Nie potrafię odnalężć się w życiu
Moderator: moderatorzy
Nie potrafię odnalężć się w życiu
Część
Mam na imię Tomasz.Mam 25 lat.Cierpię na schizofremie paranoidalną.Oprócz normalnych problemów związanych z tą chorobą mam jeszcze jeden psychologiczny.Otóż nie potrafię odnależć się w życiu.Nie wiem jak żyć.Miotam się cały czas aby znałeżć jakiś cel.Prawie jak Baryka z Przedwiośnia.Nie mam celu,próbuje go odnależć ale nie potrafie.życie mnie męczy.Nie wiem co z sobą zrobić.Dawniej nie miałem takich problemów.Poradzcie coś.Prosze!
P.S.
Biore takie leki jak Sulpiryd,Zolafren,Anizepim,Cital,Lorafen,Propranodol,Akineton.Może Lorafen ma coś tu wspólnego???
Mam na imię Tomasz.Mam 25 lat.Cierpię na schizofremie paranoidalną.Oprócz normalnych problemów związanych z tą chorobą mam jeszcze jeden psychologiczny.Otóż nie potrafię odnależć się w życiu.Nie wiem jak żyć.Miotam się cały czas aby znałeżć jakiś cel.Prawie jak Baryka z Przedwiośnia.Nie mam celu,próbuje go odnależć ale nie potrafie.życie mnie męczy.Nie wiem co z sobą zrobić.Dawniej nie miałem takich problemów.Poradzcie coś.Prosze!
P.S.
Biore takie leki jak Sulpiryd,Zolafren,Anizepim,Cital,Lorafen,Propranodol,Akineton.Może Lorafen ma coś tu wspólnego???
Owszem próbowałem.Chodze do psychologa.Mój psycholog próbuju jakoś mi pomóc.Oprócz tego próbowałem medytacji.Naleze również do stowarzyszenia osób chorych na schizofremie(młodych ludzi).Mam tam kontakt z ludzmi takimi jak ja.
Mam pytanko.Mam właśnie takie jakieś podejrzenia co do lorafenu.Wiem że to jest benzodiazepina iwiele czytałem na ten temat.Czy gdybym zamienił np.lorafen na afobam to by to cośdało???Wprawdzie afobam też jest benzodiazepiną ale kiedyś brałem afobam i czułem się w miare dobrze.Co o tym sądzicie??Warte zachodu?
Mam pytanko.Mam właśnie takie jakieś podejrzenia co do lorafenu.Wiem że to jest benzodiazepina iwiele czytałem na ten temat.Czy gdybym zamienił np.lorafen na afobam to by to cośdało???Wprawdzie afobam też jest benzodiazepiną ale kiedyś brałem afobam i czułem się w miare dobrze.Co o tym sądzicie??Warte zachodu?
Re: Nie potrafię odnalężć się w życiu
Tak.Wszystkie.Wiktoria pisze:Wszystkie na raz?Anonymous pisze:
P.S.
Biore takie leki jak Sulpiryd,Zolafren,Anizepim,Cital,Lorafen,Propranodol,Akineton.Może Lorafen ma coś tu wspólnego???
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Medytacje to sobie może odpuść w tym stanie, bo to tylko pogorszy sprawę. Jesli chodzi o leki, to mam mętlik - bo trudno mi uwierzyc, ze mówisz prawdę. Jeśli tak - jesteś jakimś ewenementem na skalę światową...Ale podobno wszystko jest mozliwe. Tylko, czy aby te lekarstwa na pewno zalecil Ci lekarz (wszystkie jednocześnie)? Może Ty po prostu lubisz eksperymenty? A wychodzisz czasami z domu, po prostu na spacer?
