czy dzięki schizofrenii można się wzbogacić test

informacje naukowe, medyczne

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
imon
zaufany użytkownik
Posty: 958
Rejestracja: sob lut 08, 2014 4:00 pm
płeć: mężczyzna

czy dzięki schizofrenii można się wzbogacić test

Post autor: imon »

Lubię oglądać filmy o ludziach wygrywających w lotto... złapałem się na tym ostatnio oglądając Ukrytą prawdę czy też "Dwa miliony dolarów napiwku" Niewykluczone, że lotto to moja pasja a samo zwycięstwo to dla mnie nic innego niżeli wyzwanie, któremu chciałbym sprostać....

Sporo chorowałem na schizofrenię, można powiedzieć, że na samym początku byłem niemalże bezsilny i nie podjąłem nawet żadnej walki. Nie mniej jednak choroba ta dała mi pewne spostrzeżenia na temat świata... między innymi jak bezlitosna jest zasada oko za oko, czy też zasada nadstaw drugi policzek gdy umysł wymyka się spod kontroli i do końca nie wiadomo dlaczego w bardzo szybkim i brutalnym tępię zaczyna życzyć wszystkim tego co najgorsze. Człowiek zdaje sobie wówczas sprawę, że na świecie powinna istnieć inna sprawiedliwość niżeli taka propagowana w obecnej modzie przez wszechświat...

Pewnego dnia postanowiłem, że się nie poddam i tak jakoś gdy umysł katował mnie mało szlachetnymi myślami, zdolnymi uczynić nic innego jak w moje życie sprowadzić nieszczęście jak i do życia innych ludzi... pomyślałem, ze te wszelkie negatywne myśli już pozostaną we mnie... pomyślałem wówczas o oazie o czymś w czym mógłbym się schronić... Uznałem, że wśród gąszczu zamieszek jakie działy się w moim umyśle można by wybudować nowy obszar.... Nową przestrzeń dla myśli. Porównałem zatem mój umysł do kartki papieru strasznie zamalowanej kolorami piekła... nie przyszło mi do głowy nic innego jak zamalowanie tych obszarów piekła, nieco bardziej optymistycznymi barwami.... W całej katatonii było natomiast tak, że umysł mój bez przerwy reagował... nastąpiła w nim reakcja łańcuchowa która trwała półtora roku... przypominał machającego bezwładnie myślami topialca, który nie ma szans na utrzymanie się na wodzie a mimo to odruchami obronnymi niczym odruch gdy przypalamy rękę impulsywnie odsuwał ją od ognia...

Zatem potrzebna była mi przestrzeń... Przemawiałem do siebie językiem metafor i przenośni... Uznałem, że zamalować to piekło będzie najlepiej... bo to by nie sączyć niekorzystnym owoców owego funkcjonowania umysłu, by ta zła energia do mnie nie wróciła... I to była moja myśl przewodnia...
Wykorzystałem dorobek całego mojego życia aby uciec od tego piekła od tego bólu... Przypominałem sobie różnego rodzaju złote myśli i wydarzenia, które mogłyby stać się dla mnie wzorem matematycznym od zwalczenia tego cholerstwa... Pamiętam jak miałem 5 lat i operacje palca, na którym coś mi wyrosło bodajże odcisk... Gdy wracałem do domu to nie mogłem swobodnie chodzić i strasznie kulałem... Podszedłem wtedy z moją mamą do targowiska. Moja mama kupiła mi szachownice i tak jakoś się stało, ze to wydarzenie totalnie odciągnęło moją uwagę od bólu. Tak się ucieszyłem tej szachownicy, że wręcz biegłem na autobus by jak najszybciej pobawić się nią w domu... Był to dla mnie na tyle silny impuls, że totalnie zapomniałem o operacji palca. To było swego rodzaju placebo to wydarzenia... I moja myśl przewodnia przez wiele miesięcy. Tak więc w swojej schizofrenie szukałem przysłowiowej szachownicy która by mogła sprawić, że mój umysł pod wpływem impulsu który należało stworzyć zacząłby funkcjonować normalnie...

