Fitness
Moderator: moderatorzy
Re: Fitness
Jeżyk spróbuj się suplementować glukozaminą przez jakiś czas, to tani suplement koszt około 30zł na miesiąc, dostaniesz go na allegro, a także w aptece i w sklepie z suplementami dla sportowców. Glukozamina wzmacnia kości, stawy i ścięgna, oraz łagodzi ból w obrębie aparatu ruchu, powinna Ci pomóc z kolanem.
Re: Fitness
Jeżyk pisze:Przed każdym wyjściem na trening przeżywam totalną walkę ze sobą. Mówię sobie: Nie , nie idę dzisiaj na trening, przykładam głowę do poduszki, ogarnia mnie senność, poddaje się, a za chwilę podnoszę głowę, patrzę na zegarek - myślę : Jeszcze zdąże i podnoszę się i pakuję torbę, ubieram, wychodzę.


...nazywamy innych farciarzami, ale nie jestesmy nawet swiadomi ile razy ten “farciarz” toczyl wewnetrzna walke z samym soba...
Powodzenia!

"Nadzieja przychodzi do czlowieka wraz z drugim czlowiekiem"
Re: Fitness
Nie zawsze mi się udaje wygrać tą walkę ze sobą. Wczoraj wyjrzałam za okno- ciemno, wicher, deszcz- w telewizji straszą jakimś huraganem- i... nie wyszłam z domu.
Słonecznik1, czosnek jadłam podczas ostatniego przeziębienia przez kilka dni z rzędu i mi zbrzydł, nie mogę już więcej w siebie wcisnąć. A cebule lubię tylko smażoną, surowej nie zjem. Ale muszę coś brać na odporność bo ciągle teraz przeziębiam się i czuję osłabienie organizmu.
Fifarafa, ja nie wierzę w suplementy. Dla mnie to jest wyciąganie kasy. Na forum sportowym SFD piszą że ta glukozamina to "wielka ściema". Liczę na to, że kolano przestanie mnie boleć przy bieganiu jak jeszcze schudnę z 10 kilo.
Kurka, dzisiaj znowu okropna pogoda- właśnie zaczął padać jakiś grad i olbrzymi wicher jest za oknem. Jak tu wyjść z domu. I telewizja cyfrowa przestała mi działać.
Słonecznik1, czosnek jadłam podczas ostatniego przeziębienia przez kilka dni z rzędu i mi zbrzydł, nie mogę już więcej w siebie wcisnąć. A cebule lubię tylko smażoną, surowej nie zjem. Ale muszę coś brać na odporność bo ciągle teraz przeziębiam się i czuję osłabienie organizmu.
Fifarafa, ja nie wierzę w suplementy. Dla mnie to jest wyciąganie kasy. Na forum sportowym SFD piszą że ta glukozamina to "wielka ściema". Liczę na to, że kolano przestanie mnie boleć przy bieganiu jak jeszcze schudnę z 10 kilo.
Kurka, dzisiaj znowu okropna pogoda- właśnie zaczął padać jakiś grad i olbrzymi wicher jest za oknem. Jak tu wyjść z domu. I telewizja cyfrowa przestała mi działać.
Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Fitness
Jeżyku, mojego męża bardzo bolały obciążone kolana (ma sporą nadwagę), dodatkowo trzeszczały pryz każdym ruchu. Był zrozpaczony, bo to oznaczało ograniczenie aktywności fizycznej, a on uwielbia jeździć swoim rowerem (robi sobie wycieczki po 100 -150 km w jedną stronę!).Jeżyk pisze: Na forum sportowym SFD piszą że ta glukozamina to "wielka ściema". Liczę na to, że kolano przestanie mnie boleć przy bieganiu jak jeszcze schudnę z 10 kilo.
Kupiłam w aptece preparat na stawy w średniej cenie: Colla Flex. Po jakimś miesiącu od zażywania preparatu ból minął i kolana przestały trzeszczeć. Mąż zażywał to jeszcze profilaktycznie przez pół roku.
