łyżeczka cukru i po opętaniu science MANNNNN.
Opętanie a choroba psychiczna
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
Re: Opętanie a choroba psychiczna
łyżeczka cukru i po opętaniu science MANNNNN.
wyrazy falling up i iostream są redagowane przez administracje.
Re: Opętanie a choroba psychiczna
Wątek zaledwie sprzed 10 lat a już co najmniej dwie istoty w nim piszące w zaświatach.
Opętania nie ma, ale jest pamiątka i treść ich myśli.
Opętania nie ma, ale jest pamiątka i treść ich myśli.
- Chłopiec Papuśny
- zaufany użytkownik
- Posty: 2131
- Rejestracja: pn kwie 18, 2016 10:36 am
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46660127
- Lokalizacja: Kiełczów
Re: Opętanie a choroba psychiczna
Możliwe. Zainteresuję się jednak najpierw skąd w katolicyzmie wzięło się w ogóle pojęcie opętania i z jakich źródeł myśli filozoficznej starożytnej korzystali przy tym. Pewnie ArystotelesChłopiec Papuśny pisze: ↑śr maja 18, 2022 12:28 pm
Przecież jesteś katolikiem. U ciebie opętanie to w pierwszej kolejności.

Później trochę pomoże mi książka:
Jakub Bohuszewicz
"OD OPĘTANIA
DO RYTUAŁU
Pojęcie i praktyka
transu
w kultach vodun
i katolicyzmie"
"Podważanie autentyczności doświadczenia („[...] kulty menad są tylko
pozorem,/ bo one Kypris czczą raczej niż Bakcha”2) przywodzi na myśl Fra-
zerowską teorię oszustwa i według Crapanzana świadczy o wyparciu istoty
transu, którą nie jest oszustwo, ale - przerażająca i fascynująca - możliwość
zatracenia się w „czymś całkowicie innym”3. Używając kategorii stosowa
nych przez Zygmunta Freuda, można powiedzieć, że trans jest doświadcze
niem znanym ludziom od dawna, a jednocześnie czymś, co uległo wypar
ciu4. Zderzenie tych dwóch czynników sprawia, że trans postrzegany jest
jako coś niesamowitego. Rozwijając tezę Freuda, można także powiedzieć, że
drastyczne opisy transu i naukowy obiektywizm w równym stopniu świad
czą o tłumieniu fascynacji zjawiskiem owładnięcia5.
Przeciwieństwem zachodniej postawy jest ujęcie dominujące w kultach
vodun6. Ich członkowie w odniesieniu do transu wyrażają obawy o utrzyma
nie psychicznej integralności, rzadko kiedy przechodzą one jednak w lęk.
Jak sądzę, powodem jest brak religijnej koncepcji podmiotu jako integralnej
całości odrębnej od otoczenia. Religijnym ideałem wydaje się tu - charak
terystyczna w ogóle dla kultów transowych - zgoda na rytuał powodujący
zniesienie granic międzyosobowych. Jednocześnie, w tak rozumianym rytua
le, działania poszczególnych osób jawią się jako wytwór emergentnej całości,
w której zanurzają się uczestnicy (por. rozdział 1). Mentalność Haitańczy-
ków ilustruje sytuacja opisana przez Alfreda Metraux. Zważywszy, że pod
czas transu „ja” ustępuje miejsca osobie ducha, owładnięty bez skrępowania
wyraża pragnienia i myśli, które normalnie zatrzymałby dla siebie. Z tego
powodu szczerość mediów wywołuje niekiedy konsternację do tego stopnia,
że „uczestnicy otwarcie wyrażają dezaprobatę i nakazują bogu, żeby się
zamknął”7. Na pewno takie podejście jest obce katolicyzmowi i Bachantkom.
Z wymienionych powodów zależało mi na zastąpieniu „opętania” neu
tralnym terminem. Precedensu dostarczyły prace Andrzeja Wiercińskiego,
który pojęcie possession - obecne od lat w zachodnim słowniku antropolo
gicznym - spolszczył jako „posesja”8. Wczesnym (1930) przykładem użycia
tego terminu w angielszczyźnie jest przekład niemieckiego dzieła Traugot-
ta Konstantina Oesterreicha Die Besessenheit9. Tłumacz angielski odróżnia
owładnięcie (possession) od owładnięcia demonicznego (demoniacal posses
sion), co stanowi kolejny argument za tym, by w niniejszej pracy przyjąć ten
właśnie termin - tym bardziej że w polszczyźnie dominuje termin „opęta
nie”, mocno nacechowany wspomnianą ambiwalencją.
Uwzględniając powyższe uwagi, termin „opętanie” odnoszę do katoli
ckiej koncepcji zawładnięcia ciałem przez demona. Analizując pozachrześ-
cijańskie systemy religijne oraz praktyki charyzmatyczne, piszę natomiast
o owładnięciu, transie lub stanie owładnięciowym, a także o stanie lub tran
sie posesywnym".
(...)
