Co wiecie o zaburzeniach schizoafektywnych?

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

Jolanta

Co wiecie o zaburzeniach schizoafektywnych?

Post autor: Jolanta »

:arrow: Jak to się leczy?
Jakie są szanse na wyleczenie?
Co z dziedziczeniem?

Mam 31 lat i marzenia o normalnym domu i rodzinie Czy mam jakieś szanse?
Gość

Re: Co wiecie o zaburzeniach schizoafektywnych?

Post autor: Gość »

mysle ze sa duze szanse trzeba tylko brac leki systematycznie i niepoddawac sie jak masz chwile slabosci - ja sie czuje dobrze
Gość

Post autor: Gość »

Moglibyscie napisac troche o samych zaburzeniach?Malo jest informacji na ten temat.
Gość

Post autor: Gość »

Zaburzenia to halucynacje głosowe, słyszysz (w moim przypaku głosy komentujące twoje zachowanie, masz urojenia że są podsłuchy że sledzą ciebie i masz na to swoje wytłumaczenie (w zależności od człowieka - każdy ma inne wytłumaczenie ktoś sobie ubzdura że jest napoleonem - przykładowo) - jestes w ciezkim stanie i nie wiesz w koncu co jest grane bo myślisz ze wszyscy o tobie wiedzą dlatego nic nie mówisz nikomu - tabletki powstrzymują twoje prawdziwe "ja" :)
Jolanta

Post autor: Jolanta »

Ja też często czuję się dobrze ale potrafię wpaść czasę w straszny dół z byle powodu. Niespać przeryczeć całą noc z tego błachego powodu a najwięcej tragizuje z powodu tej właśnie choroby że to schizofrenia itd. No i własnie olbrzymi dyskonfort psychiczny z powodu braku informacji na temat tej choroby jedyne co wczoraj znalazłam to, to:

F25 - Zaburzenia schizoafektywne

Epizodyczne zaburzenia z intensywnymi objawami zarówno afektywnymi, jak i schizofrenicznymi, które jednak nie uzasadniają rozpoznania ani schizofrenii, ani epizodów depresyjnego czy maniakalnego. Inne stany z objawami afektywnymi, które nakładają się na wcześniej występującą psychozę schizofreniczną lub współistnieją bądź pojawiają się naprzemiennie z utrwalonymi zaburzeniami urojeniowymi innego rodzaju, klasyfikowane są jako F20-F29. Objawy psychotyczne w chorobach afektywnych, które nie są zgodne z nastrojem, nie uzasadniają rozpoznania zaburzeń schizoafektywnych.

Ale jak to przeczytałam to pomyślałam sobie że to jakaś choroba widmo niby jest a niby nie ma więc nie wiadomo właściwie czy jestem schizofreniczką czy depresantką czy też maniaczką czy też zdrową osobą. Jestem wszystkim i niczym jednocześnie. A ty jakie masz wrażenia po przeczytaniu tej definicji.
Jolanta

Post autor: Jolanta »

Widzę że piszemy jednocześnie :) Miałam epizod psychozy schizofrenicznej wyobrażałam sobie że mogłabym stać się osobą swiętą bo ten epizod schizofrenicznybył na tle religijnym i trochę jakby związany z moim "przyjacielem", który jest księdzem ale może to jest tak właśnie jak ty napisałeś po prostu wszystko staram się sobie wytłumaczyć że napewno tak dlatego, że
Jolanta

Post autor: Jolanta »

