Dla tych co potrzebują pomocy.

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

Daniel - pogromca lwów
zarejestrowany użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: ndz lip 16, 2006 5:49 pm

Dla tych co potrzebują pomocy.

Post autor: Daniel - pogromca lwów »

Witam. Postanoiwiłem że w końcu wypowiem się na forum i zacznę pomagać ludziom. Niedawno pokonałem schizofrenię i wiem że to na co cierpiałem można spokojnie zakwalifikować pod ten termin. Byłem u wielu psychologów i dopiero sam doszedłem do punktu w którym przyszło rozwiaznaie...a przyznam że bardzo BARDZO uparcie szukałem.

Moje zainteresowanie moją dziwną dolegliwością zaczęlo rozszerzać się na rożne kierunki..głownie psychologiczne i duchowe ..nie chciałem brać leków choć przyznam że czasem czułem się fatalnie. Rozmawiałem z kimś w mojej głowie i miałem takie zaburzenia postrzegania rzeczywistości że najchętniej bym się położył i już nie wstał. Wydawało mi się także że jestem do czegoś wybrany, jak Jezus. Wiele było takich spraw.

Dopiero jakiś miesiac temu przyszło rozwiązanie.

Człowiek chory na scghizofrenię nie zaleczy swojej przypadłości lekami tak jak osoba którą boli ząb nie zleczy swojego bólu braniem środków przeciwbólowych. Dla mnie to wręcz analogicznie porównanie.

Przedstawię mój punkt widzenia. Nie jest on rozpowszechniony ale jest dostępny w niektórych kręgach. Większość ludzi wierzy w leki ale życie mnie poprowadziło tak bym raczej ich nie brał. Jak mówiłem... uważam się już za zdrowego dlatego tym bardziej podtrzymuje moje zdanie że źródło choroby nie jest zagaszone braniem leków bo nie jest to choroba Mózgu ale choroba DUSZY!

Schizofrenia jest chorobą wynikającą z tego iż osoba cierpiąca na nią cierpi na chorobe Duszy. Przedstawie teraz co spowowodowało to chorobę..

Wszyscy ludziue mają dusze..to jest fundamentalne. One są nami... gdy dusze są chore ludzie powoli umieraja... nasze dusze połaczone są z soba i z całym światem. Wszyscy jesteśmuy połaczeni i każdy pragnie też przynależeć. Niestety nie wszyscy przynależą. Cżesto w rodzionach pojawiali się członkowie rodzin którzy zostalki wykluczeni bądź umarli nie uczczeni.. Uważam że ludzie ciepria na SCHIZOFRENIĘ bo są UWIKŁANI w złączenie z innymi duszmi..duszmi zmarłych którzy nie zotsali usznaowani w swich rodzinach.. i często to się przeżuca na inne pokolenia , na potomkach którzy nie wiadomo dlacezgo cieprią na dziwne dolegliwości.. nie wiedzą co się z nimi dzieje.

To o czym mówię jest wyjaśnione w terapii psychologicznwej, obecnie bardzo popularnej aczkowleik kontrowersyjnej wśród psychologów- Terapia ustawień rodzinnych- terapaia systemowa Berta Hellingera.

www.hellinger.pl

Jak powiedziałem chorzy na schiozfrenię utożsamiają sie z zmarłymi z poprzednich pokoleń (2-3 pokolenie wstecz) choć o tym nie wiedza, czesto identyfikują się z nimi. Znak rozpoznawczy tego? Chory psychicznie często mało myśłi sobą. Ogólnie nie jest skoncentrowany.

Aby się wyleczyć i zerwać uwikłanie trzeba uszanować zmarłych. Nie wiem czy mają to być modliwty czy zwykłe uszanowanie przodków, babć czy dziadków ..ale przede wszystkim tych którzy jakoś się urodzili ale mało sie o nich mówiło. Oni nie odejdą jeśli nie zostaną uszanownio i nie będą należeć do rodziny.

