*Początek choroby *
Moderator: moderatorzy
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 64
- Rejestracja: czw paź 18, 2007 11:52 am
*Początek choroby *
Chciałem zacząć temat może nie nowy ale znaczący a mianowicie jak u was rozpoczeła się choroba gwałtownie w kilka dnie godzin jak to jest z tym czy może miesiącami latami powoli wyniszczała was aby uderzyć z całą siłą i odebrać wam wszystko co macie.
Jaki jest początek czy można go odkryć w zalążku i zacząć leczyć bo przecież chyba im szybciej tym lepiej.
Jaki jest początek czy można go odkryć w zalążku i zacząć leczyć bo przecież chyba im szybciej tym lepiej.
U mnie chyba były trzy fazy. Pierwsza to w okresie dojrzewania po śmierci rodzica - dużo płakałam, zadręczałam się, stresowałam nową szkołą, brałam do siebie komentarze, czułam się zmęczona, nadciągały nade mnie czarne myśli, chciałam dla siebie jak najgorzej, było mi przykro jak Tato pił, denerwowałam się krytyką rodzeństwa.
Druga faza zaczęła się na 2gim roku studiów, miałam wtedy 20lat. W jeden tydzień weszły wszystkie objawy choroby - wyobrazałam sobie, że mnie ktoś sledzi, nie mogłam spać w nocy, głowa mnie bolała, podbrzusze, myślałam, że jestem w ciązy, raz bardzo mocno płakałam a drugi raz śmiałam się i byłam zadowolona. Po kilku dniach brat kazał mi przyjezdzać i opowiadać co się ze mna dzieje. Stwierdzili, że to może być coś z psychiką i zawiezli do Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Po kilku dniach brania leków obiawy wytwórcze znikły.
Trzecia faza trwa do dziś. To jest chyba depresja popsychotyczna, czy jak tam to się nazywa. Mam muła, nie chce mi sie nic robić, nie mam motywacji. Nie chce mi sie cwiczyć, nie chce mi się mysleć, chodzić na dyskoteki, chce mi sie spać i jesc, odczuwam mniej, jestem jakby za ścianą. Po roku chorowania i tak trochę sie lepiej czuję, nastapiła jakas poprawa ale jak mnie ktoś zdenerwuje i płaczę, to potem gorzej sie czuję.
Druga faza zaczęła się na 2gim roku studiów, miałam wtedy 20lat. W jeden tydzień weszły wszystkie objawy choroby - wyobrazałam sobie, że mnie ktoś sledzi, nie mogłam spać w nocy, głowa mnie bolała, podbrzusze, myślałam, że jestem w ciązy, raz bardzo mocno płakałam a drugi raz śmiałam się i byłam zadowolona. Po kilku dniach brat kazał mi przyjezdzać i opowiadać co się ze mna dzieje. Stwierdzili, że to może być coś z psychiką i zawiezli do Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Po kilku dniach brania leków obiawy wytwórcze znikły.
Trzecia faza trwa do dziś. To jest chyba depresja popsychotyczna, czy jak tam to się nazywa. Mam muła, nie chce mi sie nic robić, nie mam motywacji. Nie chce mi sie cwiczyć, nie chce mi się mysleć, chodzić na dyskoteki, chce mi sie spać i jesc, odczuwam mniej, jestem jakby za ścianą. Po roku chorowania i tak trochę sie lepiej czuję, nastapiła jakas poprawa ale jak mnie ktoś zdenerwuje i płaczę, to potem gorzej sie czuję.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 64
- Rejestracja: czw paź 18, 2007 11:52 am
ania20
Ania bardzo ci współczuje czytałem inne twoje posty wiem że masz w sobie wiele wiary i chcesz wygrać z tą chorobą z tym stanem wiecznej nudy myślę że już za niedługo choroba odpuści. Nie wiem czy u mnie nie jest podobnie tak wogóle to też mam 20 lat choć nie miałem tej drugiej fazy takiej jak ty gdzie objawy pojawiły się w tydzień możesz ten stan bliżej opisać?