Napisze wam co właściwie się stało ze mną a was poproszę o opinię i wasze rozpoznanie bo szczerze mówiąc jeśli chodzi o rozpoznanie lekarskie nie mam wrażenia że ono jest prawidłowe i wydaje mi się, że jest ono mało dosłowne takie coś z takim czymś bez takiego czegoś tak to w moim rozumieniu brzmi w wypisie szpitalnym mam tylko wzmiankę o dołku psychicznym(ale to nie był szpital typowo psychiatryczny tylko szpital MSWIA -w Poznaniu i oddział psychiatri). Właściwie to nie wiem od czego zacząć bo to jakby nie ma jakiegoś specjalnego początku po prosty trzy lata temu w telewizji zaczęto trąbić o pedofilii wsród księży a zwłaszcza o biskupie Pecu napewno pamiętacie. W tym momęcie kiedy usłyszałam tę informację poczułam potworny ból psychiczny z powodu słowa molestowanie seksualne. Pomyślałam sobie że znałam kiedyś księdza Piotra który właściwie nie wiadomo kim był dla mie niby przyjacielem. Ciocia (to ciocia u której się wychowywałam, bo moi rodzice zgineli w wypadku samochodowym gdy miałam 15 lat i wtedy to właśnie mniej więcej zawiązała się znajomość z tym księdzem)powiedziała mi że powinnam odwiedzić księdza Piotra bo jest w tej chwili proboszczem w Swarzędzu koło Poznania i prosi w jakiejś tam gazecie o pomoc i wsparcie bo aktualnie buduje kośćiół...................Interesuje was to pisać dalej czy przynudzam?
Gość

Post autor: Gość »

Nie przynudzasz.Czytajac to co napisalas,pomyslalam o rozchwianiu emocjonalnym.Depresja,jak gdzies czytalam,moze wynikac z zadawnionego konfliktu,poczucia winy.A tak ogolnie:masz prawo skonfrontowac opinie jednego lekarza z innym lekarzem.Jesli jeden cos mota,nie potrafi dobrze wyjasnic,pojdz do innego.Pomysl o nim jak o fryzjerze,nie spelni oczekiwan,to znajdziesz innego.
Jolanta

Post autor: Jolanta »

No dobra będe pisać dalej ale to bedzie może długie.
Przypomniałam sobie że z tym księdzem miała miejsce kiedyś niedwuznaczna sytuacja z powodu której zawsze miałam tzw wyrzuty sumienia. Pamiętałam również że nigdy na temat tej niedwuznacznej sytuacji nie rozmawialismy tzn ja i ten ksiądz. Pamiętałam ponadto, ze umawialismy się kiedyś że będziemy przyjaciółmi. Więc gdy zaczęły się te reportarze telewizyjne o pedofili księży pomyślałam sobie że właściwie to muszę coś w tej chwili zrobić. Pomyslałam że albo powinnam przeprosić tego księdza za to że taka niedwuznaczna sytuacia między nami zaszła albo pójść z tym do spowiedzi bo nigdy nie byłam albo jakoś zareagować, bo może facet (tzn ten ksiądz), był wtedy zakochany we mnie tak jak ja w nim i w tej chwili kiedy są te wiadomośći o biskupie Pecu może czuje to samo że czuł się molestowany seksualnie bo ta niedwuznaczna sytuacja mogłaby na to wskazywać. Było mi strasznie wstyd męczyłam się z tymi myślami długo ryczałam po nocach myślałam prawie całymi dniami nic mi już nie szło. W koncu uznałam że jeśli facet był moim przyjacielem to powinnam z nim o tym porozmawiać bo może męczymy się z tym oboje. Ale jednoczesnie zaczeły się moje modlitwy i myslowe rozmowy z bogiem. " Panie Boże poślij mnie" "Panie Boże pomóż mi" "Panie Boże jeśli to była prawdziwa miłość to spraw byśmy się dogadali".............Trochę przerwy zaraz to dokończe
Jolanta

Post autor: Jolanta »

W końcu się wkurzyłam i powiedziałam koniec tak dłużej być nie może idę coś z tym zrobić bo jest coraz gożej nie może to tak dłużej trwać. Porozmawiałam z moim mężem powiedziałam jemu mniej więcej o co chodzi ale nic nie mówiłam jemu o tej niefortunej sytuacji między mną a tym księdzem. Pomyslałam że pogadam znim przeprosze powiem, że jest mi wstyd, że mam od 13 lat wyrzuty sumienia z tego powodu on mi możed powie to samo albo mnie jakoś wyprowadzi na prostą z tymi wyrzutami sumienia że jakoś to załatwię i znajdę swój upragniony spokój. Wiedziałam że spokój to jest to czego teraz najbardziej potrzebuję bo mam do dokończenia pracę magisterską z fizyki i też budowę domu na głowie i trochę problemów na głowie z tą budową związanych bo nie wiem skąd wziąźć kasę na t ę inwestycję itd itp. Pomyślałam że jak się dogadam z tym księdzem to on mi trochę w sprawie tej budowy domu pomoże psychicznie ja jemu w sprawie tego kościoła i będzie w sumie obupulna korzyść z tego spotkania. Pomyślałam że może pogadam też z nim o moim mężu który jest policjantem i w tamtym czasie pracował na zmiany co bardzo dezorganizowało nasze życie bo nic nie można było zaplanować a jak wracał do domu to był tak wypompowany że nie szło z nim porozmawiać o niczym bo natychmiast kład się spać. Więc ogromny stres czułam że mam wszystko na głowie i że muszę natychmiast pozbierać się do kupy wszystko jedno jak......................CDN
Awatar użytkownika
ikik
bywalec
Posty: 60
Rejestracja: czw lut 09, 2006 6:38 pm
Lokalizacja: Lodz

