Leczenie zaburzeń typu borderline

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
antygratis
zaufany użytkownik
Posty: 8403
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Leczenie zaburzeń typu borderline

Post autor: antygratis »

Kto wie co by było, gdyby w pewnym momencie nie przyznali, że zrobili to dla "zgrywy". Dobrze, że przyczyniło się to do postępu w diagnozowaniu schizofrenii. Pamiętam też, że eksperyment miał coś innego na celu - przebadanie jak pełniona czy też narzucona rola społeczna wykrzywia postrzeganie przez innych.
Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Leczenie zaburzeń typu borderline

Post autor: eN »

A jak w tym eksperymencie "zdrowi" reagowali na podawane im leki? Czy ich stan się pogorszył, czy pozostał bez zmian? A może w ogóle leków nie przyjmowali?
Awatar użytkownika
antygratis
zaufany użytkownik
Posty: 8403
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Leczenie zaburzeń typu borderline

Post autor: antygratis »

Nie wiem. To jest opis eksperymentu przedstawiony przez Aronsona w "Psychologia społeczna. Serce i umysł.":
Dlaczego nasze wyobrażenia dotyczące innych są czasem błędne
Rzeczy rzadko są takimi, jakimi się wydają, śmietanka udaje krem.
— W.S. Gilbert H.M.S. Pinafore, 1878


Odpowiedź na pytanie, dlaczego nasze wyobrażenia o innych są czasem błędne,
zawiera się w tym, co już powiedzieliśmy — zarówno w bieżącym rozdziale, jak i we
wcześniejszych. Wiąże się to ze skrótami poznawczymi, które stosujemy, gdy
formułujemy opinie społeczne. Pierwszym winnym jest nasz dobry znajomy —
podstawowy błąd atrybucji. Ludzie zbyt łatwo przychylają się do wniosku, że inni
zrobili to, co zrobili, ponieważ tacy właśnie są, choć w rzeczywistości to sytuacja
spowodowała, iż działali oni w ten właśnie sposób. Przypuśćmy, że spotkałeś Andreę
na przyjęciu, gdzie zachowywała się otwarcie i towarzysko. Jest bardzo ożywiona,
kiedy z tobą rozmawia, dużo się uśmiecha, a rękami wykonuje emfatyczne gesty. Jeśli
jesteś jak większość ludzi, to stwierdzisz, że Andrea jest otwarta i towarzyska. Na ile
jednak jesteś w tej ocenie dokładny?
Niezbyt dokładny, jeśli to sytuacja społeczna skłoniła ją do takiego zachowania. Być
może w rzeczywistości Andrea na ogół nie jest szczególnie otwarta ani towarzyska.
W rzeczywistości może być raczej nieśmiała i zachowywać się z rezerwą, jednak
znalazła się w sytuacji, gdzie większość ludzi zachowałaby się również bardziej
bezpośrednio. Być może właśnie dowiedziała się, iż jest wśród najlepszych, którzy
kończą studia, a może wypiła trochę za dużo. Jeśli tak, to nasz wniosek, iż jest ona
otwarta i towarzyska, będzie nieprawdziwy z powodu podstawowego błędu atrybucji:
przecenienia rozmiaru, w jakim obecne zachowanie Andrei odzwierciedla jej zwykły
sposób działania, i z powodu niedocenienia roli sytuacji.
Inną przyczyną błędnych wyobrażeń są schematy, którymi się posługujemy. Jak
zauważyliśmy, ludzie stosują ukryte teorie osobowości, by wypełnić luki w swej
wiedzy o innych i by wyjaśnić, dlaczego robią oni to, co robią. Stąd też nasze
wyobrażenia są tak dokładne jak nasze teorie. Chociaż często wydają się poprawne,
istnieje jednak mnóstwo tragicznych przykładów, że mogą one zwieść nas na
manowce.
_______________________eksperyment:
Spójrzmy, co przydarzyło się Davidovi Rosenhanowi (1973). On i kilku innych
ochotników, w pełni zdrowych psychicznie (na tyle, na ile można to było określić),
zgłosili się w izbach przyjęć miejscowych szpitali psychiatrycznych. Udawali, że
słyszą jakieś głosy, i wszyscy zostali przyjęci do szpitali, najczęściej z diagnozą
schizofrenii. Poczynając od tego momentu, zachowywali się już w absolutnie
normalny sposób. Prowadzili sympatyczne pogawędki z personelem i innymi
pacjentami, dużo czytali oraz oglądali telewizję. Jednak od kiedy zostali określeni
jako schizofrenicy i przyjęci do szpitala, bardzo trudno było personelowi — a więc
psychiatrom, psychologom, pielęgniarkom i salowym — stwierdzić, czy byli oni
normalnymi osobnikami. Gdy tylko w świadomości personelu wytworzył się schemat,
że są ludźmi z poważnymi problemami psychicznymi, to wydawało się, iż personel
ten nie potrafił uznać, że ich teoria była błędna. Żaden z owych pacjentów nie został
zidentyfikowany jako oszust i wszystkich zatrzymano w szpitalu na wiele dni. (Jedna
z osób spędziła w szpitalu ponad siedem tygodni, nim została zwolniona).
Interesujące jest to, że pracownicy medyczni często interpretowali normalne
zachowania jako potwierdzenie swych schematów odnoszących się do nieszczęsnych
ochotników. Na przykład to, że wszyscy prowadzili pamiętniki podczas swego pobytu
w szpitalu, czasem spostrzegano jako wskaźnik zaburzeń psychicznych.
Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „borderline”