- Guard
- zaufany użytkownik
- Posty: 179
- Rejestracja: wt sty 30, 2007 4:59 pm
- Status: bezrobotny
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: wodacz
- Kontakt:
JEŚLI O CHOROBĘ CHODZI - to sądzę, że często już we wczesnym dzieciństwie pojawiają się lekceważone często, pierwsze symptomy. Z czego wynikają i co należałoby wtedy robić (a wystarczy wtedy bardzo niewiele) nie chciałbym się tutaj rozwodzić. PÓŹNIEJ PROBLEMY NAWARSTWIAJĄ SIĘ NIEPOSTRZEŻENIE.
Natomiast sądzę rownież, że często - pewnie dla wygody, albo spłaszczenia dolegliwości, nieproporcjonalnie wyolbrzymia się ogląd sytuacji, przypisując objawy chorobom psychicznym.
To fakt, że obecne czasy SĄ JAKBY bardzo stresogenne juz od wczesnej młodości i wydaje się jakby PRZYRODA przyjęła inny sposób na eliminowanie słabszych jednostek - na przekór staraniom lekarzy, farmaceutów i innych specjalistów od modyfikacji genetycznych.
Chociaż leczenie "słabszych jednostek" jest obciążające dla społeczeństwa, właściwie robi się mało by temu zapobiec.
Choroba psychiczna jest - tak mi się wydaje - bardziej wstydliwą i odrażającą, budzącą strach niż np choroby weneryczne, czy AIDS.
LĘK SPOŁECZNY PRZED UDANIEM SIĘ DO PSYCHIATRY, KTÓRY MÓGŁBY ROZWIAĆ WĄTPLIWOŚCI - I PRZYWRÓCIĆ CIERPIĄCYCH - ZDROWYM (ale czy psychiatrzy są tym zainteresowani? - z czegoś trzeba przecież żyć) POGŁĘBIA ZJAWISKO.
Natomiast sądzę rownież, że często - pewnie dla wygody, albo spłaszczenia dolegliwości, nieproporcjonalnie wyolbrzymia się ogląd sytuacji, przypisując objawy chorobom psychicznym.
To fakt, że obecne czasy SĄ JAKBY bardzo stresogenne juz od wczesnej młodości i wydaje się jakby PRZYRODA przyjęła inny sposób na eliminowanie słabszych jednostek - na przekór staraniom lekarzy, farmaceutów i innych specjalistów od modyfikacji genetycznych.
Chociaż leczenie "słabszych jednostek" jest obciążające dla społeczeństwa, właściwie robi się mało by temu zapobiec.
Choroba psychiczna jest - tak mi się wydaje - bardziej wstydliwą i odrażającą, budzącą strach niż np choroby weneryczne, czy AIDS.
LĘK SPOŁECZNY PRZED UDANIEM SIĘ DO PSYCHIATRY, KTÓRY MÓGŁBY ROZWIAĆ WĄTPLIWOŚCI - I PRZYWRÓCIĆ CIERPIĄCYCH - ZDROWYM (ale czy psychiatrzy są tym zainteresowani? - z czegoś trzeba przecież żyć) POGŁĘBIA ZJAWISKO.
Guard
Re: ania20
Objawy I fazy to np takie: wydawało mi się, ze ktoś mniezakrecony20 pisze:Ania bardzo ci współczuje czytałem inne twoje posty wiem że masz w sobie wiele wiary i chcesz wygrać z tą chorobą z tym stanem wiecznej nudy myślę że już za niedługo choroba odpuści. Nie wiem czy u mnie nie jest podobnie tak wogóle to też mam 20 lat choć nie miałem tej drugiej fazy takiej jak ty gdzie objawy pojawiły się w tydzień możesz ten stan bliżej opisać?