moi możesz mi nie wierzyć lub wierzyć ale naprawde biore tyle leków.Nie są to żadne eksperymenty z mojej strony.Tyle prochów biore.Podałbym ci nawet gdtbym mógł dane lekarza który mnie leczy ale oczywiście tego nie zrobie bo nie moge(przez wzgląd na szacunek dla mojej pani doktor).Mieszkam w Łodzi.Obecnie lecze sie w niepublicznej przychodni "pomost".Przedtem leczyłem się na czechosłowackiej(w szpitalu,każdy wie kto mieszka w Łodzi wie o co chodzi).Leczyła mnie pani ordynator oddziału s.Nie wiem co mam jeszcze napisać.Wiserzcie lub nie.Ale czy waszym zdaniem to za dużo leków???Nie wiem dlaczego lekarze przyładowali mi tyle leków.Miałem kiedys(tearz nie mam )kłopoty z urojeniami.I to bardzo silne.Obecnie mam kłopoty młasnie z depresją i ztym co napisałem z odnalezieniem siebie w życiu.Próbowałem zmniejszać dawki leków(za zgodą aczasami i nie pani doktor) ale zawsze kończyło sie to tym że czułem się jeszcze gożej.Może jestem lekomanem??Sam już nie wiem,.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
W porządku, wybacz tą moją dociekliwośc- po prostu nigdy nie spotkałam kogoś w takiej sytuacji, jak Ty, kto musiałby brać taką ilośc leków jednocześnie...Byłam nieufna, bo w przeciwieństwie do wielu chorych, Ty wyrażasz sie dośc jasno i precyzyjnie...A to chyb aozancza, ze ogólnie czujesz się chyba raczej dobrze? Sam zresta piszesz, ze najważniejsze problemy, to depresja i zagubienie. Ale to chyba noramalne odczucia w takiej sytuacji, jak Twoja... A czy poza tym,ze spotykasz się z ludżmi na terapii, masz kogoś bliskiego, kto wie o Twoich problemach, z kim mozesz po ludzku, szczerze pogadać?Wiesz, mówi się, że schizofrenia to choroba samotników...i coś w tym jest.Problem w tym, ze w przypadku pogarszani asię stanu zdrowia, samotność narasta i...kółko się zamyka. Ja to tak przynajmniej czuję. Mnie najbardziej pomogły bliskie osoby. Zdrowe. Takie, którym można wszystko powiedzieć, którym można zaufać...Właśnie - zaufać.Czy TY masz kogoś, komu możesz zaufać?[/url]
Mam osoby którym moge zaufać.Są to ludzie właśnie z ośrodka "Pomost" czyli osoby również chore na schizofremie czy autyzm.Ze zdrowych osób niestety nie mam nikogo.No oprócz rodziców(rodzeństwa nie mam).Czasami przyjeżdzają do mnie mój brat cioteczny z bratową.Ale oni mieszkająw szczecińskim czyli na drugim krańcu polski.Co do ludzi z Pomostu to spotykamy się nawzajem,pomagamy sobie jeżdzimy na wyjazdy.Ostatnio była u nas grupa Szkotów(również z problemami psychicznymi)którzy byli zaproszeni na "wymiane".Jest to program UE.W pażdzierniku ja z moimi porzyjaciólmi jedziemy(a własciwie lecimy)do Szkocji.
Tyle że to mi nie wystarcza.Nie wiem może jestem za bardzo zachłanny,chciałbym sie czuc "super".Ale co do leków to musze poważnie porozmawiać z lekarzem aby mi zmniejszyła przynajmniej te leki.Może wtedy coś sie polepszy.
Pozdrawiam
Tyle że to mi nie wystarcza.Nie wiem może jestem za bardzo zachłanny,chciałbym sie czuc "super".Ale co do leków to musze poważnie porozmawiać z lekarzem aby mi zmniejszyła przynajmniej te leki.Może wtedy coś sie polepszy.