Post autor: ikik »

Jolanta,czy wszystko co tu opisujesz powiedzialas lekarzowi?Im pelniejszy obraz siebie mu predstawisz,tym wieksza szansa,ze bedzie Ci umial pomoc.
Jolanta

Post autor: Jolanta »

Umuwiłam się z tym księdzem na spotkanie przez telefon ale rozmowa wydała mi się bardzo dziwna zupełnie tak jakbyśmy się rozmijali w temacie jego głos wydał mi się bardzo zasadniczy i ogólnie poczułam się nijak. Umówiłam się więc z nim ale nadal nie przestałam o tym wszystkim myśleć i ryczeć bo zaczełam się obawiać że możepopełniam błąd że wybieram się do tego księdza. Przestałam rozumieć już wogóle o co chodzi bo ksiądz Piotr powiedział dokładnie tak " Tak tak pamiętam coś to musi pani przyjechać na kawę" Sen z oczu spędzały mi te słowa No bo jaka poani i jaka kawa o co tu właściwie chodzi to nagle jestem panią przecież niby byliśmy przyjaciółmi. Ryczałam i wachałam się co zrobić radziłam się jeszcze w tej sprawie czy pójść czy nie mojej koleżanki i mojej cioci, bo z moim mężem nie bardzo szło się dogadać zresztą to ja zawsze w domu we wszystkim grałam pierwsze skrzypce i wszyscy jednoznacznie nie bój się idz (ale im nie zwierzałam się z tych wyrzutów sumienia to była zbyt wstydliwa sprawa o której nikomu nie mówiłam)....cdn
Jolanta

Post autor: Jolanta »

Do ik ik nie mam okazji nigdy wypowiedzieć się lekażowi od A do Z bo mam za mało czasu w gabinecie a w szpitalu jak byłam miałam trochę więcej ale cały czas obawiam się że nikt mi nie wierzy i mnie nie słucha. Poprostu wydaje mi się że oni myślą (tzn lekarze, że ja tę historię zmysliłam albo sobie uroiłam,a dlaczego tak myślą to zaraz powinno się to wam wyjaśnić)
Jolanta

Post autor: Jolanta »

Postanowiłam że pójdę na to spotkanie a jak będzie coś nie tak i rozmowa nie będzie się kleić to się zwinę i tyle, że może to jakoś będzie. Byłam w wielkim strachu bo nie mogłam sobie przypomnieć jak facet wygląda czy jest gruby czy chudy wysoki niski bląd rudy czarny szpakowaty jak on wyglądał zupełnie nic nie pamiętałam. No dobra pomyślałam muszę wziąźć ze sobą jakieś zdjęcia album z apsolutorium i ten zeszyt który zostawiłam sobie na pamiątkę od religi z jego wpisem zapakowałam to do torby i poszłam. Czułam się trochę pewniej wiedząc że wraźie czego będe miała o czym z tym księdzem gadać. Ciocia też podsuneła mi tematy na pierwszą rozmowę powiedziała miże mam jemu opowiedzieć o szkole że skończyłam studia o mężu że mam mu pokazać zdjęcia slubne. Gdy otwierał mi drzwi jak go zobaczyłam pomyslałam Boże ratunku to on, ale wziełam głęboki oddech i weszłam razem z tą torbą pełną gadzetów czułam się pewnie. W kuchni zastałam gosposie kturej ukradkiem podałam kawę aby zaparzyła ją księdzu skoro rozmowa miala się o kawie to pomyslalam że może ja tę kawę powinnam jemu kupić skoro już idę do niego w gości..........cdn
Jolanta