w nocy w mieszkaniu zgwałcił, widziałam zdięcia gwałtu w internecie, myślałam, ze jestem w ciązy, myślałam, ze to spisek zazdrosnej o mojego kolegi jego dziewczyny, myślałam, ze ktoś mnie sledzi i obgaduje, nie wierzyłam w słowa kolezanek z którymi mieszkałam, myslałam, ze ktos chce mnie otru i obserwuje mnie z bloku naprzeciwko, widziałam siebie i rodzinę w gazetach, telewizji i internecie, myślałam, że ktos o mnie pisze i przytacza różne sprawy z mojego zycia, myslałam, ze ktos wyczyscił moje konto i przeszukiwał moj pokój, myslałam, ze sąsiad mnie sledzi i podsłuchuje, myślałam, ze widziałam szatana. To chyba wszystko:)
Objawy II fazy: totalny muł, nic się nie chce oprócz stukania na komputerze, nie ma sie siły, zeby chodzic, zeby wejsc po schodach(specjalnie zmieniłam pokój w akademiku, z IIp na I, zeby mi było łatwiej), nie ma się ochoty sprzatac, zmywac naczyń, nie rozumie się, dlaczego rodzina krzyczy za małe błahostki, nie chce się dbac o siebie, nie rozumie się wielu rzeczy, nauka coraz gorzej przychodzi, chce się non stop jesc(to wina leków) i spac, nie ma sie energii, nie ma sie pociagu do płci przeciwnej.
Re: ania20
Witam Aniu! Poczytałam Twoje posty i jakbym widziała moją siostrę. Tylko ona miała jeszcze manię wielkościową. Teraz w/g Twojej klasyfikacji weszła w fazę muła. Zero energii. Próbuje studiować ale narzeka,że to ją przerasta. W tym roku zdała maturę rozrzerzoną powyżej 80%. A we wrześniu się zaczęło
Na razie wypiera chorobę ze świadomości. Nie chce nam mówić jak się czuje. Ten temat ją złości. Przed I epizodem nie było żadnych objawów.
Pozdrawiam serdecznie.

Pozdrawiam serdecznie.

-
- zaufany użytkownik
- Posty: 168
- Rejestracja: czw kwie 19, 2007 8:28 pm
- Lokalizacja: brak
- Kontakt:
takze i ja dorzuce swoje trzy grosze
u mnie poczatkowo proces choroby rozwijal sie powoli jeszcze w liceum i byly to problemy glownie z nastrojem potem zatakowal juz na powaznie mialam liczne urojenia brak moztywacji az w koncu probowalam sobie odebrac zycie
od tego czasu minelo juz 4 lata nadal choruje jednak jest troche lepiej
studiuje ale z trudem czasem opuszczam zajecia i nie widze sensu w tych studiach a jak bedzie dalej tego nie wiem mam nadzieje ze lepiej...
u mnie poczatkowo proces choroby rozwijal sie powoli jeszcze w liceum i byly to problemy glownie z nastrojem potem zatakowal juz na powaznie mialam liczne urojenia brak moztywacji az w koncu probowalam sobie odebrac zycie
od tego czasu minelo juz 4 lata nadal choruje jednak jest troche lepiej
studiuje ale z trudem czasem opuszczam zajecia i nie widze sensu w tych studiach a jak bedzie dalej tego nie wiem mam nadzieje ze lepiej...
demek
- piotrekk
- zaufany użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: wt kwie 25, 2006 5:18 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
U mnie wszystko się zaczęło około 18 roku życia. Wtedy objawy nie były jeszcze uciążliwe. Tak samo byłem w liceum. Poważne problemy zaczęły się na drugim roku studiów. Jest ciężko, w tej chorobie jakby wszystko jest rozbite...kontakty z ludźmi, myślenie. Leki działają na objawy pozytywne, wyciszają, gorzej z objawami negatywnymi. Czasem mam ochotę się poddac, ale coś mi podpowiada że to może byc epizod, skończy sie i z tego wyjdę, chciałbym czuc sie tak jak kiedys. Kiedy jest bardzo źle staram sie walczyc z tym na siłę.
Jest ciężko, ale nie wolno się poddawac. Jeśli nie możliwe jest wyjście na 100% z tej choroby, to trzeba wypracowac sobie tak myśle, taki stan pośredni między tą chorobą a normalnością i chociaż tego się trzymac.
