krew do stóp spływa ja odpływam
zwłok jednak żywy ciesze się że Jezus widzi
to z nim umieram bramy niebios grzecznie otwieram
wszyscy święci umyć go ze zniewoleń hedonistycznych wyczyścić to co w nim zbrukane
prysznic ognia oczyszcza mnie niewolnik staje się wolny nałogi na kimś innym puszczają się
teraz to dopiero faza poza czasem i przestrzenią gdy już bać się siebie nie muszę tyle na to czekałem po śmierci wiersz napisałem
i grafomanem być przestałem a to największy cud