"Jak głosi hipoteza sformułowana na początku tego rozdziału, ruchy charyzmatyczne są próbą implementacji transu na gruncie katolicyzmu. Uważniejsza analiza pokazuje jednak, że zasadnicza funkcja transu jest w nim blokowana z uwagi na dysonans między doświadczeniem transu a nauką o wolnej woli.
Rytuał transowy kwestionuje sprawstwo, co staje się widoczne zwłaszcza
wtedy, gdy moc usytuowana na zewnątrz przenika do ciała jednostki. Następstwo obu doświadczeń widać w opisach Deren cytowanych w poprzednim rozdziale. Przypomnę jeden z nich:
Pozostają oddzieleni ciałami i swoimi istotami. Utkwione w ziemi oczy i niskie
przykucnięcie akcentuje w każdym z nich poczucie dostrojenia, wsłuchiwania się,
poruszania się wraz ze wspólnym dźwiękiem, słyszanym przez każdego z nich
osobno. Kiedy podążają za „breakiem”, przyjmują wyprostowaną postawę, która
powoli znowu obniży się ku ziemi, mogą stawać naprzeciwko siebie i nawzajem
odzwierciedlać swoje ruchy. [...] pary tancerzy nie powielają wzajemnych ruchów,
raczej są lustrami, które twarzą w twarz podwójnie odbijają jakąś niewidzialną
figurę, tańczącą pomiędzy nimi, znającą tylko rzeczywistość tych luster. [ . ] człowiek nie poddaje się ani tancerzom, ani bębniarzom, ale jakiemuś pulsowaniu,
którego autorytet przekracza wszystkie te stworzenia i w ten sposób je jednoczy.
Całość nie jest sumą części: my nie służymy sobie nawzajem, ale każdy służy czemuś innemu, czemuś, co obejmuje wszystkich119.
Doświadczenie transu, którego dotyczą wyróżnione fragmenty, polaryzuje religie omawiane w tej książce. Przyczyną katolickiej negacji transu jest
religijna koncepcja osoby, implicite zawarta w biblijnym opisie antropogenezy, czego próbuje dowieść Joseph Ratzinger:
Chrześcijańska wiara w Boga oznacza [...], że rzeczy jako pomyślane pochodzą od
stwórczej świadomości, stwórczej wolności, i że ta stwórcza świadomość, utrzymująca wszystko, wydała przedmiot swej myśli na wolność własnego samodzielnego
istnienia. [...] Podczas gdy idealizm [...] głosi, że wszystko, co rzeczywiste, jest
treścią jednej świadomości, to, według poglądu chrześcijańskiego, wszystko utrzymuje wolność stwórczą, która temu, co pomyślała, daje znowu wolność własnego
istnienia, tak że, z jednej strony, jest on bytem pomyślanym przez jedną świadomość, a z drugiej strony, jest prawdziwym, samodzielnym bytem120"[/i]
Z tego co na pierwszy rzut oka zrozumiałem, w katolicyzmie występuje nauka o odrębności i integralności naszej osoby, za to w kulturach gdzie występuje rytuał transu, opętania, nasza osoba zlewa się z innymi, ze środowiskiem, Wszechświatem, w coś wspólnego, w jedną świadomość, nadjednostkową, którą mogą kierować wspólne inne siły. Stąd już blisko do koncepcji ponadjednostkowej świadomości zła lub bezosobowej powszechnej siły, która oddziałuje na ludzi, nie zwracając uwagi na odrębność ich świadomości i istot.
Re: Opętanie a choroba psychiczna
Patrzę na swoje wypowiedzi sprzed 10 lat i coś w nich jest, pomimo pewnej naiwności. Już wtedy dostrzegałem
pewien problem, później zapomniałem i niedawno niezależnie od tamtych myśli dostrzegłem to ponownie podczas dyskusji o sprawie Anneliesse Michel.
Chodzi o problem pozamedyczny i pozapsychologiczny - relację naszego bytu do zła. Zło to nie choroba. To jest rozpad nas samych, tym kim jesteśmy, błędne koło, studnia bez dna.
Tu biedna dziewczyna przejęła całe zło świata od Kaina, Hitlera i Satana. Duchowni zaindukowali u niej chorobę religijną w umyśle a jej zaatakowane ciało to epilepsja i były pewnie nieleczone nerwice.
Ale co z samym złem, za które nie była winna? Ono istnieje i krąży po świecie od dawna. Co to jest? Dlaczego wpada w rezonans z niewinnymi odrębnymi osobami?
Być może jest też rodzaj nerwicy czy psychozy, polegający na takim wczuwaniu się w innych i ich zachowania, losy, że osoba chorego zaczyna się utożsamiać z kimś na poziomie ciała, ducha i odpowiedzialności za nie swoje zło czy dobro.
To, że owo wczuwanie się jest takie naiwne to inna sprawa. W rzeczywistości owe osoby, którymi duchami rzekomo była opętana chora dziewczyna żyły i umierały zupełnie inaczej niż ona w chorobie odczuwała. Być może w końcu jeszcze gorzej i poważniej, jak na przykład ów nieszczęsny Hitler.
