LUDZIE
Moderator: moderatorzy
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 28
- Rejestracja: pn mar 05, 2007 9:36 pm
- Lokalizacja: mysłowice/jaworzno
LUDZIE
dużo łatwiej jest powiedziec MAM RAKA niż MAM SCHIZOFRENIE to pierwsze odrazu nasówa wspólczucie chęc pomocy...a my...??budzimy odraze...strach..ja tak nie chce życ...czemu moje codzienne życie ma byc walką o normalnośC????to nie my jestesmy chorzy...chorzy są ludzie którzy uciekają od nas...nauczyłam sie życ z tą choroba..ale nie umiem nauczyc sie obojętności drugiego człowieka..
tylko człowiek zadaje ból dla przyjemności..
żyj z całych sił bo w tym cały sens istnienia żeby umiec życ..
żyj z całych sił bo w tym cały sens istnienia żeby umiec życ..
Cześć!
Też ostatnio o tym myślałam. Łatwiej jest powiedzieć mam raka niż powiedzieć jestem chory psychicznie. Wzbudzamy odrazę , niechęć i obojętność innych ludzi. PO doświadczeniach radzę nie mówić innym , że chorujesz na schizo bo po pewnym czasie zaczną sie od Ciebie odwracać. A przecież jesteśmy w sumie tacy bezbronni , nieporadni i zagubieni. Różni nas od zdrowych ciąg urojonych myśli, narastające otępienie czy halucynacje. Nie wzbudzamy litości tylko strach i przerażenie, uważam , ze strasznie ciężko jest żyć i mieć świadomość choroby psychicznej.
Też ostatnio o tym myślałam. Łatwiej jest powiedzieć mam raka niż powiedzieć jestem chory psychicznie. Wzbudzamy odrazę , niechęć i obojętność innych ludzi. PO doświadczeniach radzę nie mówić innym , że chorujesz na schizo bo po pewnym czasie zaczną sie od Ciebie odwracać. A przecież jesteśmy w sumie tacy bezbronni , nieporadni i zagubieni. Różni nas od zdrowych ciąg urojonych myśli, narastające otępienie czy halucynacje. Nie wzbudzamy litości tylko strach i przerażenie, uważam , ze strasznie ciężko jest żyć i mieć świadomość choroby psychicznej.
Ciężko zyc jak cały czas o tym rozmyślasz, jakwyjdziesz z depry i weźmiesz sie za robotr tomoże być naprawde fajnie.
Większosć z nas siedzi w domu zamknięta i nie wychodzi do ludzi ,copniektórzy zginęli juz w wirtualnym świecie a trzeba nie tak wiele...
Mi sie udało ale obkupione było to wysiłkiemi stąpaniem małymi krokami do przodu 8 miesiecy i czuje że żyje !
Wniosek : Ruszyć sie od kompów do ludzi a nie siedzieć i zastanawiać sie jak to jest źle !!!!
Większosć z nas siedzi w domu zamknięta i nie wychodzi do ludzi ,copniektórzy zginęli juz w wirtualnym świecie a trzeba nie tak wiele...
Mi sie udało ale obkupione było to wysiłkiemi stąpaniem małymi krokami do przodu 8 miesiecy i czuje że żyje !
Wniosek : Ruszyć sie od kompów do ludzi a nie siedzieć i zastanawiać sie jak to jest źle !!!!
- marcelinka
- zaufany użytkownik
- Posty: 7964
- Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
- Kontakt:
Heniek i tu się z Tobą zgadzam w 1000000000000000000000000% Taka jest prawda. Gdybym ja siedziała przez cały dzień przy kompie... to nie chcę mówić jakby to się skończyło. A tak byłam zmuszona wychodzić czy to do sklepu, czy gdziekolwiek. Bałam się nie raz i nie dwa, ale teraz jest lepiej.
A co do akceptacji choroby to z nią w moim przypadku różnie bywa. Część ludzi ją akceptuje, część nie. Ale ja mam to gdzieś. Myślę w ten sposób, że jak inni nie wiedzą co to schizofrenia, czy inna diagnoza z F., to ich problem. I tak jest w większości spraw. Dopiero gdy ktoś się przekonuje o danej chorobie itp. to dostrzega powagę sytuacji.
Ja osobiście nikomu nie życzę aby zachorował na cokolwiek, choć ja się cieszę z tego, że zachorowałam (pomyślicie pewnie: CO za idiiotka, która się cieszy z własnej choroby) ale gdybym nie zachorowala, może nie umiałabym patrzeć na ludzi ze zrozumieniem. Nie wiem.