Co do wagi - zgadza się, nadwaga obciąża stawy. Mąż też nie może biegać w tego powodu.
Pozdrawiam.m.
Re: Fitness
Przepraszam, moi, ale nie będę kupować żadnych suplementów. Problem kolana minie jak schudnę. Zresztą już jakby mniej mi doskwiera to kolano.
Wczoraj, pomimo wichru na dworze, poszłam na trening i byłam na dwóch godzinach zajęć. Na tzw GYM - ćwiczenia w grupie ze sztangami, oraz na CYCLING- rowerkach w grupie.
Ciągle jestem gruba, ale już niedługo to się zmieni
Wczoraj, pomimo wichru na dworze, poszłam na trening i byłam na dwóch godzinach zajęć. Na tzw GYM - ćwiczenia w grupie ze sztangami, oraz na CYCLING- rowerkach w grupie.
Ciągle jestem gruba, ale już niedługo to się zmieni

Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
Re: Fitness
Do świąt daję czadu- zwiększam ilość ćwiczeń by codziennie były to dwie godziny. To schudnięcie to jest dla mnie walka o życie. Mam silne myśli samobójcze, nie zniosę dłużej życia w tym kokonie z tłuszczu jakim stało się moje ciało przez leczenie neuroleptykami.
Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
Re: Fitness
Jeżyk, trzymam kciuki. 

Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Jared Leto, 13.04.2014.
Re: Fitness
Kurka,aż trzy tygodnie zajęło mi zrzucenie kolejnego kilograma. Dopiero dzisiaj waga pokazała 88,6 kg. Trener powiedział że podczas odchudzania mogą nastąpić momenty zastoju- zatrzymania się wagi i nie można wtedy rezygnować tylko trzeba ograniczyć na tydzień ilość jedzenia, oczywiście utrzymując zasadę "jeść mało a często", lub zwiększyć ilość ćwiczeń. Już więcej ćwiczyć nie dam rady- dwie godziny intensywnych zajęć to i tak ledwo daję radę, więc pozostaje mi zwrócić większą uwagę na wielkość porcji podczas posiłków, zwłaszcza na te posiłki po obiedzie- podwieczorek i kolacje. Głównie od nich zależy czy waga będzie spadać.
Chyba te pierogi ruskie które sobie zrobiłam zaburzyły moje odchudzanie. Wprawdzie nie jadłam ich dużo na dzień (maks 6 sztuk dziennie) jednak żaden dietetyk nie pozwoliłby na jedzenie pierogów (smażonych na patelni na oleju) podczas odchudzania.
Chyba te pierogi ruskie które sobie zrobiłam zaburzyły moje odchudzanie. Wprawdzie nie jadłam ich dużo na dzień (maks 6 sztuk dziennie) jednak żaden dietetyk nie pozwoliłby na jedzenie pierogów (smażonych na patelni na oleju) podczas odchudzania.
Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
Re: Fitness
Z drugiej strony- na forum sportowym SFD wyczytałam, że wskazane jest po 12-stu tygodniach odchudzania zrobić "przerwę w odchudzaniu" na dwa tygodnie a najlepiej na cztery. Za parę dni Wigilia i Święta, a potem Sylwester, więc przerwa chyba wyniknie samoistnie. Nie wiem czy możliwe jest schudnąć w święta ? Będę musiała walczyć o to, by NIE PRZYTYĆ w święta.
Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
Re: Fitness
Nie wiem dlaczego akurat wskazane jest po 12 tygodniach odchudzania zrobić przerwę? Organizm schodząc do ryzykownego bodyfat'u sam może reagować obronnie i albo upominać się o dostarczenie większej ilości kalorii przez wzmożenie apetytu albo po prostu poprzez zwolnienie metabolizmu. Ale to są bardzo rzadkie przypadki a poziom bf musi być naprawdę bardzo, bardzo niski do czego ciężko dojść.Jeżyk pisze:Z drugiej strony- na forum sportowym SFD wyczytałam, że wskazane jest po 12-stu tygodniach odchudzania zrobić "przerwę w odchudzaniu" na dwa tygodnie a najlepiej na cztery. Za parę dni Wigilia i Święta, a potem Sylwester, więc przerwa chyba wyniknie samoistnie. Nie wiem czy możliwe jest schudnąć w święta ? Będę musiała walczyć o to, by NIE PRZYTYĆ w święta.