Pozdrawiam
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Właściwie, to chyba dobrze, ze jesteś "zachłanny" na życie, na to, zeby się dobrze czuć. Ja tez bym sobie życzyła takiej zachłanności i nie uważałabym tego za niepokojacy objaw
. Ale trochę Cię rozumiem. Po wyjścieu ze szpitala miałam wrażenie, ze jestem kimś innym,że wszystko jest inne i z żalem wracałam do wspomnień sprzed choroby, kiedy -jak mi się wydawało-wszystko szło super, dobrze się czułam i fantastycznie funkcjonowałam we wszystkim, co robiłam...Kiedy brałam jakąś ksiażkę, której zrozumienie treści wymagało ode mnie pewnego wysiłku, denerwowałam się i wmawiałam, że gdyby nie choroba i te zaburzenia, to pewnie jej lektura sprawiłaby mi nieziemską przyjemność i była po prostu intelektualną igraszką, a nie ciężkim wysiłkiem umysłowym...Oczywiście, to takie "ułudy" którymi rozgoryczony chorobą człowiek długo potrafi się karmić...Prawda jest taka, ze ani intelektualnie, ani pod zadnym innym względem Ty, czy ja nie ustępujemy "zdrowym" ludziom, którzy nigdy nie mieli problemów z psychiką. Problemy zw. z chorobą są inego rodzaju, faktycznie rzutują na wszystko, co się w życiu robi, ale nie tak, zeby od razu obniżyło się dramatycznie IQ, czy też przeszła ochota na picie piwa w miłym gronie...Nie wiem, w jaki sposób Ty poprawiasz sobie nastrój (nie mam tu na myśli "lekkich dragów", bo to bardzo zwodnicze rozwiązanie), ale musisz sam do tego dojść...Mam tylko nadzieję, zę robisz też rzeczy niezwiązane z chorobą, bo tylko w ten sposób można zacząc funkcjonowac poza nią...Z tego co piszesz wszystkie kontakty i osoby, z ktorymi masz do czynienia są w jakiś sposób powiązane z chorobą...ALe to Ty sam najlepiej wiesz, gdzie i w czym się dobrze czujesz ze sobą. To podstawa. POtem może zaczniesz coraz wiecej wychodzić poza sprawy zwiazane z chorobą. Wyjazd do Szkocji jest super i strasznie Ci zazdroszczę (wiesz, że mają tam podobno bardzo tanie zamki
- zawsze chciałam mieć swoj własny zamek...). Porozmawiaj z lekarzem, na pewno nie zaszkodzi.Póki co, niejedna osoba na tym forum mogłaby Ci pozazdrościć precyzji wypowiedzi, jasności umysłu, jak różwniez planów na przyszłość...Przyznasz sam, że większośc osób chorych ma jednak problem zarówno z jednym, drugim,jak i trzecim. Część nie potrafi nawet samodzielnie funkcjonować, niestety...Nie wiem, czy rozwiązaniem jest zmniejszenie dawki leków. Być może rzeczywiście to właśnie im zawdzięczasz swój dobry stan, a obniżone samopoczucie to ,niestety, efekt uboczny, dość częsty zresztą. Sam musisz zrobić bilans zysków i strat, no i przedstawić go lekarzowi.ALe wydaje mi sie, zę w Twoim przypadku kuracja farmakologiczna powiodła sie i nie masz już takich objawów, któe przeszkadzały Ci wcześniej funkcjonować...Jeśli smutek, przygnębienie są duże trzeba nauczyć się z nimi "walczyć", albo -jeśli nie ma innego wyjścia- nauczyć się z nimi żyć, poznać dokładnie ich naturę i umiejętnie się do nich dostosować, by cierpieć z ich powodu jak najmniej...Mozesz takze próbować szukać innych lekarstw ,które utrzymają Twój dobry stan i nie będą miały takich objawów ubocznyhc, jak silny smutek,czy przygnębienie, itd.ALe wiesz sam, ze to wszystko odbywa sie metodą prób i błędów...Powiem Ci też, ze całkowite odstawienie leków nie jest żadnym gwarantem,że ten smutek Cię nie dopadnie.. Myślę, ze winna za to jest rozregulowana "biochemia" mózgu, odpowiedzialna tez za wszystkie objawy choroby. JA zdecydowałam sie nie brać lekarstw,, funkcjonuję w miarę dobrze...Ale potrafi mnie czasami dopaść niestety coś takiego, że bez żadnych racjonalnych powodów nagle dopada mnie jakiś lęk, albo płacz. Traktuję to jako część swojego życia,cos z czym można żyć i nie być przeszkodą dla siebie, czy innych. Na szczęście jakoś się udaje. MAm nadzieję, ze to się nie zmieni "na gorsze" i nie obróci przeciwko mnie.Pozdrawiam Cię.