Post autor: Jolanta »

Nie no teraz was już chyba przynudziłam na maksa jak tak to sory ale na początku tej mojej choroby widmo naprawdę nie było nic ekstremalnego oprócz strachu, niepewności wyrzutów sumienia proźby do Boga o przebaczenie i pomoc
Jolanta

Post autor: Jolanta »

Rozmowa była bardzo sympatyczna ale nie roamawialismy o tym niefortunnym zajściu między nami chociaż miałam to na myśli nie odważyłam się zacząć tego tematu bo czułam że w kuchni obok jest ta gosposia która raczej nie powinna o tym słuchać że to raczej jest sprawa między nami i trzeba będzie poczekać na lepszy czas. Ale gadaliśmy faktycznie o szkole o tym że kiedys mi obiecał że zabierze mnie w góry jak skończę szkołę a słowa nie dotrzymał i tak o mężu kto w domu rządzi no byłam zachwycona tą rozmową i Piotrem wydał mi się bardzo do rzeczy nie jakiś tam nawiedzony z którym można tylko pogadać o kośćiele tylko taki poprostu życiowy facet. Gosposia nagle wyszła i w tym momęcie poczułam się niepewnie i w myślach zaczełam już kombinować jak wyjść zaczełam się bać ja sama i on. Chciałam pozostawić po sobie dobre wrażenie i może już trochę nawiązać do tego poco przyszłam. Zaczełam więc że może jeszcze kiedyś tam pogadamy jeszcze o moim mężu, ale właściwie to nie wiem bo nie wiem co to wtedy dla niego znaczyło i że nie bardzo rozumiem dlaczego ta nasza przyjaźń się wtedy rozwaliła że przecież rozmawialiśmy tyle razy o przyjaźni między nami a tu nagle coś nie tak zniknął jakoś tak dziwnie właściwie to nie wiem nawet jak i dlaczego, że może wtedy byłam zbyt smarkata zeby pewne sprawy zrozumieć ale teraz już jestem starsza że możemy już o tym otwarcie rozmawiać że nie powinno się tak nikogo bez wyjaśnienia pozostawiać i że zachował się niefer. Ksiądz w momęcie kiedy to wypowiedziałam wstał odruchowo bardzo nerwowo i usiadł zaraz potem No tak masz rację należy mi się. W tym momęcie zdałam sobie sprawę z tego że wywaliłam sobie to tak od poprostu bezpośrednio że może trochę przecholowałam z tą szczerośćią i że teraz to on już się przestraszy więc zamias poczekać co ma mi do powiedzenia zaczełam go przepraszać że może zbyt pochopnie go oceniam że nie powinnam że pewnie miał jakieś powody, że może jego ksiądz proboszcz jemu wtedy głowę suszył o te spotkania ze mną itd Na co odpowiedział że tak rzeczywiście coś tam ksiądz proboszcz jemu suszył gdy przychodziły do niego dziewczyny no ale teraz to jest tak ze nawet jak przychodzą chłopacy to nic nie wiadomo miał tu na myśli sprawę Peca ale ja nie miałam ochoty rozmawiać o Pecu więc przytaknełam no tak, Tak i nie rozwijałam tematu dalej i tu łups kolano księdza wylądowało gdieś poniżej mojego kolana i zaczepiło mnie. Wpadłam w panikę ból psychiczny trzasnąć go czy nie nie to ksiądz co zrobić ratunku poduszka chwyciłam poduszkę i zaczełam j ą przytulać póżniej buch w ramiona Piotra jeszcze wyszeptałm mój Piotruś (on moja Jolka czy Jolcia)z tego napięcia i klapa była gotowa. Trwało to może 5 do 10 sekund potem natychmiast się otrząsnełam całe napięcie zeszło ze mnie po tym przytuleniu i czułam że teraz to ja już muszę natychmiast uciekać bo nie wiem jak mam się dalej zachowywać. Szybko zapytałam która godzina i zaczełam się ubierać wtedy on przyniósł mi wizytówkę i powiedział chcesz lepszy numer telefonu masz. W głowie miałam już tylko szum i chciałam natychmiast wyjsć wyjść wyjś wziełam wizytówkę wsunełam do torby póżniej poprosiłam o jeszce jedną bo nie wiedziałam gdzie włozyłam tę pierwszą i w głowie tylko sygnał gdzie jest wyjście......cdn
Jolanta