Dobrze jest natomiast podczas odchudzania zrobić "cheat day" lub "cheat meal". Leptyna to hormon funkcjonujący jako wskaźnik bf w naszym organizmie - jeżeli jest go zbyt mało organizm reaguje jak jak napisałem wyżej (spowolnienie metabolizmu oraz wzmożenie apetytu). Taki posiłek, tzw. cheat meal pozwala podnieść jego poziom, a tym samym pomóc w redukcji tkanki tłuszczowej.
Dixisse me aliquando placuit, tacuisse numquam
Re: Fitness
Zbyt skomplikowane jest dla mnie to co piszesz Bartek1, nie znam angielskiego zbyt dobrze. Nie trzymam się bezwzględnie reguł zdrowego odżywiania, więc ten "oszukany posiłek" (?) chyba mnie nie dotyczy. Najbardziej zwracam uwagę na wielkość porcji- jem połowę tego co wcześniej bym zjadła- przed odchudzaniem. Zamiast czterech kartofli nakładam sobie dwa, zamiast trzech kromek chleba jem 1i pół, ale nie odrzucam całkowicie chleba czy makaronu czy masła itp. Nie umiem wykluczać jakiś produktów ze swojego jadłospisu na siłę. Coś mi smakuje to to jem chociaż jest niezdrowe tylko jem w mniejszej ilości. Po drugie- uczę się regularnego odżywiania co 3 godziny.
Nie wiem co to jest ten bf ? Może wyjaśnisz po polsku ? Chodzi o tłuszcz w ciele ? Ja mam go jeszcze duuużo za dużo, więc raczej nie zeszłam do ryzykownego poziomu.
Nie wiem co to jest ten bf ? Może wyjaśnisz po polsku ? Chodzi o tłuszcz w ciele ? Ja mam go jeszcze duuużo za dużo, więc raczej nie zeszłam do ryzykownego poziomu.
Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
Re: Fitness
Bodyfat to po prostu tkanka tłuszczowa.
Jeżyk, najważniejszą zasadą w odchudzaniu jest to, aby uświadomić sobie tą medialną i internetową propagandę nakręcaną przez różne organizacje, które mają profity ze sprzedaży określonych suplementów, układania diety itd.
Organizm musi podczas dnia przyswoić odpowiednią liczbę kalorii. Jeżeli dostanie ich za dużo to część odłoży w postaci zapasu (tkanki tłuszczowej), a część wydali. Jeżeli dostanie ich idealnie tyle ile trzeba, przyswoi je i nie odłoży do zapasów nic, bo nie ma już z czego. Natomiast jeżeli dostanie kalorii za mało, to skąd je bierze? Otóż z zapasów czyli tkanki tłuszczowej.
Deficyt kaloryczny to ilość kalorii, jakich brakuje nam do uzupełniania dziennego zapotrzebowania. Ważne jest to, aby deficyt kaloryczny nie był zbyt duży bo wtedy jak zamiast np. 3000kcal dostarczymy 2000kcal to organizm zacznie się bronić i spowolni przemianę materii tak, aby to 2000kcal nam wystarczyło, czyli obniży zapotrzebowanie i dodatkowo będzie odkładał zapasy (będzie uznawał to jako sytuację zagrożenia gdzie takie zapasy są koniczne do przeżycia). Deficyt kaloryczny początkowo powinien być rzędu 200kcal, czyli tak żeby organizm tego bardzo nie odczuł, a pobrał te 200kcal z zapasów.