Bariery międzyosobowe na szczęście istnieją.
viewtopic.php?t=36018
Inna sprawa, że bycie Satanem w psychozie różni się od bycia Satanem w nerwicy a jeszcze coś innego to bycie Satanem w kulcie.
Zwróciłem uwagę na artykuł zacytowany przez Unknow/Schizo, gdzie jest o trudnościach w usunięciu tych przekonań metodą duchową czy religijną w urojeniach i nerwicach. Urojenie musi całkowicie być wyleczone, i dopiero będzie ulga a w przypadku nerwicy nawet wyleczenie objawów nie gwarantuje spokoju, jeżeli przyczyna nadal istnieje w środowisku. Nerwice egzogenne to takie, do których doprowadzają czynniki zewnętrzne. Jest nerwica eklezjogenna. Jeżeli ktoś ma lęki przed nadprzyrodzonym, bo straszyli go od dziecka diabłem czy piekłem czy Judaszem, to jest to coś innego niż psychoza podczas której nieprzytomnie uroi sobie, że przemienił się w Satana.
Środowisko nadal wywołuje piekielne lęki.
Potrzebne jest dobre rozpoznanie najpierw.
"Od psychozy po nerwicę
Sytuacje, które wiele osób bierze za oznaki opętania - takie jak poczucie, że ktoś nieustannie przy nas jest, czy przymus ciągłego odmawiania różańca - mogą być objawami kilku różnych chorób i zaburzeń. I tak na przykład ciągłe poczucie grzechu, "wyciszające się" na chwilę, gdy się modlimy, a po chwili znów nawracające, może być sygnałem, że cierpimy na nerwicę eklezjogenną, czyli jedno z zaburzeń lękowych. Jego specyfika polega na tym, że człowiek odczuwane napięcie (pojawiające się na przykład na skutek różnych konfliktów wewnętrznych) desperacko próbuje rozładować poprzez praktyki religijne - co, rzecz jasna, nie przynosi trwałej ulgi. Paniczny lęk przed piekłem, sądem ostatecznym czy popełnieniem grzechu śmiertelnego również bywa związany z dysfunkcjami z grupy zaburzeń lękowych - znam przypadek młodej kobiety, która obsesyjnie czyni znak krzyża za każdym razem, gdy zobaczy wizerunek diabła (także ten popkulturowy, groteskowy) - cierpi ona na tak zwane OCD, czyli zaburzenie obsesyjno-kompulsywne, które w jej przypadku wiąże się z lękiem przed opętaniem i siłami piekieł. Poczucie czyjejś obecności, bycia obserwowanym lub podglądanym przez złego ducha może natomiast oznaczać, że dana osoba cierpi na zaburzenia z kręgu psychoz, dla których to charakterystyczna jest utrata kontroli nad procesami poznawczymi, czyli myśleniem czy wyobrażaniem sobie. Przykładem takiej choroby może być schizofrenia paranoidalna, w której chorzy miewają omamy wzrokowe oraz słuchowe, a także odczuwają lęk i "potrzebę" wycofania się z kontaktów społecznych. Elementem psychoz może być także przekonanie, że ktoś z zewnątrz kontroluje nasze myśli i działania - są to tak zwane urojenia oddziaływania, często mylone przez pacjentów ze zniewoleniem przez szatana. Zdarza się także, że objawy psychozy lub nerwicy nakładają się na napady padaczkowe - wtedy pacjent bywa przekonany, że jego ciałem zawładnęły siły "nie z tego świata".
https://deon.pl/wiara/rekolekcje-wielko ... ity,514347
Zwróciłem też uwagę na pewną historyczną ciekawostkę: duchowni katoliccy lubowali się w straszeniu wiernych Szatanem i opętaniami w okresie Kontrreformacji. Żeby nie uciekali do protestantów.
Religie lubią wykorzystywać w wojnach swoje bóstwa, wiadomo to już od czasów Iliady i Odysei i plag egipskich.
Człowiek rodzi się neutralny, dopiero środowisko, kultura i naród wciągają go w swoje systemy i historie.
pewien problem, później zapomniałem i niedawno niezależnie od tamtych myśli dostrzegłem to ponownie podczas dyskusji o sprawie Anneliesse Michel.
Chodzi o problem pozamedyczny i pozapsychologiczny - relację naszego bytu do zła. Zło to nie choroba. To jest rozpad nas samych, tym kim jesteśmy, błędne koło, studnia bez dna.
Tu biedna dziewczyna przejęła całe zło świata od Kaina, Hitlera i Satana. Duchowni zaindukowali u niej chorobę religijną w umyśle a jej zaatakowane ciało to epilepsja i były pewnie nieleczone nerwice.
Ale co z samym złem, za które nie była winna? Ono istnieje i krąży po świecie od dawna. Co to jest? Dlaczego wpada w rezonans z niewinnymi odrębnymi osobami?