Post autor: Jolanta »

To była chwila przerwy na papierosa, bo jestem palaczem- mówiłam że to będzie przydługawe ale liczę na waszą cierpliwość Mam nadzieję, że się nie przeliczę i że to co teraz piszę jest logiczne i normalne.Gdy wracałam do domu byłam w stanie euforii nie mogłam posiąść się z radosći że zobaczyłam Piotra, że fajnie właściwie wyglądał, że w sumie był bardzo miły i że to super, że dał mi tę wizytówkę że dalej to już jakoś się rozwiąże i będzie po mojej myśli będe uratowana ja z tych wyrzutów sumienia mój dom że się wybuduje i ogólnie wszystko super i pozitiw. Moi sąsiedzi a w tym ta koleżanka o której wam pisałam czekali na mnie w domu, bo wszyscy byli strasznie ciekawi jak to spotkanie się potoczyło po części wiedzieli dlaczego wybrałam się do tego księdza wiedzieli o tym domu który chcę wybudować i o moich małych (jak teraz widzę problemach z mężem) mówiłam im o tym,że będe potrzebowała w tej chwili duzo wsparcia od innych bo mam bardzo duże obciążenia psychiczne z czasów mojego dzieciństwa. A chodziło mi o to że ci rodzice o których wam pisałam którzy zgineli w wypadku samochodowym w 1989r byli moimi rodzicami adopcyjnymi przedtem byłam w domu dziecka w Bninie od trzeciego roku życia aż do lat 7-miu. Często bywało tak w moim życiu, że jak mi coś nie wychodziło to wpadałam zaraz w doła i ryczałam że dlaczego mnie ciągle coś spotyka że dlaczego mi coś ciągle nie wychodzi dlaczego mi w końcu nie może się coś udać. Byłam ogólnie niezadowolona ze swojego zycia miałam mocno zaniżoną samoocenę i poczucie że chyba ja jestem jakaś felerna i zła skoro nic mi się nie udaje a innym wszystko wychodzi od razu za pirwszym razem na "pięć z plusem". Myślałam o sobie, że nic nie potrawię że tak naprawdę z niczym dobrze sobie nie radzę po prostu nie wierzyłam w siebie. Czułam że muszę koniecznie napisać już tę pracę magisterską z tej fizy bo inaczej zmarnuję jeszcze te pięć lat a czułam, że na to nie mogę już sobie pozwolić że miałam już poślizg w życiu ze szkołą po smierci moich rodziców i póżniej po liceum wybrałam najpierw socjologię i zrezygnowałam na rzecz fizyki. Tak więc spinak z pracą magisterską był już straszny a co najgorsza nie mogłam jej wogóle napisać bo nie mogłam nie umiałam zbudować układu do badania rozszerzalnośći cieplnej wody takiego by można ten układ podłączyć pod komputer i automatycznie dokonać pomiaru. Zresztą część teoretyczna też nie była dla mnie zbyt prosta bo materiały na ten temat były ograniczone do podania tylko definicji samego zjawiska i nic szerzej trzeba było niźle kombinować pomiędzy fizyką a chemią i sprawami wiązań chemicznych a takrze z budową cząsteczkową. Byłam wkurzona że mam niewdzięczny temat, że to bardziej temat dla chemika niz dla fizyka i co ja mam z tym fajansem zrobić mój mąż nie ma zielonego pojęcia o fizyce a co dopiero o chemii. Moi najblizsi znajomi ze studiów mieli swoje tematy i nawet przez myśl mi nie przeszło żeby prosić ich o pomoc w moim temacie.No ale wracamy do powrotu do domu więc sąsiedzi czekali jak im powiedziałam ze super wypadło to bardzo się ucieszyli, że mi się coś udało nawet zaproponowali że zrobią kiedyś kolację czy grila u mnie latem na ogrodzie a ja go zaproszę że też chętnie by poznali tego księdza skoro jest taki fantastyczny mówili mi że to cudownie że mam wkońcu bratnią duszę że potrzebuję kogoś takiego przedkim się wygadam.........cdn
Jolanta