W moim przypadku było tak. Moja mama urodziła się jako 8 w swojej rodzinie. Czworo z jej rodzeństwa (ci najstarsi) wszyscy zmarli -było tpo w czasie wojny..była bieda, brak higieny..nie wiem co jeszcze..ale zmarli jako małe dzieci- Dopiero gdy Babcia z dziadkiem zrobili pielgrzymkę chyba do Czestocowy reszta urodziła się zdrowa. Moja mama nie wiadomo dlaczego cierpoi na ostrą nerwicę a ja cierpiałem dosłownię na jakiś obłed. Okazało sie po terapii systemowej Hellingera że mnie ciągnie do tej czwórki.. Cały proces jest trochę bardziej skąplikowany ale generalnie uwierzyłem że swiatem żadzi miłość i jeśli występują jakieś takie problemy to zakłocone są porzadki w rodzinie i w rodzie. Dopiero gdy uszanowałem i wspomniałem ich coś się zaczeło zmieniać. Moje dolegliwości zaczęly znikać i stałem się skupiony. Najważniejsze ze wrocilem do siebie i swojej duszy..i chyba pierwszy raz od bardzo dawna poczulem szczera radosc i MILOSC do innych bliskich mi osob.

Milosc powoduje uzdrowienie..ale slepa milosc czesto sprowadza choroby. Nasza dusza jest..i dziala ale czesto nie jestesmy swioadomo tego co sie z nami dzieje i co od dziecinstwa robimy..by np. uratowac naszych bliskich (czynimi pokute badz poswiecamy się, myslimy magicznie). Stajemy się wykoslawieni..przez MILOSC naiwną.

Aby sie czegoś otym wsztyskim dowiedziec proponuje zainteresować się terapia sytsemową Hellingera. To uzdrawia. pozdrawiuam wszytskich chorych którzy zwatpili w szanse na normalne zycie i Milosć.
Malleus Maleficarum
zarejestrowany użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: pt lip 07, 2006 10:50 pm

Post autor: Malleus Maleficarum »

A skąd Ty możesz wiedzieć że wogóle istnieje takie coś jak dusza, nie dowiemy się póki nie umrzemy i taka jest prawda, teraz możesz tylko spekulować, racjonalnie duszami są nasze mózgi.
Gość

Post autor: Gość »

Kolejny szaman-uzdrowiciel :? Już na pierwszej stronie "Cena: 19,90 zł " za coś tam i chyba o to chodzi :(
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Hellinger tak...

Post autor: moi »

...ale nie w ten sposób...to naprawdę podważa zaufanie do osoby podającej informacje. MIejmy nadzieję,zę to nie jest rzeczywiscie następny nakręt reklamowy.
Awatar użytkownika
Alucard
zaufany użytkownik
Posty: 43
Rejestracja: wt maja 23, 2006 11:38 pm

Stach

Post autor: Alucard »

Cześć Daniel.Fajnie że napisałeś,pierwszy raz czytam tą teorie....ciekawe..ciekawe.U mnie w rodzinie był chory na shizofrenie muj dziadek,zmarł z 17 lat temu położył się spać i już się nieobudził,umarł sam w domu,ojciec kiedyś mi powiedział że pękło mu serce z samotności :cry: ..pamiętam zawsze jak przychodził do nas w niedziele na obiad,siadał w fotelu kład nogi na podnuszku,dawał nam po czerwonej stówie i kazał drapać po odciskach :lol: (cała kasa szła wtedy na komiksy).Na cmentarzu u niego niebyłem chyba z pięć lat...ale nie otym miałem pisać..w mojej rodzinie niewsopmina się właśnie tych dobrych chwil,tylko te kiedy był chory i odstawiał numery....może naprawde jego dusza gdzieś krąży i daje osobie znać,może chcę żeby wspominać te dobre chwile a nie koszmar który przeżył i pewnie o którym chciałby zapomnieć.
Jak Drakula kule swoje wypił z krzyża krew w kielichu złotym zmienił się w wampira,dostał moc wieczneg życia i jurz nie unika dziennej egzystencji...zycie to wszysko co mam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”