Najgorsza chwila...
Moderator: moderatorzy
Najgorsza chwila...
Najgorsza chwila w życiu to cała autobiografia... to rozbity wazon, który nawet gdy będzie posklejany bedzie tak silny jak najgorsza chwila w życiu. Dla mnie najgorsza chwila to ta w której straciłem szacunek do całego życia. a moment straty to najlepsza chwila w życiu... w której ujrzałem siebie poza marginesem akceptacji. Czy wampir może stać się człowiekiem? Nie może... ale morze pomrzeć w bólu w swoim ciele i narodzić się na nowo niewiadomo kim i niewiadomo po co. Nic tak jak ciemnoćś nie oddaje człowieka złapanego za dłonie na gorącym uczynku. Nic tak jak marihuana... dodaje człowiekowi tyle radości głupoty, mądrości odwagi i sił aby kpić z samego siebie. nic tak jak Bóg nie obnarza człowieka przed całym światem... aby świat mogł kpić z dzieła jego rąk. Świat to zaledwie pare słów które stały się ciałem.
Re: Najgorsza chwila...
Jestem obrzydzeniem... jestem słowem które karmi pokusy osób, które czuły się pokrzywdzone względem moich marzeń... Jestem ich spojrzeniem na samego siebie i kązdym słowem jakim pragną mnie urazić... jestem ich wstrętnym uśmiechem i zawistnym wzrokiem... i przykro mi to pisać.. bo nie wiem kogo tym urażam siebie czy innych... urażam ludzi, którzy chcieli bym udławił się tym, że mam ich za nic... Jestem kimśkto ma się udławić tym co lubię. A ja mam przechlapane na układy i układziki... popełniłem w życiu tyle błędów i dałem się poznać ze strony z jakiej w światłości smycz ogranicza zakres poznania. Czy żałuje, że nie ma mnie w świetle? Środkowym palcem samemu sobie... nie odpowiem na to pytanie nigdy szczerze... bo nigdy nie będę miał pewności czy ciemnośc nie symuluje światła... bo taką ma potęgę, że żałuje, że się narodziłem. Mnie się *słowo niedozwolone* nie da wskrzesić. Nie można wskrzesić kogoś kto nigdy nie istniał. Nicość
Re: Najgorsza chwila...
Jest ktoś kto mojej klęski szukai jest szczery wobec nienawiści jaką wobec mnie żywi. Czymś jest ciemnosć wobec światła ? Cóż jest jak krótka piłka masło czy margaryna... ciemnośc wobec światła to słowa nie dajcie się zwieśc pozorą bo nie one prowadzą do nieba bram.. I wszystkim tym czym przestępca broni się w sądzie. Ciemność to ciekawość. Kiedyś byłem ciekawy świata uważałem to za zalete a swój umysł uważałem za twór Boga cud natury.w 23 urodziny przyszli do mnie świadkowie Jehowy 12 grudnia 2009 i zaczeli mnie się wypytywać o Boga... niewiem o czym z nimi rozmawiałem.. ale uprzejmośc wyniosłem z domu... i nie manifestowałem szczególnie swojego ateizmu bo nie chciałem ich urazić, zresztą nie sądziłem, że istnienie Boga można udowodnić. Zapytali się mnie więc czy jeżeli bylibyśmy w szkole w której Bóg to nauczyciel a Lucyfer to uczeń, który proponuje rozwiązanie względem swojego rozumowania. apytany o to czy Bóg powinien się na to zgodzić udzieliłem błędnej i podległej mojeju płytkiemu rozumowaniu odpowiedzi, że tak... I tyle mam ze swojego życia... SOS JEZU.. ratuj mnie przed sobą samym i przed innymi
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: pt wrz 26, 2014 3:14 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Najgorsza chwila...
Najgorsza chwila, okres, była wtedy gdy notorycznie i masochistycznie robiłem wszystko przeciw sobie, byłem jak zahipnotyzowany z włączoną autodestrukcją swojej osobowości. Najgorsze było to, że zdawałem sobie sprawę, że wszystkie moje działania prowadziły, do tworzenia sytuacji, w których nie chciałem się znaleźć, tworzenia problemów z którymi nie chciałem się spotkać, nawet kreowałem siebie na osobę, którą nie byłem, ani nawet nie chciałem się stać i mimo świadomości do czego te działania doprowadzą, masochistycznie je kontynuowałem. Coś jak rozdwojenie jaźni, w którym część mnie znała prawdę ale druga część mnie chciała zniszczyć tą pierwszą, wyobrażała sobie co tu jeszcze można zniszczyć, jaki problem wygenerować, by jeszcze bardziej się podkopać i mnie zmienić. Z perspektywy czasu wiem, że próbowałem po prostu testować swoje zdepersonalizowane ja, by znaleźć właściwą drogę. Teraz jestem silny jak nigdy, chociaż czasem wciąż robię rzeczy wbrew sobie tak jak wtedy, z tą różnicą, że co bym nie zrobił, to nic mnie już nie "ruszy".