I właśnie jak długo pobiera te 200kcal z zapasów to poziom Leptyny spada i powoli chudniemy coraz wolniej, bo organizm się broni. A taki cheat meal sprawi, że uzupełnimy ten poziom i nie przytyjemy ponieważ organizm jest przyzwyczajony do tych 2800kcal które dostajemy codziennie.
Cheat meal to po prostu syty posiłek, w którym nie patrzymy na to ile ma kalorii itd. Chociaż na redukcji dobrze by było, gdyby nie przekraczał 1000kcal, ale to żaden problem nie przekroczyć tego progu. Cheat meal można robić raz, dwa na tydzień.
Czyli reasumując - lepiej jest ustalić deficyt kaloryczny rzędu 200kcal niż głodować bo i tak by wyszło nam na gorsze.
Co najważniejsze - wiadomo że nie chce się nikomu liczyć tych kalorii itd, więc po prostu możesz kontrolować swoją wagę i jeść dziennie odrobinę mniej. Przyjrzyj się ile jadłaś wcześniej i wywal z diety jakąś część posiłku.
Ja po odstawieniu leków z 89kg schudłem do 76 w błyskawicznym tempie. Teraz nadal chudnę mimo że jem dużo fast foodów, i po prostu pochłaniam jedzenie. Ale to dlatego że mam szybki metabolizm w wieku 16 lat i bardzo dużo ćwiczę. No i wiem jak jeść żeby schudnąć i jednocześnie sobie pozwalać
Jeżyk, najważniejszą zasadą w odchudzaniu jest to, aby uświadomić sobie tą medialną i internetową propagandę nakręcaną przez różne organizacje, które mają profity ze sprzedaży określonych suplementów, układania diety itd.
Organizm musi podczas dnia przyswoić odpowiednią liczbę kalorii. Jeżeli dostanie ich za dużo to część odłoży w postaci zapasu (tkanki tłuszczowej), a część wydali. Jeżeli dostanie ich idealnie tyle ile trzeba, przyswoi je i nie odłoży do zapasów nic, bo nie ma już z czego. Natomiast jeżeli dostanie kalorii za mało, to skąd je bierze? Otóż z zapasów czyli tkanki tłuszczowej.
Deficyt kaloryczny to ilość kalorii, jakich brakuje nam do uzupełniania dziennego zapotrzebowania. Ważne jest to, aby deficyt kaloryczny nie był zbyt duży bo wtedy jak zamiast np. 3000kcal dostarczymy 2000kcal to organizm zacznie się bronić i spowolni przemianę materii tak, aby to 2000kcal nam wystarczyło, czyli obniży zapotrzebowanie i dodatkowo będzie odkładał zapasy (będzie uznawał to jako sytuację zagrożenia gdzie takie zapasy są koniczne do przeżycia). Deficyt kaloryczny początkowo powinien być rzędu 200kcal, czyli tak żeby organizm tego bardzo nie odczuł, a pobrał te 200kcal z zapasów.
I właśnie jak długo pobiera te 200kcal z zapasów to poziom Leptyny spada i powoli chudniemy coraz wolniej, bo organizm się broni. A taki cheat meal sprawi, że uzupełnimy ten poziom i nie przytyjemy ponieważ organizm jest przyzwyczajony do tych 2800kcal które dostajemy codziennie.
Cheat meal to po prostu syty posiłek, w którym nie patrzymy na to ile ma kalorii itd. Chociaż na redukcji dobrze by było, gdyby nie przekraczał 1000kcal, ale to żaden problem nie przekroczyć tego progu. Cheat meal można robić raz, dwa na tydzień.
Czyli reasumując - lepiej jest ustalić deficyt kaloryczny rzędu 200kcal niż głodować bo i tak by wyszło nam na gorsze.
Co najważniejsze - wiadomo że nie chce się nikomu liczyć tych kalorii itd, więc po prostu możesz kontrolować swoją wagę i jeść dziennie odrobinę mniej. Przyjrzyj się ile jadłaś wcześniej i wywal z diety jakąś część posiłku.