Być może jest też rodzaj nerwicy czy psychozy, polegający na takim wczuwaniu się w innych i ich zachowania, losy, że osoba chorego zaczyna się utożsamiać z kimś na poziomie ciała, ducha i odpowiedzialności za nie swoje zło czy dobro.
To, że owo wczuwanie się jest takie naiwne to inna sprawa. W rzeczywistości owe osoby, którymi duchami rzekomo była opętana chora dziewczyna żyły i umierały zupełnie inaczej niż ona w chorobie odczuwała. Być może w końcu jeszcze gorzej i poważniej, jak na przykład ów nieszczęsny Hitler.
Bariery międzyosobowe na szczęście istnieją.
viewtopic.php?t=36018
Inna sprawa, że bycie Satanem w psychozie różni się od bycia Satanem w nerwicy a jeszcze coś innego to bycie Satanem w kulcie.
Zwróciłem uwagę na artykuł zacytowany przez Unknow/Schizo, gdzie jest o trudnościach w usunięciu tych przekonań metodą duchową czy religijną w urojeniach i nerwicach. Urojenie musi całkowicie być wyleczone, i dopiero będzie ulga a w przypadku nerwicy nawet wyleczenie objawów nie gwarantuje spokoju, jeżeli przyczyna nadal istnieje w środowisku. Nerwice egzogenne to takie, do których doprowadzają czynniki zewnętrzne. Jest nerwica eklezjogenna. Jeżeli ktoś ma lęki przed nadprzyrodzonym, bo straszyli go od dziecka diabłem czy piekłem czy Judaszem, to jest to coś innego niż psychoza podczas której nieprzytomnie uroi sobie, że przemienił się w Satana.
Środowisko nadal wywołuje piekielne lęki.
Potrzebne jest dobre rozpoznanie najpierw.
"Od psychozy po nerwicę
Sytuacje, które wiele osób bierze za oznaki opętania - takie jak poczucie, że ktoś nieustannie przy nas jest, czy przymus ciągłego odmawiania różańca - mogą być objawami kilku różnych chorób i zaburzeń. I tak na przykład ciągłe poczucie grzechu, "wyciszające się" na chwilę, gdy się modlimy, a po chwili znów nawracające, może być sygnałem, że cierpimy na nerwicę eklezjogenną, czyli jedno z zaburzeń lękowych. Jego specyfika polega na tym, że człowiek odczuwane napięcie (pojawiające się na przykład na skutek różnych konfliktów wewnętrznych) desperacko próbuje rozładować poprzez praktyki religijne - co, rzecz jasna, nie przynosi trwałej ulgi. Paniczny lęk przed piekłem, sądem ostatecznym czy popełnieniem grzechu śmiertelnego również bywa związany z dysfunkcjami z grupy zaburzeń lękowych - znam przypadek młodej kobiety, która obsesyjnie czyni znak krzyża za każdym razem, gdy zobaczy wizerunek diabła (także ten popkulturowy, groteskowy) - cierpi ona na tak zwane OCD, czyli zaburzenie obsesyjno-kompulsywne, które w jej przypadku wiąże się z lękiem przed opętaniem i siłami piekieł. Poczucie czyjejś obecności, bycia obserwowanym lub podglądanym przez złego ducha może natomiast oznaczać, że dana osoba cierpi na zaburzenia z kręgu psychoz, dla których to charakterystyczna jest utrata kontroli nad procesami poznawczymi, czyli myśleniem czy wyobrażaniem sobie. Przykładem takiej choroby może być schizofrenia paranoidalna, w której chorzy miewają omamy wzrokowe oraz słuchowe, a także odczuwają lęk i "potrzebę" wycofania się z kontaktów społecznych. Elementem psychoz może być także przekonanie, że ktoś z zewnątrz kontroluje nasze myśli i działania - są to tak zwane urojenia oddziaływania, często mylone przez pacjentów ze zniewoleniem przez szatana. Zdarza się także, że objawy psychozy lub nerwicy nakładają się na napady padaczkowe - wtedy pacjent bywa przekonany, że jego ciałem zawładnęły siły "nie z tego świata".
https://deon.pl/wiara/rekolekcje-wielko ... ity,514347
Zwróciłem też uwagę na pewną historyczną ciekawostkę: duchowni katoliccy lubowali się w straszeniu wiernych Szatanem i opętaniami w okresie Kontrreformacji. Żeby nie uciekali do protestantów.
Religie lubią wykorzystywać w wojnach swoje bóstwa, wiadomo to już od czasów Iliady i Odysei i plag egipskich.
Człowiek rodzi się neutralny, dopiero środowisko, kultura i naród wciągają go w swoje systemy i historie.

