aha! a taki coś: lęk przed tym, że nie wykonam tego wszystkiego, co zaplanowałem (często przez takie myślenie się to sprawdza, albo odwrotnie). Albo: boję się zapalić 1 papierosa rano, wali mi serce jak cholera, jak już palę któregoś z rzędu to myślę, ze raka dostanę.
Albo:nie mogę zasnąć przed 3 w nocy, choć wiem, że muszę, ale nie mogę, krótko sypiam i chodzę zmęczony
Albo różne inne, podałem reprezentatywne
+ lęk przed kontaktami z ludźmi, coraz większy, potęgowany samotnością - mechanizm samonapędzający:
1)jestem samotny
2) nic ciekawego nie robię, nie jewstem interesujący
3)nie mam o czym gadać
i tu 3 łączy się z 1.
Albo taka moja cecha:
Kiedyś czytałem dużo psychologii: gdy o neurozach - byłem neurotykiem, jeśli o schizofrenii - schizofrenikiem, jeśli o depresji - mam depresję, choć to co czuję to nie zmęczenie, prędzej kołatanie serca, lęk i histeria, strach przed przyszłością; jeśli o psychozie depresyjno - maniakalnej, to widzę siebie jako najdoskonalszy przykład (no może faza maniakalna trochę kuleje, ostatnio w ogóle). Siła mojej autosugestii bywa zadziwiająca, jest to nawyk destrukcyjny. Kiedyś ktoś w kłótni powiedział, ze jestem gejem (pedziałem powiedział), a poparł to dowodem, ze już tak długo nie mam dziewczyny. No to kilka dni żułem tą myśl. Ostatecznie nie jestem, ale nie lubię tego, ze tak wszystkio biorę do siebie. Albo jak jakiś film obejrzę też. Na przykład ostatnio po the virgin suicides to dwa dni chciało mi się ryczeć, co ja mówię, nadal chce mi się.Bo zegar tyka - właściwie ten film pokazał mi, że to co dotąd byłem skłonny uważać za niedojrzałość (film jest o nastolatkach, ale niepokojący, tajemniczy, bardzo poetycki i jak na moje to dużo w nim symboli) było bardzo ważne, a właściwie niepowtarzalnie piękne, czyste i ważne. No właśnie - niepowtarzalnie.Zegar tyka. patrząc na moje obecne położenie chce mi się wyć.

Tylko jednego w życiu żałuję: że nie jestem kimś innym.