Ja po odstawieniu leków z 89kg schudłem do 76 w błyskawicznym tempie. Teraz nadal chudnę mimo że jem dużo fast foodów, i po prostu pochłaniam jedzenie. Ale to dlatego że mam szybki metabolizm w wieku 16 lat i bardzo dużo ćwiczę. No i wiem jak jeść żeby schudnąć i jednocześnie sobie pozwalać
Dixisse me aliquando placuit, tacuisse numquam
Re: Fitness
Bartek1, dziękuje za wyjaśnienie. Jestem 20 lat od Ciebie starsza, mógłbyś być moim synem ...
Wieku nie zmienię- po trzydziestce czy w okolicy czterdziestki metabolizm zwalnia, czuję to bo jest mi teraz o wiele trudniej chudnąć niż wtedy gdy schudłam 37 kg osiem lat temu. Teraz muszę walczyć o każdy kilogram mniej - trzy tygodnie zajęło mi zejście z wagi 89 na 88 kg i po prostu wkurza mnie że podczas wieczerzy wigilijnej ten kilogram prawdopodobnie mi wróci z nawiązką. Czuję się jakby mi kazano jeść bo podczas świąt trzeba się najeść ( czytaj: nażreć ) 
Nie martw się, nie poddałam się medialnej ani internetowej propagandzie- nie wierzę w suplementy, nie płacę żadnemu dietetykowi za ułożenie "diety", ani trenerowi za plan treningowy. Przez tyle lat czytałam czasopisma dotyczące odchudzania typu "SuperLinia" czy "Shape", tyle naoglądałam się programów o odchudzaniu "grubasów"- czytanie i oglądanie nic nie daje. Bo chodzi o to by zacząć działać. Każdy gruby intuicyjnie wie dlaczego jest gruby- bo za dużo je, i za mało się rusza. Nie będę płacić nikomu by mi to uświadamiał. Ty napisałeś że bardzo dużo ćwiczysz i możesz pochłaniać jedzenie i chudniesz. Ja nie mogę sobie pozwolić na pochłanianie jedzenie bo mam inny metabolizm w wieku 36 lat niż Ty, mając 16 lat, ale mogę rozruszać metabolizm poprzez ćwiczenia fizyczne i to robię od trzech miesięcy.
Widzisz, jeden z trenerów doradził mi by w momencie zastoju w spadki wagi obniżyć kaloryczność posiłków lub zwiększyć liczbę ćwiczeń na okres około tygodnia, Ty- i inni zwolennicy tego "cheat meal" - doradzacie postępowanie całkiem odwrotne jeśli chodzi o odżywianie- by raz na jakiś czas ( im większa waga do zrzucenia tym rzadziej) pozwolić sobie na syty posiłek- pofolgowanie sobie w jedzeniu- i że to rozkręci na nowo metabolizm. Można pogubić się kto ma rację.


Nie martw się, nie poddałam się medialnej ani internetowej propagandzie- nie wierzę w suplementy, nie płacę żadnemu dietetykowi za ułożenie "diety", ani trenerowi za plan treningowy. Przez tyle lat czytałam czasopisma dotyczące odchudzania typu "SuperLinia" czy "Shape", tyle naoglądałam się programów o odchudzaniu "grubasów"- czytanie i oglądanie nic nie daje. Bo chodzi o to by zacząć działać. Każdy gruby intuicyjnie wie dlaczego jest gruby- bo za dużo je, i za mało się rusza. Nie będę płacić nikomu by mi to uświadamiał. Ty napisałeś że bardzo dużo ćwiczysz i możesz pochłaniać jedzenie i chudniesz. Ja nie mogę sobie pozwolić na pochłanianie jedzenie bo mam inny metabolizm w wieku 36 lat niż Ty, mając 16 lat, ale mogę rozruszać metabolizm poprzez ćwiczenia fizyczne i to robię od trzech miesięcy.