Pzdr
A co do akceptacji choroby to z nią w moim przypadku różnie bywa. Część ludzi ją akceptuje, część nie. Ale ja mam to gdzieś. Myślę w ten sposób, że jak inni nie wiedzą co to schizofrenia, czy inna diagnoza z F., to ich problem. I tak jest w większości spraw. Dopiero gdy ktoś się przekonuje o danej chorobie itp. to dostrzega powagę sytuacji.
Ja osobiście nikomu nie życzę aby zachorował na cokolwiek, choć ja się cieszę z tego, że zachorowałam (pomyślicie pewnie: CO za idiiotka, która się cieszy z własnej choroby) ale gdybym nie zachorowala, może nie umiałabym patrzeć na ludzi ze zrozumieniem. Nie wiem.
Pzdr
Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia 

Ja jestem po psychozach , depresjach, myślach samobójczych i wyszłam z tego bo robiłam to małymi kroczkami, ale w sumie zajęło mi to kilka lat. Jeżeli chodzi o o internet to forum stanowi jedynym mój kontakt z osobami psychicznie chorymi więc cenię sobie możliwość wymiany doświadczeń. A gdzie tak naprawdę mamy płakać jak nie na forum, skoro w normalnym świecie pracujemy wśród zdrowych i nie ma mowy o zwierzeniach czy rozmowach o schizofrenii.
Fata
Tak ładnie pozytywnie tu napisaliśćie że aż ciężko mi tu napisać
Ja też raczej nie mówie o mojej chorobe cześć o niej wie część połowicznie nikogo nie okłamałam ale rzeczywiśćie obawiam się reakcji ludzi którzy (zależy od srodowiska) w moim mogliby tego nie zrozumeć jest część ludzi która uważa że choroba psychiczna to to samo co słaba psychka itd. Czasem nie chce mi się im tego tłumaczyć czy to była słaba psychka czy nie bo wiem na swoim przykładzie że człowiek który tyle w życiu przeszedł co ja musał mieć przeciesz psychikę jak kon żeby to przezyć i musi mieć psychkę jak koń że dalej żyje i nie targnął sięna własne życie i cierpliwość o raju jaką welką aby tą chorobę znośić.Pozatym uważam że to jest nieświadomość ludz sami nie spotkali się z tym problemem u siebie więc ne potrafią zrozumieć co przez co przechodzimy i gdzie jest gwóźd w bucie. Myśle że w dużej mieże nasze trudność z zaakceptowanem faktu że jesteśmy chorzy wynkają z braku akceptacji srodowiska i w naszej swiadomośći jesteśmy przekonani o tym że choroba psychiczna to jest coś powszechnie neakceptowalnego i dlatego cierpimy.Może gdyby ludzie byli bardzej wyedukowani w tych sprawach byłoby inaczej ale nestety tak się nie dzieje a telewizja w swoch fillmach raczej czarno przedstawia osoby chore psychicznie więc trudno się społeczenstwu dziwić że mają tak zniekształcony obraz nas. Połowiczny lub zupełnie zakłamany.
Ja też raczej nie mówie o mojej chorobe cześć o niej wie część połowicznie nikogo nie okłamałam ale rzeczywiśćie obawiam się reakcji ludzi którzy (zależy od srodowiska) w moim mogliby tego nie zrozumeć jest część ludzi która uważa że choroba psychiczna to to samo co słaba psychka itd. Czasem nie chce mi się im tego tłumaczyć czy to była słaba psychka czy nie bo wiem na swoim przykładzie że człowiek który tyle w życiu przeszedł co ja musał mieć przeciesz psychikę jak kon żeby to przezyć i musi mieć psychkę jak koń że dalej żyje i nie targnął sięna własne życie i cierpliwość o raju jaką welką aby tą chorobę znośić.Pozatym uważam że to jest nieświadomość ludz sami nie spotkali się z tym problemem u siebie więc ne potrafią zrozumieć co przez co przechodzimy i gdzie jest gwóźd w bucie. Myśle że w dużej mieże nasze trudność z zaakceptowanem faktu że jesteśmy chorzy wynkają z braku akceptacji srodowiska i w naszej swiadomośći jesteśmy przekonani o tym że choroba psychiczna to jest coś powszechnie neakceptowalnego i dlatego cierpimy.Może gdyby ludzie byli bardzej wyedukowani w tych sprawach byłoby inaczej ale nestety tak się nie dzieje a telewizja w swoch fillmach raczej czarno przedstawia osoby chore psychicznie więc trudno się społeczenstwu dziwić że mają tak zniekształcony obraz nas. Połowiczny lub zupełnie zakłamany.