Jest ciężko, ale nie wolno się poddawac. Jeśli nie możliwe jest wyjście na 100% z tej choroby, to trzeba wypracowac sobie tak myśle, taki stan pośredni między tą chorobą a normalnością i chociaż tego się trzymac.
nie jesteś sam
czasami tylko zdaje się że znika cały świat
czasami tylko zdaje się że znika cały świat
- piotrekk
- zaufany użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: wt kwie 25, 2006 5:18 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Waran,
chodzi przede wszystkim o rozbicie osobowości, rozszczepienie "ja". To jest podstawowy objaw w schizofrenii, tzw. objaw osiowy. To właśnie przez to rozbicie dochodzi do zamykania się w sobie, utraty kontaktu z otoczeniem, obojętności. Schizofrenia - od schizis - rozbicie
chodzi przede wszystkim o rozbicie osobowości, rozszczepienie "ja". To jest podstawowy objaw w schizofrenii, tzw. objaw osiowy. To właśnie przez to rozbicie dochodzi do zamykania się w sobie, utraty kontaktu z otoczeniem, obojętności. Schizofrenia - od schizis - rozbicie
nie jesteś sam
czasami tylko zdaje się że znika cały świat
czasami tylko zdaje się że znika cały świat
U mnie było podbnie jak u Ani. Miałam wrażnie, że ktoś mnie śledzi, podłuchuje , kameruje moje nagie ciało. Tekst w internecie dotyczył mojego zycia, ludzie w TV mówili do mnie. W mężu upatrywałam najgorszego wroga, wampira , który mnie zdradza i chce otruć. Lekarz mówił mi, że te urojenia zaczynaja sie niewinnie a potem jak to się rozbuja w glowie powstają całe filmy dotyczące koszarów. Jeżeli o mnie chodzi to nie zauważyłam swojej choroby, otoczenie najbliższe : rodzina postanowiła mi pomóc. Szukałam pomocy u kilku psychiatrów , psychologów , az wreszcie trafiłam do kliniki, w której wykonano n a mnie specjalistyczne badania. Wykryto schizofrenię o objawach negatywncyh. Po psychozie zawsze mam depresję ( przymulenie, nie chce mi się żyć, zamykam sie w sobie) jednak w stosunku do psychozy jest to nic wielkiego. Moja psychozę bardzo łatwo rozpoznać poniewaz wtedy piszę urojene mysli i mówię o tym innym wymiarze.
- cyborginia
- bywalec
- Posty: 156
- Rejestracja: śr cze 28, 2006 4:00 pm
- Lokalizacja: elblągo-toruń
wydaje mi sie ze bez bliskich, samemu, niemożnoscia staje sie z tego wygrzebac. widze to wyraznie przez pryzmat zdarzen z mej przeszlosci. duzo pomaga Bóg, o ile chce sie, zeby pomogl. no i czas.
juz pół roku nie mam zadnych objawow. nie przyjmuje lekow, aczkolwiek mi nigdy nie stwierdzono schizofenii tylko wielopostaciowe zaburzenia psychotyczne - aczkolwiek zawsze mnie to dziwilo, ze z waszych opisow wynika, ze objawy sa takie same.
Aniu20! Pozdrawiam Cię serdecznie! tez jestem Ania, a Anie wszystko mogą!!!! naprawde w Ciebie wierzę
Pozdrawiam was wszystkich!
i walczcie z tym mułem! trzeba opanowac strach i wychodzic z domu. trzeba pokochać życie, żeby wiedzieć po co żyć. żeby docenic jego wartość.
juz pół roku nie mam zadnych objawow. nie przyjmuje lekow, aczkolwiek mi nigdy nie stwierdzono schizofenii tylko wielopostaciowe zaburzenia psychotyczne - aczkolwiek zawsze mnie to dziwilo, ze z waszych opisow wynika, ze objawy sa takie same.
Aniu20! Pozdrawiam Cię serdecznie! tez jestem Ania, a Anie wszystko mogą!!!! naprawde w Ciebie wierzę

Pozdrawiam was wszystkich!
i walczcie z tym mułem! trzeba opanowac strach i wychodzic z domu. trzeba pokochać życie, żeby wiedzieć po co żyć. żeby docenic jego wartość.
,,ja jestem żywym ciałem a nie zdarzeniem. jetem identyczny ze sobą'' (metallman)