Widzisz, jeden z trenerów doradził mi by w momencie zastoju w spadki wagi obniżyć kaloryczność posiłków lub zwiększyć liczbę ćwiczeń na okres około tygodnia, Ty- i inni zwolennicy tego "cheat meal" - doradzacie postępowanie całkiem odwrotne jeśli chodzi o odżywianie- by raz na jakiś czas ( im większa waga do zrzucenia tym rzadziej) pozwolić sobie na syty posiłek- pofolgowanie sobie w jedzeniu- i że to rozkręci na nowo metabolizm. Można pogubić się kto ma rację.
Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
Re: Fitness
I dietetycy, i my, czyli ta grupa która podsuwa inne porady.
Jeżeli jesz mniej i masz ustalony ten deficyt (jak mówiłem około 100-200kcal, naprawdę musi być mały) i przestajesz chudnąć to albo:
-masz źle wyliczone kalorie
-poziom Leptyny jest zbyt niski
Albo to, albo to. Kwestia aktywności fizycznej to tylko i wyłącznie pobieranie tych kalorii w celu wytworzenia energii, czyli jeżeli np. ćwiczysz to uwzględniasz przy ustalaniu kalorii te dajmy na to 400kcal spalonych.
Można schudnąć w ogóle się nie ruszając z domu, po prostu ustalić deficyt żeby organizm pobierał kalorie i nawet mój kolega zszedł do 6% body fat takim sposobem, co jest już trochę niebezpieczne.
Plus w aktywności fizycznej jest taki że wyrabiają się mięśnie i poziom korzystnych hormonów także dla naszej psychiki się podnosi. Również podczas wysiłku wydzielane są endorfiny, które powodują euforie.
Czyli trener każe Ci zmniejszyć po prostu ilość kalorii - albo poprzez ucięcie ich w diecie, albo poprzez ucięcie ich wysiłkiem fizycznym który będzie musiał je zabrać. To jest to samo tylko można to zrobić na dwa sposoby.
Ale trener mógł też wspomnieć o tym, że odchudzając się długi czas z deficytem kalorycznym organizm zacznie się bronić i ten metabolizm spowolni i zmniejszy zapotrzebowanie. W efekcie możesz nie mieć sił na trening, być ospała, i nawet jedząc mniej przytyć. Po prostu raz na tydzień zjedz syto i różnorodnie, najlepiej posiłek z węglowodanami. Masz rację, w tym wieku metabolizm spowalnia bardzo i najlepiej żeby to był dosyć syty posiłek, ale bez przesady.
Taka rada - ostre przyprawy przyśpieszają metabolizm więc nie żałuj w posiłkach.
Dodatkowo pić więcej wody, ale też bez przesady aby nie wypłukała ważnych witamin i soli mineralnych.
Dodam jeszcze że posiłki co 3 godziny i tak dalej to jeden wielki mit. Jedyna różnica w tym że zjemy 2 razy w ciągu dnia, a 5 razy jest taka, że jedząc 2 razy rozepchamy żołądek i będziemy bardziej głodni z czasem przyswajając tyle samo kalorii. Zapotrzebowanie to zapotrzebowanie i nie ważne w jakich odstępach zjemy.
Oczywiście jeżeli zjemy same węglowodany rano, to możemy pod wieczór być ospali i głodni, ale bez przesady, nikt nie je raz w ciągu dnia. Można jeść 3 posiłki, można jeść ich 10.
Jeżeli jesz mniej i masz ustalony ten deficyt (jak mówiłem około 100-200kcal, naprawdę musi być mały) i przestajesz chudnąć to albo:
-masz źle wyliczone kalorie
-poziom Leptyny jest zbyt niski
Albo to, albo to. Kwestia aktywności fizycznej to tylko i wyłącznie pobieranie tych kalorii w celu wytworzenia energii, czyli jeżeli np. ćwiczysz to uwzględniasz przy ustalaniu kalorii te dajmy na to 400kcal spalonych.