Re: Opętanie a choroba psychiczna
"Religijnym ideałem wydaje się tu - charakterystyczna w ogóle dla kultów transowych - zgoda na rytuał powodujący zniesienie granic międzyosobowych. Jednocześnie, w tak rozumianym rytuale, działania poszczególnych osób jawią się jako wytwór emergentnej całości, w której zanurzają się uczestnicy (por. rozdział 1). Mentalność Haitańczyków ilustruje sytuacja opisana przez Alfreda Metraux. Zważywszy, że podczas transu „ja” ustępuje miejsca osobie ducha, owładnięty bez skrępowania wyraża pragnienia i myśli, które normalnie zatrzymałby dla siebie. Z tego powodu szczerość mediów wywołuje niekiedy konsternację do tego stopnia, że „uczestnicy otwarcie wyrażają dezaprobatę i nakazują bogu, żeby się zamknął”
Jakub Bohuszewicz
"OD OPĘTANIA DO RYTUAŁU
Pojęcie i praktyka transu w kultach vodun i katolicyzmie"
Tu na tym forum nieraz użytkownicy wpadali w taki trans i owładnięci duchem schizofrenii wyrażali pragnienia i myśli, które normalnie zatrzymaliby dla siebie. To znaczy gadali bez umiaru o swoich urojeniach, zboczeniach, pragnieniach, jakby byli anonimowi. Wpadali w trans, zatracały się granice międzyosobowe, wszyscy jak jeden mąż chcieli jakichś orgii cielesno duchowych.
Okazuje się, że w takiej sytuacji wystarczy okazać dezaprobatę i nakazać bogu, żeby się zamknął.

Jakub Bohuszewicz
"OD OPĘTANIA DO RYTUAŁU
Pojęcie i praktyka transu w kultach vodun i katolicyzmie"
Tu na tym forum nieraz użytkownicy wpadali w taki trans i owładnięci duchem schizofrenii wyrażali pragnienia i myśli, które normalnie zatrzymaliby dla siebie. To znaczy gadali bez umiaru o swoich urojeniach, zboczeniach, pragnieniach, jakby byli anonimowi. Wpadali w trans, zatracały się granice międzyosobowe, wszyscy jak jeden mąż chcieli jakichś orgii cielesno duchowych.
Okazuje się, że w takiej sytuacji wystarczy okazać dezaprobatę i nakazać bogu, żeby się zamknął.

Re: Opętanie a choroba psychiczna
Biedna Unknow. Ciekawe czy żyje.
Re: Opętanie a choroba psychiczna
A niby dlaczego po śmierci? Śmierć nie zmienia nic w obiektywnym świecie. Choroby psychiczne nadal będą zagrażały organizmom żywym na planecie od ich narodzin do starości.Damian1 pisze: ↑wt maja 17, 2022 7:35 am A moim zdaniem schizofrenia to faktycznie jakaś forma nękania złego ducha. Nie jestem oszołomem, nie byłem wierzący, póki mnie to nie dotknęło. Wierzę, że Jezus z tego wyciąga. Niedowiarków trudno przekonać do tego poglądu. My zostaniemy przy swoim, a oni przy swoim. Przekonamy się po śmierci, kto ma rację.
Śmierć to tylko przerwa międzyosobowa i byliśmy w niej już dużo czasu przed narodzinami, kiedy wszyscy żyli a tylko my byliśmy poza nimi wszystkimi, na zewnątrz, w punkcie odniesienia bez postaci, formy i osoby.
Nie przekonamy się nic po śmierci, tak jak nie przekonaliśmy się przez 15 miliardów lat trwania Wszechświata.
Najwyżej wyskoczymy gdzieś z istnieniem na chwilę w jakiejś ewolucji planetki i włączymy się w ród tamtejszych istot.
Biblia mówi, że w ogóle cały ten system rzeczy jest formą nękania złego ducha. Ludzie utracili niewinność, raj, szczęście i nieśmiertelność i teraz całe stworzenie aż wzdycha i jęczy.
"20 Stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, 21 że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. 22 Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia".
Rz 8:20-22 BT
https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=277
W Księdze Hioba Bóg pozwolił nękać człowieka Szatanowi i założył się, że człowiek pozostanie wierny bez względu na wszystko. I prawie by się nie udało, bo pewna kobita zaczęła panikować, histeryzować i namawiać męża do samobójczego ataku na Boga. Przecież i tak umrze z choroby.
Kobity takie są, chciałyby mieć wszystko od razu i gotowe i na luksus, bez problemów, poświęceń, prawości, a jak nie, to wyskakują z pretensjami do całego świata. Na szczęście Hiob usadził wściekłą babę na ...
"7 Odszedł szatan sprzed oblicza Pańskiego i obsypał Hioba trądem złośliwym, od palca stopy aż do wierzchu głowy. 8 [Hiob] wziął więc skorupę, by się nią drapać siedząc na gnoju2. 9 Rzekła mu żona: «Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj!» 10 Hiob jej odpowiedział: «Mówisz jak kobieta szalona. Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?» W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył swymi ustami".