Post autor: Jolanta »

Mężowi nic nie powiedziałam ani o tym kolanie ani o tym przytuleniu. Tylko że super fajnie ekstra ok może będziemy mieli fajnego przyjaciela, ogólnie zakręcona i zafascynowana Piotrem na tzw maksa.Jak bym mogła to bym jesze tam wróciła tym bardziej że jak mnie odprowadzał do wyjścia czułam i usłyszałam że chce zadać mi jakieś pytanie, ale ja jemu pytania zadać nie dałam- znowu z pośpiechu i emocji.To brzmiało tak A jakby.....? No i nie dokończył. W nocy nie mogłam już spać bo myslałam o tym spotkaniu i o tym o co właściwie chciał mnie zapytać czy czasem jemu nie chodziło o to czy odbudujemy naszą przyjaźń Pomyślałam też sobie że jestem strasznie głupia że nie dałam jemu właściwie skończyć nie dopuściłam go do słowa i ogólnie niedałam się facetowi w żaden sposób wypowiedzieć. Że właściwie to super wypadło to spotkanie ale nie tak zupełnie jak myślałamo w pierwszym momęcie bo właściwie nie uzyskałam odpowiedzi na nurtujący mnie problem i tak naprawdę wiem tylko tyle że mam do niego telefon i być może a raczej napewno mogę do niego zadzwonić. No ale po co ja miałabym niby do niego dzwonić tego już nie bardzo mogłam sobie wyobrazić, no i bezsensu po co on właściwie dał mi te wizytówkę ( te dwie wizytówki). Myslałam jeszcze przez następny dzień i następną noc. W końcu pogadałam z mężem że może powinnam zadzwonić do Piotra i zapytać się go czy on wogóle reflektuje na odbudowę tej przyjaźni, bo tak zjawiam się naglę może ja sobie po prostu za dużo wyobrażam a facet nie ma najmniejszej ochoty na przyjaźnienie się ze mną. Po prostu te wizytówki to niezadane pytanie to kolano zachaczone o moje nie dawały mi spokoju. Zdzisiu mój mąż doradził mi żebym zadzwoniła i zapytała o tę przyjaźń na której mi tak zależało. Zadzwoniłam i wywaliłam tak: " Wiesz Piotr chodzi o to że ja chciałabym odbudować to co między nami było żeby było tak jak wtedy ale nie mam prawa tak ładować się w twoje poukładane już życie więc proszę cię zastanów się czy ty tego też chcesz i zadzwoń do mnie i daj mi odpowiedz" Pomruczał zadowolony i powiedział że zadzwoni.............cdn
Gość

Post autor: Gość »

Powiem Ci Jolanto tyle ile moge powiedziec w skrócie.Jest to 2w1
schizofrenia z depresja, ale raczej depresją dwubiegunową.
Osobnicy z taką diagnozą rokują gorzej niz schizofrenicy np.paranoidalni.
Przeważnie konczą życie samotnie, jako bezdomni, nie przystosowani do zycia. Co w przypadku schizofreni paranoidalnej rzadko się zdarza.
Mało kiedy taki delikwent konczy szkołe.Mało jest ludzi wykształconych z rozpoznanie 2w1/ Natomiast jest bardzo duzo znanych ludzi z tak zwaną czysta schizofrenią. (Wiadomości ze stron anglojęzycznej schizofrenii).
Jolanta

Post autor: Jolanta »

No to mnie teraz przeraźiłeś pewnie nie będe mogła spać ale to co wam tu napisałam to dopiero początek tej mojej choroby to poszło dalej i było jeszcze gorzej a jeśli chodzi o tę pracę magisterską to ją obroniłam półtora roku temu. I jestem już magistrem co ty na to?Dom ten o którym pisałam też wybudowałam i w zeszłym roku zdążyłam go sprzedać żeby nie przypominał mi zabardzo tej choroby zresztą w tej chwili kupiliśmy mieszkanie w Poznaniu i w kwietniu zaczynamy z mężem budowę nowego domu. Myślimy o wynajęciu tego mieszkania studętom i zamieszkaniu w domu tak abym miała na przyszłość zabezpieczenie finansowe.
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”