Można schudnąć w ogóle się nie ruszając z domu, po prostu ustalić deficyt żeby organizm pobierał kalorie i nawet mój kolega zszedł do 6% body fat takim sposobem, co jest już trochę niebezpieczne.
Plus w aktywności fizycznej jest taki że wyrabiają się mięśnie i poziom korzystnych hormonów także dla naszej psychiki się podnosi. Również podczas wysiłku wydzielane są endorfiny, które powodują euforie.
Czyli trener każe Ci zmniejszyć po prostu ilość kalorii - albo poprzez ucięcie ich w diecie, albo poprzez ucięcie ich wysiłkiem fizycznym który będzie musiał je zabrać. To jest to samo tylko można to zrobić na dwa sposoby.
Ale trener mógł też wspomnieć o tym, że odchudzając się długi czas z deficytem kalorycznym organizm zacznie się bronić i ten metabolizm spowolni i zmniejszy zapotrzebowanie. W efekcie możesz nie mieć sił na trening, być ospała, i nawet jedząc mniej przytyć. Po prostu raz na tydzień zjedz syto i różnorodnie, najlepiej posiłek z węglowodanami. Masz rację, w tym wieku metabolizm spowalnia bardzo i najlepiej żeby to był dosyć syty posiłek, ale bez przesady.
Taka rada - ostre przyprawy przyśpieszają metabolizm więc nie żałuj w posiłkach.
Dodatkowo pić więcej wody, ale też bez przesady aby nie wypłukała ważnych witamin i soli mineralnych.
Dodam jeszcze że posiłki co 3 godziny i tak dalej to jeden wielki mit. Jedyna różnica w tym że zjemy 2 razy w ciągu dnia, a 5 razy jest taka, że jedząc 2 razy rozepchamy żołądek i będziemy bardziej głodni z czasem przyswajając tyle samo kalorii. Zapotrzebowanie to zapotrzebowanie i nie ważne w jakich odstępach zjemy.
Oczywiście jeżeli zjemy same węglowodany rano, to możemy pod wieczór być ospali i głodni, ale bez przesady, nikt nie je raz w ciągu dnia. Można jeść 3 posiłki, można jeść ich 10.
Dixisse me aliquando placuit, tacuisse numquam
Re: Fitness
bartek1 pisze: Dodam jeszcze że posiłki co 3 godziny i tak dalej to jeden wielki mit. Jedyna różnica w tym że zjemy 2 razy w ciągu dnia, a 5 razy jest taka, że jedząc 2 razy rozepchamy żołądek i będziemy bardziej głodni z czasem przyswajając tyle samo kalorii. Zapotrzebowanie to zapotrzebowanie i nie ważne w jakich odstępach zjemy.
Oczywiście jeżeli zjemy same węglowodany rano, to możemy pod wieczór być ospali i głodni, ale bez przesady, nikt nie je raz w ciągu dnia. Można jeść 3 posiłki, można jeść ich 10.
Dla mnie to nie jest mit - regularne jedzenie małych posiłków w odstępach 3-godzinnych. Zauważyłam na sobie że jak jem co 2-godziny to po prostu nie chudnę. A jeść 10 posiłków dziennie to wychodzi co godzinę - wtedy właściwie jest jeden wielki posiłek- całodzienny. Rozumiem, że chodzi ci o ogólną wartość kaloryczną dzienną tego co zjemy, czy 1500 kalorii rozłożymy na 3 posiłki czy na 10 na jedno wychodzi w ogólnym dziennym podsumowaniu kalorycznym, jednak jedząc większe posiłki rozpychamy żołądek tak że później ciągle czujemy głód i trudno zatrzymać się na małej ilości jedzenia więc w rezultacie tyje się. Zresztą JA NIE LICZĘ KALORII. Działam intuicyjnie, "na oko" określam wielkość porcji - po prostu jem połowę tego co bym zjadła kiedyś.