Hi 2:7-10 BT
https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=432
Re: Opętanie a choroba psychiczna
Cześć wam chłopaki. Pisze, żeby ułatwić rozumienie tego wszystkiego z perspektywy chorego na schizofrenie. Jestem chory na schizofrenie paranoidalna od ponad 5 lat (wtedy była zdiagnozowana) na tle religijnym, dokładnie. Myśli prześladowcze i wizje deluzje i halucynacje na tle demonicznym. Z moich własnych obserwacji doświadczeń wynika:
jest to choroba o silnym powiązania umysłu, wyobraźni oraz uczucia strachu. Jestem urodzonym filozofem, moje rozterki egzystencjonalne juz w wieku 3-4 lat podnosiły znacznie ciśnienie u rodziców, zostałem zatem z tym wszystkim sam tłumiąc wszystko w sobie nie robiąc praktycznie nic poza zadawaniem sobie pytań egzystencjonalnych, Boskich, sensu bytu i istnienia. Był to etap świadomości kiedy gromadził się w człowieku nieznany lęk społeczny. Uznałem, że chcę usunać całkowicie uczucie strachu, gdyż po prostu wiedziałem, ze jest to możliwe (ze względu na znaczną rozmaitość przemyśleń uważałaem sie za coś wiecej niż człowieka) i to wtedy zaczęły się pewne problemy, de facto uczucie strachu zniknęło, lecz z pewnymi skutkami ubocznymi - z czasem utraciłem wszystkie uczucia, a także zdolność do płaczu. W zamian otrzymałem możliwość widzenia uczuć (niestety wiem jak to brzmi) przejawiały się jako energie, jednak ja widziałem to jakby z perspektywy planszy umysłu jakoby nie w tym świecie rzeczywistym, te energie zaczęły przybierać postać nie tylko uczuć ale każdego elementu zbioru układanki i przybrały postać (manifestowały sie poźniej jako osoby) przykład brat anioł światła manifestacja światła - Lucyfer etc, manifestacja uczuć taki jeden mój były crush, każdy miał przypisane coś do siebie, czasem po rozmowie z kimś nowym minutę juz znałem jakim jest elementem układanki. Uznałem, ze jestem pod wpływem Ducha Świetego w postaci Ducha Prawdy. Jednak kiedy wyruszyłem "na nowe lądy" tj. samodzielnego dorosłego życia mój umysł coraz bardziej i bardziej zaczynał mnie irytować, kiedy "ja" sobie siedziałem cicho i chciałem odpocząć on to ciagle trawil i trawil i gadał samoczynnie nie mój dosłownie tego przekalibrować i ten Lucyfer i ten Lucyfer I szatan i Bóg i Jezus, w kółko. Po prostu pewnego dnia słuchałem muzyki Need for speed jakiejś i miałem wrażenie jakby On po prostu do mnie śpiewał oko w oko w postaci mojego brata - jako Lucyfer. Tak sie zdenerwowałem, wpadłem w taką furię i nie wiedząc co robie ruszyłem do miejsca pracy mojego brata w celu zamordowania go (tak naprawde w głebi siebie wiedziałem, ze potrzebuje specjalisty j jest to najlepszy sposob, zeby uzyskać pomoc - by ktoś w ogole mnie zauważył) pozniej sami wiecie policja, areszt, psychiatryk itp itd... bratu nic nie zrobiłem na szczescie skoczylo sie jedynie na małej rozrubie. Kiedy zacząłem brać te psychotropy zauważyłem ze umysl sie uspokaja znacząco i wreszcie ja moge zabrać głos w swojej własnej głowie. Dzisiaj po tym wszystkim, kiedy biorę leki już 5 lat i mam zdecydowaną przewagę nad chorobą uważam, ze: umysł schizofrenika to silny umysł, o wewnętrznej mocy, który łatwo może wymknąc sie z pod kontroli, trzeba być bardzo ostrożnym w dobieraniu myśli i wyobrażen. Faktem jest, ze choroba zaostrza się kiedy tylko zajrze wyobraźnią w schematy typu Bóg, Lucyfer, Egzystencja itp. żyję sobie w pełnej medytacji - nie mysle nic, po prostu żyję. Wiem też, ze halucynacje są to po prostu schematy podświadome schematy które sobie wyobrażałem samoczynnie. Wiecie, zeby sobie coś wyobrazić musicie dac ten impuls jakby pomyslec o tym, w schizofrenii wyobraznia sama tym steruje, (podczas psychozoy jedzono mój mózg, ucinano nogi itp itd) bo tego sie bałem ot to widziałem, teraz po czasie zyskałem wiele niesamowitych funcji i uznałem, ze w sumie spoko był ten trening dla mózgu i fajnie było to doświadczyć, (np moge sobie w świecie rzeczywistym wyobraźic jak strzelam sobie piorunem lub unoszę coś w powietrzu, uzywam kamehameha lub amateratsu - jestem na etapie badania efektu wpływu tego rodzaju mysli wyobrażen na innych ludzi zauważyłem, ze