mogę pomarzyć
W gruncie rzeczy początki ćwiczeń medytacyjnych wyglądają dosyć banalnie, wystarczy poświęcić 5 minut wieczorem na przebiegnięcie myslami wydarzen mijającego dnia. Co do lektury Nowego Testamentu - doskonały pomysł.
Z Pismem Świętym nie ma żartów. W zeszłym roku sporo czasu poświęciłem na czytanie Nowego i Starego Testamentu i miałem raczej dziwny przypadek. Pewnego razu czytałem, chyba Hioba, w kuchni kłócili się brat z matką, więc zatkałem dłońmi uszy. Po pewnym czasie pękły mi oprawki na pół, pomiędzy szkłami. Było to tuż przed moją psychozą i wylądowaniem w szpitalu. Od tego czasu już nie czytam PŚ. Mój zapał do uczestnictwa w nabożeństwach, modlitwy bardzo osłabły odkąd biorę prochy. Modlitwa pociąga mnie, mam ogromny sentyment do św. Faustyny, ojca Pio, św Franciszka z Asyżu. Ale od czasu psychozy nie potrafię się wciągnąć i przeżywać tak jak dawniej. Chyba trochę się tego boję, ponieważ takich zbiegów okoliczności było więcej. Nie zapomnę jak wszedłem do kaplicy i usłyszałem początek koronki do bożego miłosierdzia, no i poczułem jakiś dziwny zapach. Sam nie wiem co otym sądzić, można powiedzieć, że święci byli wariatami tak jak my, a może dotykamy czegoś więcej.
Chors nie chcę cię zniechęcać do praktyk duchowych, takich czy innych, ale to nie jest wcale takie proste. Ja również miałem bardzo nieprzyjemne myśli podczas modlitwy, jakby na złość. Teraz jest lepiej, ale moje modlitwy są bardzo powierzchowne, tylko "standardowy" zestaw poranny i wieczorny.
Chors nie chcę cię zniechęcać do praktyk duchowych, takich czy innych, ale to nie jest wcale takie proste. Ja również miałem bardzo nieprzyjemne myśli podczas modlitwy, jakby na złość. Teraz jest lepiej, ale moje modlitwy są bardzo powierzchowne, tylko "standardowy" zestaw poranny i wieczorny.
Ostatnio zmieniony czw paź 26, 2006 10:31 pm przez zalew, łącznie zmieniany 1 raz.
Cors- Nie spotkałem się z czymś takiem ale wydaje mi sie że to siedzi głęboko w Twojej głowie. Mam taką samą chorobe jak Ty więc wydaje mi sie że wystarczy myslenie pozytywne i będzie dobrze. Nie możesz pałać złościa do wszystkich tylko postaraj sie jakos pozytywnie i do tego dostrzegać piekno tego świata.
Pozdro
Pozdro
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1707
- Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
- Lokalizacja: United States of Love
- Kontakt:
Biorę lek antydepresyjny - Cilon ale mi nie pomaga, nadal mam te myśli. Chyba mnie nie rozumiesz, ja nie mam złości do ludzi tylko takie myśli w głowie, dlatego nazwałem to zjawisko Anty Ja bo jest to niezgodne z moim światopoglądem a jednak mam to w głowie, czego kompletnie nie pojmuję a już w szczególności przyczyny tego zjawiska dziwnego z którym się nie spotkałem nigdzie. 

- tadek4-1966
- zaufany użytkownik
- Posty: 46
- Rejestracja: sob paź 21, 2006 12:56 pm
- Lokalizacja: Dolnośląskie
Czytam forum i tak trochę zazdroszczę wam młodym ludziom.Wasze problemy ze schizofrenią to na ogół problemy z objawami negatywnymi.Mi one też dokuczają a na dodatek brzęczy mi w uszach,jest to dokuczliwy hałas.Opisałem to w swoim temacie,schizofrenia i brzęczenie ale nie wiele osób mi odpisało.To znaczy chyba,że takich jak ja jest nie wielu.Chorst masz farta,że nie masz pełnej schizy.
Nie zgodze sie... Nie ma w Europie niczego co by bylo odpowiednikiem medytacji, modlitwa czy kontemplacja nie moze byc uwazana za rownowaznik, bo prowadzi do innych celow i nie ma tak jasnej struktury. W/g mnie bardzo dobrze ze ta "moda" (chyba cos wiecej) przychodzi na Zachod. Dzieki temu Europa wraca do religii, Kosciol juz dawno stracil znaczenie i cos musi wejsc na jego miejsce... Mimo tego ze ludzie na zachodzie sa troche inaczej skonstruowani powinni korzystac z tej tradycji...Mestre Zumbi pisze:Europejska ezoteria zaszła znacznie dalej i naprawdę nie ma potrzeby (poza "modą"...) szukać natchnienia gdzieś nad Gangesem...
znowu ja...to co powyzej bylo nie na temat stwierdzam
... te negatywne mysli, Chors, to nie sa w/g mnie objawy choroby, raczej to wynika z "zabrudzenia" podswiadomosci negatywnymi tresciami, egoizmem itd. Ja tez to mam, a wlasciwie mialem bo teraz juz mi to prawie przeszlo, ze np. widze male dziecko i pierwsza mysl: zamordowac
, albo gadam z kims i wyobrazam sobie jego wnetrznosci itd. albo klne na różne swietosci (jakby wbrew sobie) itp, to wynika w/g mnie ze "skalań" wewnetrznych, z egoizmu, zlych uczynków... trzeba uwazac zeby takie mysli nie powstawaly, a jak sie pojawia od razu "zamazywac" je pozytywnymi tresciami, wspominac wszystko dobre co nas spotkalo ze strony ludzi itd.. i te pozytywne mysli beda powoli rozpuszczac te zle... polecalbym tez nie jesc miesa - od kiedy przestalem duzo rzadziej sie gniewam i bardzo latwo opanowuje gniew. Przedtem np. musialem isc czasem na koncert itp. zeby sie wyladowac, teraz w ogole nie mam takiej potrzeby... no...tyle, tak sadze
powodzonka.



Chors a próbowałeś psychoterapii?Henio mówi całkiem do rzeczy...Takie złe myśli muszą wypływać z nastawienia do świata, coś w rodzaju: jeżeli mnie jest źle to innym też niech tak będzie, jeżeli oni mi zrobili źle to ja im życzę tego samego.Mnie się wydaje że takie myśli to odwet za swoje krzywdy i zazdrość że samemu jest sie słabym(SIC)mówię teraz o sobie,złorzeczyłam ludziom a tak naprawdę bolała mnie własna słabość wobec nich...Kiedy pokazywali katastrofy w telewizjii to myslałam że bardzo dobrze im tak...a teraz kiedy trochę lepiej daję sobie radę w życiu to i nieszczęścia innych też mi się nie podobają.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1707
- Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
- Lokalizacja: United States of Love
- Kontakt:
Chyba mnie nie rozumiecie. Mi się nie podobają nieszczęścia. Ja jestem wrażliwy i mną wstrząsa widok zabitych ludzi. Ale mimo to atakują mnie myśli że dobrze się stało. Ja tak wcale nie uważam i w tym sęk. A co do psychoterapii - chodziłem 2 lata temu jak jeszcze nie miałem Anty Ja i zaburzeń schizoafektywnych tylko depresję, ale zrezygnowałem bo myślałem że jestem już zdrowy. Teraz nie chodzę, bo mnie najzwyczajniej w świecie nie stać, a poza tym nie mam ochoty kolejnemu specjaliście opowiadać o swoich cierpieniach.