mój list pożegnalny c.d.
Moderator: moderatorzy
Re: mój list pożegnalny c.d.
Z alkoholem nie należy popadać ze skrajności w skrajność. U mnie w rodzinie wszyscy piją, i moja naturalna postawa, moje naturalne zachowanie- a jestem od czasu do czasu ekscentryczna czy tam "osobliwa"- wywołuje w nich agresję, więc czasem sobie potajemnie strzelę jedno (!) piwko, bo udawanie, stwarzanie pozorów, to trudna gra aktorska, no i by zneutralizować moje ciało migdałowate, czyli tak zwaną ksobność na te trzy godziny. To jest współuzależnienie, wiem. Ale sierpień to miesiąc abstynencji, więc jakiś cel można sobie obrać...
Re: mój list pożegnalny c.d.
Może kiedyś odstawię leki ale to będzie ostatnia próba do czasu aż złapię trzecią psychozę. Gdy je odstawię będę musiał się pilnować i żyć bez alkoholu, trawki i unikając stresu. Czyli tak jak teraz ale ze świadomością braku możliwości odwrotu, teraz jak się złamię i wypiję parę piw to w sumie nic się nie dzieje. Nie wiem czy ma to sens, na razie nie czuję takiej potrzeby ale kiedyś mógłbym spróbować. Oczywiście za zgodą lekarza.
Zmniejszyłem ostatnio dawkę na minimalną. Po latach brania leku nie wiedziałem, że jakoś on wpływa na moje ogólne samopoczucie i sprawność. Jednak różnica jest zauważalna. Rzeczywiście warto było brać leki, żeby doczekać tego momentu zmniejszenia dawki, a w przyszłości może nie brania leków wcale ale co to za życie z ciągłą świadomością, że nagle mogę się rozchorować. Póki co jestem więc skazany na leki do końca życia, nic nie poradzę, muszę znaleźć jakiś pozytywny aspekt tego położenia.
Ciekawy jestem tych chorób duszy. Aktualnie zakładam, że ciało i umysł jest narzędziem duszy ale nie myślałem, że z duszą może być coś nie tak.
Zmniejszyłem ostatnio dawkę na minimalną. Po latach brania leku nie wiedziałem, że jakoś on wpływa na moje ogólne samopoczucie i sprawność. Jednak różnica jest zauważalna. Rzeczywiście warto było brać leki, żeby doczekać tego momentu zmniejszenia dawki, a w przyszłości może nie brania leków wcale ale co to za życie z ciągłą świadomością, że nagle mogę się rozchorować. Póki co jestem więc skazany na leki do końca życia, nic nie poradzę, muszę znaleźć jakiś pozytywny aspekt tego położenia.
Ciekawy jestem tych chorób duszy. Aktualnie zakładam, że ciało i umysł jest narzędziem duszy ale nie myślałem, że z duszą może być coś nie tak.
Re: mój list pożegnalny c.d.
Z alkoholem popadam w skrajności jak ze wszystkimi używkami. Teraz odstawiłem alkohol ale nie uważam tego za skrajność tylko nowe podejście do alkoholu. Póki co nie piję i mi dobrze. Po wypiciu piwa, pewnie bym popadł w skrajność i jakiś czas bym musiał sobie popijać pod wieczór ale pierwszy raz odstawienie nie jest dla mnie przeciwną skrajnością. Może po dłuższej abstynencji wypicie jednego, dwóch piw nie uruchomi we mnie tej nieodpartej chęci upijania się.
Sytuacji nie ułatwiają ludzie, którzy mi się dziwią i widocznie myślą, że jestem w skrajności nie picia. No i argument, że nie mam problemu z alkoholem, bo inni przepijają życie i majątki. No co ty odpierdzielasz, napij się.
Re: mój list pożegnalny c.d.
No tak, skrajność niepicia też może mieć coś z kompulsyjności/ kompulsywności. Szczęście ma według mojego rozeznania ten, co może zachowywać się swobodnie: Z jednej strony bez sztywnego gorsetu i manieryzmu, z drugiej bez konieczności bycia (jakimś) "śmieszkiem" i "zadowalaczem" znudzonego towarzystwa.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 18813
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: mój list pożegnalny c.d.
Forum jest słabym pomysłem dla osób z remisją, niestety. Jestem tu raczej z przyzwyczajenia i nuda.
nic
- Piotrek007
- zaufany użytkownik
- Posty: 2957
- Rejestracja: wt paź 21, 2014 12:48 pm
- płeć: mężczyzna
Re: mój list pożegnalny c.d.
Forum evot to jakby poczekalnia.W końcu każdy z nas wsiądzie do pociągu i pojedzie dalej.
"Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 18813
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: mój list pożegnalny c.d.
Niektórzy myślą, że są mądrzejsi, ale i tak się znajdą mądrzejsi od nich xd
nic
Re: mój list pożegnalny c.d.
Nie piję alkoholu przy lekach psychiatrycznych.Nie chcę zepsuć sobie zdrowia psychicznego bardziej.Tego mnie nauczyło życie.Przy naszych lekach nie wolno spożywać alkoholu.
Re: mój list pożegnalny c.d.
Tak czasem w mojej kilkudniowej wycieczce po forum myślę, że dużo tu usiłowania robienia sobie żartów z podchwyconych słów. W ustach schizofreników nie brzmi to logicznie jak i w ustach trzeźwych alkoholików żarty o alkoholu są nie śmieszne.
Ja pomimo słabego samopoczucia staram się z całych sił utrzymać powagę. Czasem się udaje , czasem nie.
Żartowanie z choroby jest -wiem o tym- oswojeniem się z tym co mnie dotyka. Ale oczy moich zdrowych kolegów mówią mi wszystko. Staram się więc zachować powagę, spokój i pogodę ducha( nie zaśmiewanie) Na ile mam sił.
Może w przyszłości będę w domu opieki , ktoś mi mądrze podpowiedział abym wybrała jak najmniejsze zgrupowanie w jednym miejscu osób z chorobą psychiczną.
Szeptem pisane do mojego ucha : Słowo Boże
Re: mój list pożegnalny c.d.
Trzymam się karuna,
Czytam w tym wątku że to Forum to jakby poczekalnia, eh zatem cieszę się że nie stoję sama a mój pociąg niech się spóźnia , chwilo trwaj.
Czytam w tym wątku że to Forum to jakby poczekalnia, eh zatem cieszę się że nie stoję sama a mój pociąg niech się spóźnia , chwilo trwaj.
Szeptem pisane do mojego ucha : Słowo Boże