Co się dzieje w mojej głowie? A w ogóle to jak jestem na tym forum to doznaję otępienia.. dobra do rzeczy.
Większość dnia to zmęczenie - fizyczne i psychiczne,a kiedyś byłem bombą energii. Gdy mam coś zrobić, ogarnia mnie niechęć i odkładam to w nieskończoność. Czasami mam wrażenie że jak myślę o seksie z jakąś koleżanką to ona to wyczuwa w jakiś dziwny telepatyczny sposób.
Leżąc w łóżku przed snem moje usta czasami przeklinają - wiadomo że coś sobie przypomnę, ale to mnie drażni. Nie lubię siebie, swojego image`u.
Nie mam silnej woli. Mam jakieś lęki z niewiadomych przyczyn. Mam swój wirtualny świat, bardzo wybujałą wyobraźnię, co pomaga np w twórczości.
Gdy widzę ludzkie nieszczęście to ogarnia mnie cichy śmiech. Nie potrafię o siebie zadbać - nie chce mi się. Od pewnego czasu mam wrażenie, jakbym śnił, nie wiem jak to opisać.. hmm.. tak jak by mi się chciało spać, wtedy każdy zna ten stan, inaczej się wszystko widzi, jakby najpierw czerń a później światło-taka szybka. Gdy pisze ten post czuję się coraz lepiej. Są dni, kiedy jest ok, wręcz super hiper ok/rzadkość.
Mam jakąś potrzebę, ale nie wiem jaką - odcięcia się od świata, może wyjazdu hmm.. nie wiem czego chcę. Bujam w obłokach, bardzo to lubię - to chyba nie jest złe, jedno "ale" to to, że bujam we śnie jak i w dzień. Mieszam te dwa światy. Jak tu zejśc na ziemię? Nie można. Marzenia są potrzebne. To co masz w głowie, to zarodek, jeśłi to urzeczywistnisz - będzie szczęście.
I pisałby i pisał i pisał.. Zapewne ktoś napisze, że mam jakąś schizofrenię, czy jej początki, ale:
a może to depresja?
a może to skutki złych przeżyć jakie ofiarowywują nam źli ludzie?
a może to brak witamin i ruchu?
a może to demon we mnie zamieszkał i musze iśc na egzorcyzmy, wiem że wielu ludziom to pomogło
a może to jednal najczarnoejszy scenariusz?
a może to brak miłości i puste serce na chwilę obecną?....
Nie pójdę do żadnego lekarza, ponieważ uważam że jeśli sobie wmówię chorobę i podświadomie również, to ona w końcu się pojawi. Nie chcę brać chemikaliów, bo one likwidują skutki a nie przyczynę. Jeśli jestem zdrowy a zacznę brać to pogorszę to na tyle, że na własne życzenie przyciągnę chorobę.
Co ja mam zrobić, co jest ze mną?
Znacie jakies metody oprócz medytacji jak sobie poradzić?
Zaraźcie uśmiechem