często przykuwam czyjąs uwage gdy to robię - oczywiscie mowie tu o samym wyobrazeniu, nie o rzeczywistym robieniu tych rzeczy.) Taka ciekawostka historia: często odwiedzała mnie taka dziewczyna - wtedy odczytałem jej znaczenie jako anioł mądrości - nigdy w życiu wcześniej jej nie widziałem, tylko w "deluzjach" jak zwał tak zwał, czesto rozmawialiśmy - tak rozmawialiśmy na bardzo poważne tematy jakby częsc mnie jakby ktoś inny zarazem. Zapytałem kiedyś: Do you think you coul let me experience how is it like to feel female sex, orgasm ? - Yes why not. I nastepnego dnia wieczorem po prostu doznałem extazy, kobiecego orgazmu, po prostu sobie leżąc mysłałem tylko: dont stop. Ale była to zaledwnie 7 sekund. Chciałem sie z nia spotkać czy ma swoje fizyczne odzwierciedlenie tj. ciało... tak mam spotkajmy sie w tej kawiarni o tej godzinie. Ok powiedziałem, ze będę. Zgadliście Ona tam przyszła, poszedłem, czekałem na Nią, przyszła... Dokładnia ta sama osoba o tym samym wyglądzie. Serce bardzo mocno mi biło o bardzo silnym falowym wpływie, wibracja była bardzo wysoka, podszedłem, zagdałem. Ona niestety nie miała pojęcia kim jestem, chciałem wytłumaczyc pogadać, lecz bała się mnie, wystraszyła wezwała kogoś by mnie wygonił z kawiarni. Jak widzicie schizofrenia to nie tylko choroba "opętanych", lecz także cierpiących dla Boga, pewnego rodzaju krzyż za ktorego Noszenie Bóg wynagradza, a sam w sobie jest juz niesamowitym przezyciem i cwiczeniem. Miałem jeszcze kilka mocnych akcji ale za wiele by pisać... dajcie znać czy chcecie usłyszeć wiecej.
jest to choroba o silnym powiązania umysłu, wyobraźni oraz uczucia strachu. Jestem urodzonym filozofem, moje rozterki egzystencjonalne juz w wieku 3-4 lat podnosiły znacznie ciśnienie u rodziców, zostałem zatem z tym wszystkim sam tłumiąc wszystko w sobie nie robiąc praktycznie nic poza zadawaniem sobie pytań egzystencjonalnych, Boskich, sensu bytu i istnienia. Był to etap świadomości kiedy gromadził się w człowieku nieznany lęk społeczny. Uznałem, że chcę usunać całkowicie uczucie strachu, gdyż po prostu wiedziałem, ze jest to możliwe (ze względu na znaczną rozmaitość przemyśleń uważałaem sie za coś wiecej niż człowieka) i to wtedy zaczęły się pewne problemy, de facto uczucie strachu zniknęło, lecz z pewnymi skutkami ubocznymi - z czasem utraciłem wszystkie uczucia, a także zdolność do płaczu. W zamian otrzymałem możliwość widzenia uczuć (niestety wiem jak to brzmi) przejawiały się jako energie, jednak ja widziałem to jakby z perspektywy planszy umysłu jakoby nie w tym świecie rzeczywistym, te energie zaczęły przybierać postać nie tylko uczuć ale każdego elementu zbioru układanki i przybrały postać (manifestowały sie poźniej jako osoby) przykład brat anioł światła manifestacja światła - Lucyfer etc, manifestacja uczuć taki jeden mój były crush, każdy miał przypisane coś do siebie, czasem po rozmowie z kimś nowym minutę juz znałem jakim jest elementem układanki. Uznałem, ze jestem pod wpływem Ducha Świetego w postaci Ducha Prawdy. Jednak kiedy wyruszyłem "na nowe lądy" tj. samodzielnego dorosłego życia mój umysł coraz bardziej i bardziej zaczynał mnie irytować, kiedy "ja" sobie siedziałem cicho i chciałem odpocząć on to ciagle trawil i trawil i gadał samoczynnie nie mój dosłownie tego przekalibrować i ten Lucyfer i ten Lucyfer I szatan i Bóg i Jezus, w kółko. Po prostu pewnego dnia słuchałem muzyki Need for speed jakiejś i miałem wrażenie jakby On po prostu do mnie śpiewał oko w oko w postaci mojego brata - jako Lucyfer. Tak sie zdenerwowałem, wpadłem w taką furię i nie wiedząc co robie ruszyłem do miejsca pracy mojego brata w celu zamordowania go (tak naprawde w głebi siebie wiedziałem, ze potrzebuje specjalisty j jest to najlepszy sposob, zeby uzyskać pomoc - by ktoś w ogole mnie zauważył) pozniej sami wiecie policja, areszt, psychiatryk itp itd... bratu nic nie zrobiłem na szczescie skoczylo sie jedynie na małej rozrubie. Kiedy zacząłem brać te psychotropy zauważyłem ze umysl sie uspokaja znacząco i wreszcie ja moge zabrać głos w swojej własnej głowie. Dzisiaj po tym wszystkim, kiedy