Podsumuję teraz moje wyniki w odchudzaniu. Podczas TRZECH MIESIĘCY chodzenia na treningi zrzuciłam łącznie 9 kg. Z wagi bliskiej 97 kg zeszłam na 88 kg. Daje to średnio 3 kg mniej na miesiąc - więc nie jest tak źle

Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Fitness
Brawo Jeżyku!
Jesteś bardzo dzielna!
9 kilogramów mniej to ogromny wysiłek, ale udało Ci się to!
Oby tak dalej!
Pozdrawiam.m.


Oby tak dalej!

Pozdrawiam.m.
Re: Fitness
Tak Jeżyk, w tej kwestii masz rację i sam tak uważam.
Również gratuluję wyników w odchudzaniu
Również gratuluję wyników w odchudzaniu
Dixisse me aliquando placuit, tacuisse numquam
Re: Fitness
Gratulacje! 9 kg to prawie idealna ilość utraconej wagi jak na taki czas odchudzania. Organizm w przypadku szybkiej utraty masy ciała lubi sobie to potem nadrobić, także warto robić to powoli i z głową.
Re: Fitness
Dziękuje za gratulacje
też mnie cieszy ten wynik, jeszcze tylko cztery kilo mniej czyli około miesiąc treningów i pozbędę się tzw. otyłości I stopnia według wskaźników BMI. Koleżanka powiedziała że jakiś trener personalny odchudza swoich klientów 17 kg w trzy miesiące, czyli prawie dwa razy więcej niż ja schudłam w tym czasie. Ale ja nie występuje w żadnych zawodach sprinterów, chcę żeby to było moje ostatnie odchudzanie w życiu - bym już nigdy nie przytyła, i wydaje mi się że wolniej chudnąć znaczy trwalej, bez zagrożenia efektem jojo.
I - podczas ostatnich ćwiczeń, gdy robiliśmy klasyczne szkolne pajacyki i różnego rodzaju podskoki - nagle dotarło do mnie że moje prawe kolano przestało mnie boleć
Ludzie rezygnują z ćwiczeń bo boli ich kolano, a tu okazuje się, że to właśnie dzięki ćwiczeniom to kolano przestaje boleć a nie przez zaniechanie ćwiczeń.
Czuję coraz większą chęć ruszania się, chodzenia. Wcześniej wyjście z domu nawet blisko do sklepu wiązało się u mnie z silnym zmęczeniem samym chodem i chęcią jak najszybszego powrotu do pozycji leżącej, a teraz... po prostu idę po mieście sprężystym, energicznym krokiem i czuję jak pracują przy tym mięśnie mojego ciała. Ciało przestaje być moim wrogiem, kokonem z tłuszczu który działał jak psychiatryczny kaftan bezpieczeństwa - blokował mnie, wcale nie dając poczucia tego bezpieczeństwa tylko poczucie uwięzienia w klatce. Moje ciało staje się moim przyjacielem. Z każdym kilogramem mniej staje się coraz piękniejsze
. Natrafiłam w kiosku na czasopismo o tytule "PIĘKNO & PASJE" i chcę by te dwa słowa stały się mottem mojego życia.

I - podczas ostatnich ćwiczeń, gdy robiliśmy klasyczne szkolne pajacyki i różnego rodzaju podskoki - nagle dotarło do mnie że moje prawe kolano przestało mnie boleć

Czuję coraz większą chęć ruszania się, chodzenia. Wcześniej wyjście z domu nawet blisko do sklepu wiązało się u mnie z silnym zmęczeniem samym chodem i chęcią jak najszybszego powrotu do pozycji leżącej, a teraz... po prostu idę po mieście sprężystym, energicznym krokiem i czuję jak pracują przy tym mięśnie mojego ciała. Ciało przestaje być moim wrogiem, kokonem z tłuszczu który działał jak psychiatryczny kaftan bezpieczeństwa - blokował mnie, wcale nie dając poczucia tego bezpieczeństwa tylko poczucie uwięzienia w klatce. Moje ciało staje się moim przyjacielem. Z każdym kilogramem mniej staje się coraz piękniejsze

Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA