czy to schizofrenia ?

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
kamill
zarejestrowany użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: śr lut 16, 2005 3:38 am

Post autor: kamill »

Hm gdzieś na tym forum wyczytalem wczoraj (ale dzisiaj juz nie moge tego postu znaleść) ,że ktoś nie może powrócić do normalności po sylwestrze . Jest zamotany ,zupełnie inaczej sie czuje i to na długo po sylwestrze. Hm i teraz tak do mnie dotarło ze własnie od podobnego zdarzenia u mnie wszystko sie zaczeło ( te wszystkie obajawy co wyzej o nich pisałem). Czy to ma jakiś związek z alkoholem ??????
Gość

Post autor: Gość »

Kamilu, wszystko, co człowiek myśli można sprowadzić do 'obrazów świata' (w tym innych) i 'obrazów siebie'. 'Obraz świata' jest budowany poprzez wszelkiego rodzaju indoktrynację i obiegowe poglądy - w domu, szkole, kościele, mediach... W tym 'obrazie świata' zawarte są wszelkie poglądy o tym, co 'prawdziwe', 'słuszne', 'wartościowe'...

'Obraz siebie' to, to jak ty siebie widzisz i oceniasz w oparciu o poglądy ze swojego 'obrazu świata'. Możesz oceniać siebie dobrze - z natury człowiek ocenia siebie 'dobrze' tj. poglądy jego 'obrazu świata' decydują o tym, co jest 'dobre', jak należy postępować... I postępuje wg tych poglądów.

Jednak może się wydarzyć coś, co zachwieje tym obrazem świata lub siebie. Np. może dowiedzieć się czegoś o kimś ważnym tj. mającym istotne znaczenie dla budowy w/w obrazów. Lub - o sobie tj. może zaobserwować - odczuć, że otoczenie postrzega go inaczej niż sądził do tej pory. Lub zauważyć sam, że z jakiś powodów nie może postępować zgodnie z tym, co uważa za 'prawidłowe postępowanie' wg 'obraz świata'.

W każdym z tych wypadków uruchomi się proces myślenia mający na celu wyeliminowanie 'niespójności'. Ten proces zazwyczaj będzie procesem psychotycznym*), gdyż większość poglądów przyjmuje człowiek 'na wiarę' (i może to robić) z otoczenia, nie weryfikując ich spójności i prawdziwości. To w konsekwencji prowadzi do powstawania sprzecznych obrazów świata - lub siebie. Warunkiem zapamiętywania i odtwarzania w świadomości informacji jest ich logiczna spójność - spójna jedna historia. Następuje 'zwielokrotnienie' obrazów. Obraz świata i obraz siebie powinny być po jednym - jednak tak zazwyczaj nie jest. Wielokrotność tych obrazów powoduje taką oto sytuację: świadomość jest w stanie przyjąć po jednym z nich - pozostałe dla świadomości są w tym momencie niewidoczne - są ciemną stroną świadomości (podświadomością). Nie znaczy to jednak, że są bez znaczenia - 'mózg widzi' wszystko i manifestuje ewentualne niespójności w postaci np. niezrozumiałych dla świadomości uczuć... Jak widać jednak 'ciemna strona' nie jest w ogóle niedostępna - jest tylko nie dostępna w danej chwili.

[*) naturalne dla człowieka są dwa sposoby myślenia pierwszy polega na racjonalizacji tj. dopasowaniu bieżących doświadczeń, zdarzeń do istniejących w jego świadomości poglądów wyrażonych słowami - logika prosta, przekształcanie w obrębie istniejących 'prawd'. Gdy jednak, wrażenia, odczucia lub doświadczenie nie pozwalają opisać się w oparciu o istniejący system poglądów, wówczas następuje przekształcenie poglądów, do poglądów zgodnych z doświadczeniem. Może towarzyszyć temu proces nazywania, tworzenia nowych pojęć – symboli, pozwalający na dalsze logiczne już przekształcenia. Oba rodzaje myślenia są naturalne dla człowieka. Drugi często prowadzi do stawiania tez niewygodnych dla otoczenia.]

'Ludzkość' wymyśliła dwie metody radzenia sobie z tym problemem - pierwszą polegającą na racjonalizacji istniejących sprzeczności tj. nadbudowania ponad tym bałaganem nowej pozornie spójnej idei tłumaczącej powstające niespójności, nazywając je np. zaburzeniem psychicznym - chorobą (czytaj: krasnoludkami) i drugą polegającą uśnięciu tych niespójności. Druga to to, co było ideą, na bazie, której powstawały później systemy religijne nic już nie mające wspólnego z ideą pierwotną. Wspominam o tym, dlatego, że nie przypadkiem, co drugi czubek 'odnajduje się w religii' - tam widzi odbicie siebie i swojego losu... Jest to jednak odwrotnie niż twierdzą niektórzy psychiatrzy tj., że źródłem choroby jest 'metafizyczny horror' wynikający z wierzeń religijnych...

Leczenie psychiatryczne polega, więc na przekonaniu 'pacjenta', że to, co on odczuwa to choroba - jego złudzenia, do końca tego nikomu mówić się nie da - dlatego pacjent musi brać jeszcze leki zagłuszające objawy... O ile człowiek się podda to sprawa jest prosta, jednak bardzo wiara w psychiatrię szybko mija - no i wówczas 'choroba się rozwija', 'pacjent nie chce się leczyć'... I pacjent popada w jeszcze większy konflikt z otoczeniem, co jest 'oczywiście' urojeniami 'pacjenta' i symptomem rozwijającej się choroby - a tu mechanizm doskonale ilustruje to bajeczka:

"Uznawszy pewnego człowieka za zmarłego, przyjaciele ponieśli go, aby go pogrzebać. Kiedy trumna już miała zostać złożona do grobu, człowiek ożył, nie wiadomo jak, i zaczął walić w pokrywę trumny. Otwarto trumnę i człowiek się podniósł.
-, Co robicie? - zapytał zebranych. - Jestem żywy. Nie umarłem. Jego słowa przyjęto z milczącym niedowierzaniem.
Wreszcie jeden z żałobników powiedział:
- Przyjacielu, tak lekarze, jak i kapłani, poświadczyli, że umarłeś. A więc umarłeś.
Po czym na nowo zamknięto wieko trumny i pogrzebano go należycie."

...

Oczywiście w sensie 'spójności', o której pisałem wcześniej, ani psychiatrzy ani tzw. normalni zdrowi nie są. To, kto zostanie 'chorym psychicznie' jest w dużym stopniu przypadkiem tj. w bardzo małym stopniu zależy od jego osobistych cech rodzonych i nawet nabytych cech charakteru. Niespójność u tzw. normalnych manifestuje się głupotą i hipokryzją.

Druga metoda polega na odnalezieniu tych niespójności - aby jednak tego dokonać trzeba wprowadzić (zrozumieć) 'obraz świata' pozbawiony wszelkich autorytetów, świętości, wyższych wartości, zobaczyć innych takich, jakimi są naprawdę - przeważnie równie zastraszonych, pozerów, aktorów - głupich i marnych... I w podobnym też świetle zobaczyć siebie takiego, jakim się jest - bardzo marnego (?). Sprowadzić siebie do postaci skórzanego worka kości, białka i wody..., który i tak zgnije w ziemi lub go robaki zjedzą. I dopiero z tej perspektywy znaleźć sobie cel i sens...

Należy uważać na:

1. wszelkich 'życzliwych' oferujących pomoc zwłaszcza dla 'twojego dobra'...

2. nie dzielić się ze swoimi przemyśleniami z wszystkimi - zazwyczaj nie zrozumieją ('nie rzucać pereł między wieprze, bo ...')

3. przy burzeniu świata wartości, oczywiście, nie zatrzymać się w połowie drogi na etapie półgłówka np. Hitlera czy innego psychopaty np. psychiatry... To niebezpieczeństwo. Po 'drugiej stronie' jest ich przeciwieństwo.

4. buszowanie po swojej świadomości jest zajęciem bardzo wciągającym, a jakoś i z czegoś trzeba żyć - to kolejne niebezpieczeństwo - 'społeczeństwo' to agresywny, żarłoczny i wredny stwór... Tu też trzeba być ostrożnym...

5. i wiele innych

Zawsze trzeba myśleć i widzieć, co dzieje się dokoła...


Kamilu, wracając do rzeczy: nie sądzę, aby przyczyną był 'sylwester', 'alkohol' ... Raczej chodzi o zaburzenie dotychczasowych poglądów o sobie lub otoczeniu...

To, co napisałem wyżej, jest bardzo ogólnikowe i szerokie, to 'program' na całe życie - nie koniecznie potrzebny dla rozwiązania 'problemu sylwestrowego'... Takie jest moje zdanie.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
kamill
zarejestrowany użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: śr lut 16, 2005 3:38 am

Post autor: kamill »

Dzięki za tak długą wypowiedz . Otóż własnie zawsze sobie stawiałem takie pytanie , jak mnie odbierają inni ludzie , jak ja wyglądam w ich oczach ... czy jestem jakąś pierdołą ,czy człowiekiem szanowanym itd. I probowałem siebie zobaczyć , wyobrazić siebie z zewnątrz , jak sie zachowuje , jak wyglądam itp. I musze przyznać ze juz niewiem jaki ja jestem , niewiem jak jestem odbierany przez innych . A ciężko jest funkcjonować jak sie nie czuje własnej osoby. Nie wiem na co moge sobie pozwolić a na co nie.

Czasami ktos coś powie i moje myśli tak to odbiorą albo zinterpretują ze mimo iz to było korzystne dla mnie (ktoś powiedział mi np komplement) , po tej interpretacji staje sie niekorzystne . A co bedzie jak juz zupełnie nie bede wiedział co jest prawdą a co nie - jak mam to sprawdzić >? Czasami poprostu ktoś powie o czymś co zupełnie nie ma nic wspólnego z moją osobą a mój umysł odnajduje w tym zdaniu czy wypowiedzi odniesienie do mojej osoby . A takie myśli powodują tez u mnie zbytnią zazdrość o dziewczyny .
Gubie sie w tym wszystkim i najlepiej to chyba by bylo niemyśleć az tak dużo .
A to co pan /pani napisał/a to taka profesjonalna wypowiedz , czy pan jest psychiatrą :) czy poprostu skorzystał pan z jakiegoś artykułu?
Pozdrawiam
Gość

Post autor: Gość »

Przede wszystkim postrzeganie otoczenia zależy nie od tego, jaki jesteś, tylko od opinii, jaka funkcjonuje o Tobie. Opinia zaś przede wszystkim powstaje na samym początku (pierwsze wrażenie), tj., gdy 'wchodzisz' to grupy (jakiejkolwiek i w dowolnej skali) zostajesz 'zakwalifikowany'. Opinie budują 'lokalne autorytety' i w zakresie, w jakim są 'autorytetami' w danej grupie. Ostatnio słyszałem określenie: 'liderzy opinii' i to chyba jest dobre określenie, bo pokazuje zmienność liderów w czasie. Zmiana lidera nie jest jeszcze zmianą opinii o tobie. Pisałem o 'racjonalizacji' i 'obrazie świata' - opinia otoczenia nie zmieni się tak długo jak, twoje zachowanie będzie można zinterpretować (zracjonalizować) w oparciu o obraz ciebie, w obrazie świata lidera.

Tak jak liderem opinii może zostać kompletny idiota, który o tym, że jest taki wspaniały dowie się dopiero od grupy i wówczas sam w to uwierzy, i takie będzie miał o sobie mniemanie, tak i opinia o tobie ma taki związek z tobą. 'Większość'(zazwyczaj nieświadomie) zabiega o względy liderów... I tak też się toczy życie społeczne...

I odwrotnie, z tego, co napisałem wynika też, że otoczenie zajmuje się tobą, widzi ciebie tylko, gdy twoje zachowanie odbiega od dotychczasowej opinii o tobie. Jeśli masz obawy, że ta opinia jest niekorzystna to możesz ją zmienić. Np. zniknąć, nie wychylać się do momentu zauważenia przez otoczenie tej zmiany, a następnie 'pokazać się', powoli - już inaczej, ale tak jak ty chcesz(*).

Rzadko, kto zdaje sobie sprawę jak jest postrzegany przez otoczenie, zdecydowana większość pozostaje w błogiej nieświadomości i nie zastanawia się nad tym. Więc to, że się nad tym zastanawiasz nie jest normalne :)
...

Podobnie jak ty, ludzie, o ile zajmują się kimś, to głównie sobą, choć niekoniecznie tak intensywnie jak zdaje się ty ostatnio. Innych zauważają, gdy - jak wyżej. Koniecznie natomiast 'kwalifikują', więc i oceniają siebie i innych. Człowiek posiada świadomość po to, aby rozumieć otoczenie, a przez to rozumienie móc się bezpiecznie poruszać się w tym otoczeniu. W skład tego, co znajduje się w 'obrazie świata' wchodzą również 'zasady postępowania' (wartości), które uważasz za słuszne i to te zasady decydują o tym jak oceniasz innych, ale też jak oceniasz siebie.

Im surowsze są te zasady, im mniej potrafisz wybaczyć innym, tym też mniej wybaczasz sobie.
Im częściej widzisz np. w kimś pajaca i im bardziej bycie pajacem uważasz, za naganne i niewybaczalne, tym trudniej będzie tobie przyjąć do wiadomości (powiększać będziesz, więc 'ciemną stronę' świadomości) i wybaczyć sobie, gdy sam zachowasz się jak pajac. Daj, więc sobie prawo przede wszystkim do popełniania błędów, które wszyscy popełniają, nawet, jeśli ty popełniasz ich mniej - bo to zwłaszcza wtedy i tak tym lepiej tylko dla ciebie.

To, jaką grupa będzie miała opinię o tobie, na podobnych zasadach jak u ciebie, zależy od 'obrazu świata' lidera, a dobre samopoczucie lidera często buduje grupa. Tym czasem ty możesz sam zbudować sobie obraz świata, w którym twoje samopoczucie będzie zależało od ciebie, a lider, jeśli by chciał to będzie ci mógł skoczyć ze swoimi ocenami. Wtedy możesz wrócić do.

Stanie się tak wtedy, gdy będziesz umiał sobie wybaczać i gdy zrozumiesz, że jeśli nawet jesteś garbaty, nierozgarnięty, seplenisz... To i tak nie ma nikogo, kto mógłby ciebie sobie cenić, kochać bardziej niż ty sam siebie (**) - tak też jest zawsze, choć tylko nie zawsze sobie to uświadamiamy, gdy nasze wartości 'przerastają' nas samych. Nikt prawdopodobnie ci nie pomoże i nie zlituje się nad tobą. Jeśli są trudności obiektywne, a ty ich pokonać ich nie potrafisz to znaczy, że pokonać ich nie możesz i też się za to nie obwiniaj. Zresztą te trudności obiektywne, czym są na przeciw wieczności tj. i tak wszyscy pójdziemy 'do piachu' (*).

Jeśli zaś chodzi o 'dziewczyny' to te, choć podlegają tym samym zasadą, co wszyscy, mają inne priorytety. Z tego też wynika ich inny sposób widzenia, nawet, jeśli obciążone są tymi samymi 'wartościami'. Twój wygląd zewnętrzny może mieć znaczenie, jeśli w ogóle, to tylko w pierwszej chwili. Dla dziewczyny bardziej liczy się okazywana im serdeczność, ciepło, opiekuńczość niż np. zalety twojego intelektu - tych, nie bój się, nie doceni. Dla dziewczyny ważne jest poczucie bezpieczeństwa, a z tego wynika konieczność rozumienia ciebie w sensie przewidywalności. Dla tego dla niej ważna jest szczerość, lecz ta 'szczerość' to też kwestia jej interpretacja, jej poglądów i możliwości zrozumienia. O ile, jesteś w stanie pewnie każdą 'poderwać' to już nie z każdą będziesz mógł być szczery. W tym sensie wszystkich mieć nie możesz, a i zabieganie o względy wszystkich jednocześnie nie jest dobrym pomysłem - zwłaszcza, że tej najważniejszej dla ciebie, w ten sposób się narazisz.

Przyjaciel to ktoś, kto ci zawsze powie prawdę, co sądzi, a to wcale nie jest łatwe. Więc jeśli chcesz wiedzieć jak ciebie widzą inni, najlepiej zapytaj zakochanej w tobie dziewczyny - dla niej zawsze będziesz najwspanialszy - i jeśli chcesz możesz w to wierzyć :wink: **)

...

Nie da się przestać 'dużo myśleć' poprzez postanowienie, a i nawet 'silna wola' też nic nie pomoże - a wprost przeciwnie. 'Mózg' nie da Ci spokoju...
Możesz iść do psychiatry i otrzymasz lek tłumiący to 'myślenie', jeśli na podstawie obserwacji psychiatra zakwalifikuje Ciebie pod odpowiednią jednostkę chorobową. Gdy ty będziesz opowiadał o swoich problemach, on będzie wyłapywał 'symptomy'...

Możesz też zająć się czymś, co by ciebie 'wciągnęło', i chociaż tu też 'problem' sam nie przestanie istnieć, to 'mózg' w między czasie sam wyłapie z otoczenia odpowiednie informacje i to chyba jest najlepszy sposób.

Głupota nie boli nigdy, własne myślenie tylko na początku...

Pozdrawiam, powodzenia ...

PS jestem facetem, nie jestem psychiatrą :evil: (proszę mnie nie obrażać), natomiast to, co napisałem jest moim własnym zdaniem i odnosi się do mojego wyobrażenia o tobie, na podstawie mojej interpretacji tego, co napisałeś - a nie do Ciebie. Zwróć uwagę, że to co wyczytałeś to Twoja interpretacja, tj. pewnie nie do końca to co ja chciałem powiedzieć - nie traktuj więc tego przypadkiem jak 'wyrocznię'.
Awatar użytkownika
kamill
zarejestrowany użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: śr lut 16, 2005 3:38 am

Post autor: kamill »

:) troche zbaczamy powoli z głownego tematu(chyba) . Tak też myśłałem ze pan/pani to pan :) ale dla formalnosci tak pisałem jak pisałem .
Niom to pana zdaniem to co mi dolega ? bo to chyba jednak nie jest schizofrenia. Najbardziej to mi chyba przeszkadza to otępienie ,ospalość i codzienne bóle głowy.
A co do kobiet to to są takie słodkie istotki , ktore niewiadomo czym sie kierują i czego naprawde chcą . No ale wdziękiem i sprytem mogą wszystko nadrobić :P
A co do przyjaciela to owszem pytalem sie , nie bylo to łatwe i jakoś zostałem odrazu zaatakowany co ja się czepiam siebie i co ja wogole chce od siebie . No a to nierozwiało moich wątpliwości.
Wogole im jestem starszy tym bardziej to zycie wydaje mi sie być skomplikowane bardziej zawiłe i trudniejsze do zrozumienia. A co za tym idzie coraz wiecej gromadzi sie pytań , które pozostają bez odpowiedzi.
Pozdrawiam
Gość

Post autor: Gość »

Niom to pana zdaniem to co mi dolega ?
nie wiem, nie wierzę też w psychiatrów natomiast, tak jak pisałem, jeśli dostaniesz diagnozę: schizofrenia to będziesz schizofrenikiem (przeczytaj jeszcze raz 'bajeczkę') choć wówczas może się okazać, że dowiesz się o tym ostatni ... farmakologia również polega na tym co pisałem ...
osobiście uważam, że wszelkiego rodzaju zab. psych. to problemy socjo-psychologiczne, ale i 'pomoc' psychologiczna oparta jest, jest wynikiem 'panującej ideologii', zaś 'panująca ideologia' źródłem tych zaburzeń - rzeczywista więc pomoc musiałaby demaskować błędy tej 'ideologii' - a to niemożliwe ... inaczej: zaburzenia psychiczne są produktem ubocznym systemu panującego od czasu 'grzechu pierwszych rodziców' ...

podsumowując: nie wiem i mam to gdzieś jak to, na co ty się skarżysz, kwalifikują psychiatrzy, choć z tego co napisałeś jakoś 'zakwalifikują', każdy zresztą inaczej ...
A co za tym idzie coraz wiecej gromadzi sie pytań , które pozostają bez odpowiedzi.
dołoże Ci jeszcze jedno: na które i po co warto szukać odpowiedzi? i najważniesze chyba pytanie to cel i czego byś właściwie chciał w życiu?
(oczywiście nie oczekuje odpowiedzi)

- może zamiast się skupiać na sobie przyjrzeć się o czym inni myślą i o czym ...
A co do przyjaciela to owszem pytalem sie , nie bylo to łatwe i jakoś zostałem odrazu zaatakowany co ja się czepiam siebie i co ja wogole chce od siebie .
jego reakcja wskazuje raczej, że on uważa, że ma większe problemy niż ty ... (takie ma wrażenie) - czyli, zewnętrznie wszystko oki, i raczej uważa ciebie za 'bezstresowca' ...
A co do kobiet to to są takie słodkie istotki , ktore niewiadomo czym sie kierują i czego naprawde chcą . No ale wdziękiem i sprytem mogą wszystko nadrobić
mam wrażenie, że postrzegasz je tak jak twój 'przyjaciel' ciebie -jako 'bezstresowe', raczej jest odwrotnie, o ile np. wygląd zew. u ciebie jest bez znaczenia - to sam wiesz odwrotnie już nie bardzo ..., poza tym mają trochę bardziej :wink: 'skompilkowaną fizjologię' ...

wszystkiego dobrego
Gość

Post autor: Gość »

PS
... ktore niewiadomo czym sie kierują i czego naprawde chcą
akurat doskonale wiedzą czego chcą (dużlo lepiej od facetów), tak sądzę,
raczej czekają, sprawdzają czy się sam domyślisz ...
Awatar użytkownika
kamill
zarejestrowany użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: śr lut 16, 2005 3:38 am

Post autor: kamill »

Wydaje mi sie Pan być osobą niezwykle doswiadczoną , czy to kwestia wieku , oczytania czy tez tego i tego . W każdym razie moja wiedza i doświadczenie w porównaniu do pana , mizernie sie prezentują.

bezstresowca
Co to oznacza --ze mam wszystko w "dupie" ,niczym sie nie przejmuje?
co przemawia za tym ze własnie taki jestem (skąd taki wniosek ?)


Dziękuje za odpowiedzi


Pozdrawiam
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8034
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

Anonymous pisze:Przede wszystkim postrzeganie otoczenia zależy nie od tego, jaki jesteś, tylko od opinii, jaka funkcjonuje o Tobie.
albo masło maślane, albo masz na myśli, że jak ludzie będą uważali cię za chorego to ty zrobisz się chory ? - typowa obawa schizofrenika
Anonymous pisze: Opinia zaś przede wszystkim powstaje na samym początku (pierwsze wrażenie)
lub na końcu oczywiście,kiedy sobie wszystko uświadomimy ...
lub także czasami w środku, kiedy nas jakaś szczególna wypowiedź zrazi, czyż nie ?
Anonymous pisze: nie wiem, nie wierzę też w psychiatrów
kamil, tu masz doskonały przykład: chorzy mają zwykle taką niechęć do rozpoznania u siebie choroby, jaką ma zdrowy do zamienienia się swoją psychiką z kimś innym ! np. obcym, spróbuj to sobie wyobrazić, brrrr. pozostaje więc kwestia wiary w to czy inni mają rację, że jestem chory, czy nie, lecz wszyscy psychiatrzy nie mogą mylić się jednocześnie, więc sformułowanie "wiary lub niewiary w cały zawód", choć dość dziwaczne narzuca się samo.
Anonymous pisze:... jak pisałem, jeśli dostaniesz diagnozę: schizofrenia to będziesz schizofrenikiem
np. "oni zrobili ze mnie chorego swoją diagnozą", "moja choroba polega na tym, że inni mnie tak kwalifikują, bo przecież na niczym innym !" itp.
Anonymous pisze:... uważam, że wszelkiego rodzaju zab. psych. to problemy socjo-psychologiczne, ale i 'pomoc' psychologiczna oparta jest, jest wynikiem 'panującej ideologii', zaś 'panująca ideologia' źródłem tych zaburzeń ...
zaburzenia psychiczne są produktem ubocznym systemu panującego od czasu 'grzechu pierwszych rodziców' ...
to są właśnie one !

kamil, biada ci jeśli tak daleko zabrniesz, bo wtedy nie będzie chciał iść do żadnego lekarza i będzie bronił swojej psychiki, jako swojej własnej !
A co do kobiet to ... niewiadomo czym ... mogą wszystko nadrobić
tak, to zdanie poprę całkowicie, nadrabiajcie ile możecie i gdzie możecie, bo to objaw zdrowia.

wracając do ciebie, kamil, symptomy, które podajesz mogą mieć 100 różnych przyczyn, może być guz mózgu, może być nadwrażliwość na jakiś niewinny proszek do prania, może być przepracowanie, lub ukryty dręczący się od 20 lat konflikt sumienia, dlatego koniecznie i tylko lekarz !
i nie zraź się powierzchowną wypowiedzią jakiegoś tzw. "specjalisty", on musi mieć czas cię dokładnie wysłuchać. w razie wątpliwości jeśli widzisz jakieś sprawy kontaktów społecznych ("jak mnie odbierają inni ludzie"), ma sens np. grupa terapeutyczna, jeśli prowadzący ma także kwalifikacje psychiatryczne - na grupy chodzą często ludzie zdrowi, lecz z pewnymi ambicjami. w takiej grupie wszystko powinno wyjść na wierzch.
Gość

Post autor: Gość »

kamill pisze:
bezstresowca
Co to oznacza --ze mam wszystko w "dupie" ,niczym sie nie przejmuje?
co przemawia za tym ze własnie taki jestem (skąd taki wniosek ?)
po pierwsze tak, w takim znaczeniu użyłem słowa 'bezstresowiec', nie koniecznie też w 'dupie' - 'raczej nic ciebie nie rusza'
po drugie, nie ty taki jesteś, ale mam wrażenie, że ten 'przyjaciel' ciebie tak widzi skoro jak napisałeś:
nie bylo to łatwe i jakoś zostałem odrazu zaatakowany co ja się czepiam siebie i co ja wogole chce od siebie
i przypuszczam, że nie tylko o wygląd zewnętrzny mu chodziło lub że, nie tam on widzi problem ...

to, nie oznacza, że ty taki jesteś tylko, że on ciebie tak widzi ...

Kamillu - patrząc na innych musisz zakładać, że są podobni do Ciebie - postaw się na jego miejscu, i powiedz kiedy byś tak zareagował?

- ja myślę, że wtedy gdy uważałbyś, że masz znacznie poważniejsze problemy niż pytający ciebie ? ale najlepiej sam oceń co on mógł mieć na myśli, wiedząc, że on widzi świat inaczej niż ty, ale reaguje na podobnych zasadach...


[i]"Uznawszy pewnego człowieka za zmarłego, przyjaciele ponieśli go, aby go pogrzebać. Kiedy trumna już miała zostać złożona do grobu, człowiek ożył, nie wiadomo jak, i zaczął walić w pokrywę trumny. Otwarto trumnę i człowiek się podniósł.
-, Co robicie? - zapytał zebranych. - Jestem żywy. Nie umarłem. Jego słowa przyjęto z milczącym niedowierzaniem.
Wreszcie jeden z żałobników powiedział:
- Przyjacielu, tak lekarze, jak i kapłani, poświadczyli, że umarłeś. A więc umarłeś.
Po czym na nowo zamknięto wieko trumny i pogrzebano go należycie."

[/i]
pozdrawiam :wink:
Zbyszek pisze:
Anonymous pisze:Przede wszystkim postrzeganie otoczenia zależy nie od tego, jaki jesteś, tylko od opinii, jaka funkcjonuje o Tobie.
albo masło maślane, albo masz na myśli, że jak ludzie będą uważali cię za chorego to ty zrobisz się chory ? - typowa obawa schizofrenika
Tak Zbyszku, tak jak 'należycie pogrzebany' człowiek uznany z umarłego będzie rzeczywiście umarły.

Zbyszku na resztę twoich impertynencji odpowiadał nie będę, chociaż literatem nie jestem jak widać, to jednak staraj się czytać tekst ze zrozumieniem - popracuj nad tym!
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8034
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

Anonymous pisze:Zbyszku na resztę twoich impertynencji odpowiadał nie będę
rzeczywiście zlekceważyłem trochę wzajemny szacunek, ale się poprawię, ... muszę się zastanowić.
Gość

Post autor: Gość »

Zbyszek pisze: wracając do ciebie, kamil, symptomy, które podajesz mogą mieć 100 różnych przyczyn, może być guz mózgu, może być nadwrażliwość na jakiś niewinny
Kamillu, tu Zbyszek akurat może mieć rację, o czym nie pomyślałem, z góry założyłem 'problem socjo-psychologiczny' - sam najlepiej wiesz jakie stosunki są twoje z otoczeniem np. guz muzgu na nie nie wpływa, zawsze jednak możesz udać się np. do neurologa to prawdziwy lekarz zajmujący się ciałem, a nie choksztapler zajmujący się duszą.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8034
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