biorę leki już 5 lat i mam zdecydowaną przewagę nad chorobą uważam, ze: umysł schizofrenika to silny umysł, o wewnętrznej mocy, który łatwo może wymknąc sie z pod kontroli, trzeba być bardzo ostrożnym w dobieraniu myśli i wyobrażen. Faktem jest, ze choroba zaostrza się kiedy tylko zajrze wyobraźnią w schematy typu Bóg, Lucyfer, Egzystencja itp. żyję sobie w pełnej medytacji - nie mysle nic, po prostu żyję. Wiem też, ze halucynacje są to po prostu schematy podświadome schematy które sobie wyobrażałem samoczynnie. Wiecie, zeby sobie coś wyobrazić musicie dac ten impuls jakby pomyslec o tym, w schizofrenii wyobraznia sama tym steruje, (podczas psychozoy jedzono mój mózg, ucinano nogi itp itd) bo tego sie bałem ot to widziałem, teraz po czasie zyskałem wiele niesamowitych funcji i uznałem, ze w sumie spoko był ten trening dla mózgu i fajnie było to doświadczyć, (np moge sobie w świecie rzeczywistym wyobraźic jak strzelam sobie piorunem lub unoszę coś w powietrzu, uzywam kamehameha lub amateratsu - jestem na etapie badania efektu wpływu tego rodzaju mysli wyobrażen na innych ludzi zauważyłem, ze często przykuwam czyjąs uwage gdy to robię - oczywiscie mowie tu o samym wyobrazeniu, nie o rzeczywistym robieniu tych rzeczy.) Taka ciekawostka historia: często odwiedzała mnie taka dziewczyna - wtedy odczytałem jej znaczenie jako anioł mądrości - nigdy w życiu wcześniej jej nie widziałem, tylko w "deluzjach" jak zwał tak zwał, czesto rozmawialiśmy - tak rozmawialiśmy na bardzo poważne tematy jakby częsc mnie jakby ktoś inny zarazem. Zapytałem kiedyś: Do you think you coul let me experience how is it like to feel female sex, orgasm ? - Yes why not. I nastepnego dnia wieczorem po prostu doznałem extazy, kobiecego orgazmu, po prostu sobie leżąc mysłałem tylko: dont stop. Ale była to zaledwnie 7 sekund. Chciałem sie z nia spotkać czy ma swoje fizyczne odzwierciedlenie tj. ciało... tak mam spotkajmy sie w tej kawiarni o tej godzinie. Ok powiedziałem, ze będę. Zgadliście Ona tam przyszła, poszedłem, czekałem na Nią, przyszła... Dokładnia ta sama osoba o tym samym wyglądzie. Serce bardzo mocno mi biło o bardzo silnym falowym wpływie, wibracja była bardzo wysoka, podszedłem, zagdałem. Ona niestety nie miała pojęcia kim jestem, chciałem wytłumaczyc pogadać, lecz bała się mnie, wystraszyła wezwała kogoś by mnie wygonił z kawiarni. Jak widzicie schizofrenia to nie tylko choroba "opętanych", lecz także cierpiących dla Boga, pewnego rodzaju krzyż za ktorego Noszenie Bóg wynagradza, a sam w sobie jest juz niesamowitym przezyciem i cwiczeniem. Miałem jeszcze kilka mocnych akcji ale za wiele by pisać... dajcie znać czy chcecie usłyszeć wiecej.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Opętanie a choroba psychiczna
Witaj na forum Pablito14
- amigo
- zaufany użytkownik
- Posty: 7625
- Rejestracja: śr lut 06, 2013 6:20 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Hiszpania
Re: Opętanie a choroba psychiczna
.
Ostatnio zmieniony ndz lis 13, 2022 8:35 pm przez amigo, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Opętanie a choroba psychiczna
Nie ma czegoś takiego jak opętanie. Po podaniu leków „opętanie” ustępuje. To zwykła psychoza i dlatego psychozy mogą być niebezpieczne bo wydaje się komuś że coś nim steruje coś każe mu postępować w określony sposób jakby opętywało. Ale jest to typowe dla psychozy . Nie należy tego słuchać zwłaszcza jakby nakłaniało do złego.
Re: Opętanie a choroba psychiczna
Ostatnio często śni mi się diabeł raz czerwony raz czarny, jest bardzo straszny jak sobie o nim pomyśle po obudzeniu to ogarnia mnie lęk i strach taki jest on straszny.
Re: Opętanie a choroba psychiczna
I znowu z tego co pisze ktoś na forum nie rozumiem ani zdania, tym razem pablito14 ... czasami zastanawiam się czy wszyscy jesteśmy chorzy na tą samą chorobę :-(
Re: Opętanie a choroba psychiczna
Ty byś wszystkich tylko w stan psychozy wprowadził. Pewnie, nie zażywajcie w ogóle leków, a potem nie da się z człowiekiem rozmawiać, bo jest taki nawiedzony. Dla niektórych leki są niezbędne żeby funkcjonować i tyle. Każdy głupi to wie.