I wtedy się zaczęło. Szczerze nie wiedziałem, czy to zadziała... nie miałem żadnej gwarancji ale już wtedy wiedziałem, że niczym innym nie chce się zajmować jak walką z schizofrenią... Wygram czy nie osiągnę swój cel... bo bynajmniej zajmę czymś swój umysł.... Tak oto spadł na mnie pierwszy promyk światła... Nadzieja, że ta katatonia się kiedyś skończy a tym samym miałem już jedno narzędzie, które mogło się temu przeciwstawić... Przypominałem też sobie forum o uwodzeniu kobiet, ktoś tam kiedyś wymieniał różnego rodzaju zasady mogący pomóc w podrywie a jakby nie było podryw to było całe moje życie i na niczym innym się nie znałem. Była wieć taka zasada... dwa kroki w przód,a potem krok w tył... W podrywie polegała to na tym, że na przykład kładę kobiecie rękę na kolano, a potem zdejmuje krokiem w tył tylko po to by kolejnym razem pozwolić sobie na coś więcej... W schizofrenii wykorzystałem tą zasadę po to by unicestwić pesymistyczne myśli... chciałem rozhuśtać swój umysł... Przekonać go do tego, że po negatywnej myśli przyjdą dwie pozytywne.... potem przekonać go, że pojawi się jak zwykle negatywna i w ten sposób stosunkiem dwóch pozytywnych do jedne negatywnej chciałem przemówić do niego... zasadą która sprawdzała się w świecie podrywie... tym samym sposobem po kilku dniach praktyk przejąłem inicjatywę pojawiania się pesymistycznych piekielnych myśli.... teraz te myśli nie pojawiały się swobodnie pojawiały się na mój rozkaz jedna negatywna na dwie pozytywne... miałem zatem już gotowy antywirus na pesymistyczne myślenia, który odegrał swoją rolę i pozwalał sobie niczym w podrywie na coraz więcej... w sensie trzy pozytywne myśli jedna negatywna... a następnie cztery pozytywne myśli jedna negatywna, by następnie mieć sześć negatywnych myśli i jedną negatywną... dążąc do tego aby było 99 pozytywnych myśli na jedną negatywną by ostatecznie zgładzić w sobie ten obłąkany pesymizm...

Znalazłem w internecie forum traktujące o schizofrenii i zacząłem się tam przypatrywać innym.... wierzyłem, że wszyscy tak cierpią jak ja i nie pragną niczego innego jak zdrowia.. tak też zacząłem na nich patrzeć.... Dawałem innym rady... ale tylko takie które sam chciałbym usłyszeć... w sensie to co dajesz się od Ciebie zwraca... oko za oko... tak też zauważyłem, że w ten sposób mogę sobie budować nową przestrzeń... nigdy nie dałem żadnemu forumowiczowi rady z której sam nie skorzystałem.... Wszystko zaczynało działać... No więc miałem już swój azyl i odciągniętą uwagę od katatonii... mogłem zatem śmiało mierzyć się z myślami, które wcześniej zatruwały mi życie i przekształcać je w taki sposób aby nie mieć przede wszystkim z ich powodu wyrzutów sumienia. Doszedłem do wniosku, że te myśli to jak wirus w przeglądarce internetowej, który otwiera samoczynnie niechciane treści. Dzięki temu nie czułem się odpowiedzialny, za parszywe myślenie w katatonii... a moje życie otwierał się na różne prawa... na wszelką sprawiedliwość która mogłaby mi pomóc....

W tym wpisie będzie właśnie o tym odkryciu o tym prawie, że korzystaj z rad które dajesz innym... i to jest właśnie to prawo ten wzór matematyczny który mi się nakreślił w schizofrenii... który tym razem nie wykorzystuje do leczenia katotonii lecz jako sprawiedliwość mogąca przyciągnąć wygraną w lotto do mojego życia... otóż jakiś czas temu dałem mojemu wujkowi radę aby grając w lotto kupował minilotki na wszystkie losowania i jackpota na wszystkie losowania i to był jego budżet na lotto... CZyli licząc minilotka po 1,25 x 30 dni daje 37,50 zł no i jackpot 12,50zł x 4 daje 50. Czyli w sumie 87,50 zl miesięcznie na lotto...
Nie wiem dlaczego wierzyłem dając mu tą radę, że wygra.... Nie wiem, czy z niej z korzysta ale ja napewno tak więc mam kupony lotto.
Liczby 15,16, 21,23, 27 na dwa kolejne losowania w minilotku
Liczby 3,9,20,24,26 na 10 kolejnych losowań w minilotku

i liczby 9,36,3,41,49 i 4, 7 w eurojackpot.

Pierwszy raz testuje ten system... ale mam przeczucie ,że w drugim bądź ósmym dniu przedsięwzięcia coś mi wpadnie bo takie miałem odczucia co do rady której udzieliłem wujkowi
ODPOWIEDZ

Wróć do „wiedza o schizofrenii”