Wiktoria pisze:
Wiktoria pisze:cześć, jestem sobie Wiktoria, która nie chciała się zarejestrować
Niestety to nie jest mój wpis
Wiktoria, to był mój wpis, chciałem cię sprowokować, żebyś się w końcu zarejestrowała. dopóki się nie zarejestrujesz muszę z tobą rozmawiać publicznie, pozdrawiam, zbyszek
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8034
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

kamil, jeszcze raz: to co opisałeś to książkowe objawy początku schizofrenii, twój post tak bardzo odpowiada schizofrenii, że nie dziwią podejrzenie, że wziąłeś go z książki. on oczywiście prowokuje nas do diagnozy, lecz zwykle diagnozę na odległość uważa się za duży błąd w sztuce (w przypadku gdybyśmy w ogóle byli tej sztuki profesjonalistami). przyczyną jest duże niebezpieczeństwo błędu. należy porozmawiać z tobą dłużej i wykluczyć inne możliwości.
jednak jedno można doradzić ci na pewno: jeśli to schizofrenia może się zdarzyć, że niedlugo nie zechcesz w ogóle na ten temat rozmawiać, a na rady leczenie będziesz reagował awersją, objawy będą się pogarszać, a ty nie będzie w stanie je rozpoznać.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8034
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

gościu, przepraszam cię za trochę arogancki styl mojego postu, ale jeśli odrzucimy niewłaściwą formę to treść, która pozostanie jest nadal ważna. a jest ona następująca: w twoich postach widać awersję do psychiatrów, którą podpierasz naciąganymi argumentami:
... 'należycie pogrzebany' człowiek uznany z umarłego będzie rzeczywiście umarły.
pomaga ci to w rzekomo racjonalnym uzasadnieniu twojej postawy. jednak w rzeczywistości człowiek uważany za chorego z pewnością nie zacznie z tego powodu mieć omamów słuchowych, nieuzasadnionego poczucia, że nieznajomi na ulicy się z niego śmieją itp. także z umarłym - przecież sam wiesz, że naciągasz.

twoja awersja do psychiatrów jest symptomem choroby ! spróbuj proszę wyobrazić sobie co by było, gdybym się nie mylił. przyjmij po prostu taką hipotezę i sam ją sprawdź.

jeszcze raz przepraszam za brak szacunku w poprzednim poście.
Awatar użytkownika
kamill
zarejestrowany użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: śr lut 16, 2005 3:38 am

Post autor: kamill »

O jak milo tyle nowych postów :) Aż sie czuje że coś sie dzieje. Niom ale nie mam teraz zabardzo czasu zeby coś pisać i niestety przez najblizszy tydzień , także dopiero w piątek coś skomentuje ,cos sie zapytam itd .
Pozdrawiam
Gość

Post autor: Gość »

jednak w rzeczywistości człowiek uważany za chorego z pewnością nie zacznie z tego powodu mieć omamów słuchowych, nieuzasadnionego poczucia, że nieznajomi na ulicy się z niego śmieją itp. także z umarłym - przecież sam wiesz, że naciągasz.
Zbyszku jesteś w błędzie, psychiatria zna zarówno pojęcie psychozy indukowanej jak i warunki w jakich każdego można wpędzić w psychozę, wszystko też co napisałem jest zgodne z ogólnie panującą wiedzą psychologiczną.

naciągasz natomiast ty moją wypowiedz, bo nigdzie nie napisałem, że to psychiatrzy są pierwotnym powodem powstania tego typu problemu - zazwyczaj tak nie jest choć i tak może bez problemu zdarzyć ...
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8034
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

co to jest psychoza indukowana ? jakie to warunki moga wciągnąć "każdego" w psychozę ? ludzie byli latami torturowani w więzieniach, przeżyli oświęcim, lub wrócili z syberii i ilu z nich popadło w psychozę ? pewno 1 % tak jak w zwykle średnio w społeczeństwie. nie można u nikogo wyindukować psychozy poprzez wmawianie mu jej !
Gość

Post autor: Gość »

ludzie byli latami torturowani w więzieniach, przeżyli oświęcim, lub wrócili z syberii i ilu z nich popadło w psychozę ?
bo to nie takie warunki! tu przyczyna jest doskonale znana - wiadomo dlaczego - kto jest wrogiem a kto przyjacielem!
Gość

Post autor: Gość »

nie można u nikogo wyindukować psychozy poprzez wmawianie mu jej !
1° sprawdz najpierw co to jest psychoza indukowana w podręcznikach chociażby psychiatrii

2° czemu to zjawisko, uznane w psychiatrii mniej więce od 10 lat, a nazwane 'etykietowaniem' jest szkodliwe dla tzw. chorego?
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”